
Rumieńce może i są urocze, ale mogą też być początkiem problemów z cerą
Czerwone policzki są sygnałem, że skóra potrzebuje specjalnego traktowania. Pytamy dermatologa, dr Bartosza Pawlikowskiego, jak pozbyć się popękanych naczynek.
Tomek Kocewiak: Jak prawidłowo dbać o cerę naczynkową?
dr Bartosz Pawlikowski: Wszystko zależy od stanu skóry, bo rumień rozwija się etapowo i najczęściej zaczyna się dość niewinnie od skłonności do zaróżowienia skóry na twarzy, np. po wypiciu alkoholu. Przy tendencji do rozszerzonych naczynek warto jak najszybciej umówić się na wizytę u dermatologa, który oceni skalę problemu i zaleci odpowiednią pielęgnację skóry oraz zabiegi laserowe. Oczywiście dobrze jest stosować kosmetyki przeznaczone specjalnie do cery naczynkowej, ale trzeba pamiętać, że nie zastąpią one leczenia i na pewno nie usuną przyczyny problemu. Mechanizm ich działania zazwyczaj polega na łagodzeniu i w pewnym sensie maskowaniu objawów rumienia. Z tego powodu łatwo przegapić moment, kiedy rumień napadowy utrwali się i z czasem może prowadzić nawet do trądziku różowatego. Na pewno bardzo korzystne jest stosowanie delikatnych kosmetyków do demakijażu oraz preparatów nawilżających i natłuszczających, bo jedną z przyczyn rumienia może być przewlekłe przesuszenie i podrażnienie skóry, które zazwyczaj wynika z przebywania w klimatyzowanych pomieszczeniach albo pracy w niesprzyjających warunkach atmosferycznych.
Po czterdziestce samo nawilżanie to chyba za mało. Jak pielęgnować skórę dojrzałą i naczynkową?
Przy skłonności do rumienia można stosować zabiegi czy kosmetyki z peptydami, antyoksydantami czy kwasami owocowymi, ale trzeba pamiętać, że aktywne składniki o działaniu przeciwzmarszczkowym często prowadzą do lekkiego rozszerzania się naczyń krwionośnych i z tego powodu mogą nasilać dolegliwości skóry naczyniowej. W takiej sytuacji wystarczy stosować je rzadziej, np. dwa, trzy razy w tygodniu, a kremy czy maseczki z kwasami zmywać ze skóry wcześniej, niż zaleca to producent kosmetyku. Generalnie przy pielęgnacji twarzy najważniejsze są umiar i zdrowy rozsądek, bo przesadne dbanie o skórę i stosowanie zbyt dużej ilości drażniących i wysuszających preparatów może z czasem prowadzić do nadwrażliwości na kosmetyki, która niesłusznie bywa mylona z alergią kontaktową.
Jak powinno wyglądać nowoczesne leczenie rumienia?
Niezależnie od nasilenia problemu, najlepsze efekty dają zabiegi laserowe, które praktycznie całkowicie rozwiązują problem popękanych naczynek. Oczywiście gwarancją dobrych efektów są wiedza i doświadczenia kliniczne lekarza, bo tutaj kluczowe znaczenie ma prawidłowe zdiagnozowanie pacjenta i dobranie odpowiedniego urządzenia. W Klinice Pawlikowski najczęściej stosujemy terapie łączone, używając maszyn najnowszej generacji – laserów Cutera Excel V i Synchro Vasq oraz urządzenia IPL (Intensive Pulse Light). To sprawia, że w większości przypadków wystarczą tylko dwa zabiegi, żeby pozbyć się rumienia i popękanych naczynek.
Skoro zamykanie naczynek jest tak skuteczne, to z czego wynika konieczność powtarzania zabiegów laserowych?
Po pewnym czasie od zabiegu rumień może wystąpić ponownie, ale jest związany z pojawianiem się w skórze nowych rozszerzonych naczyń krwionośnych i dlatego można odnieść wrażenie, że laser był nieskuteczny. To nieprawda, bo przy prawidłowo ustawionych parametrach energia laserowa przenika do środka rozszerzonego naczynia i dzięki powinowactwu do hemoglobiny precyzyjnie i trwale niszczy je w stu procentach. Oczywiście zdarza się, że pacjenci z rumieniem po jakimś czasie tracą motywację do wykonywania zabiegów i pytają o sens zamykania naczynek, skoro i tak z czasem pojawią się nowe. Myślę, że najlepiej porównać to do leczenia stomatologicznego, gdzie nikt nie wątpi w konieczność systematycznego dbania o zęby, mimo że najprawdopodobniej z wiekiem będziemy ich mieć coraz mniej. Często pacjenci obawiają się bólu i obrzęku, dlatego odkładają w czasie decyzję o zabiegu laserowym, a to zdecydowanie niekorzystnie wpływa na przebieg i efekty leczenia. Rzeczywiście przy zamykaniu naczynek nie stosuje się miejscowego znieczulenia, ale bolesność zabiegu i przegrzanie skóry wynika bezpośrednio z ilości i grubości popękanych naczyń oraz nasilenia rumienia. Poza tym pacjenci, którzy przy początkowych objawach rumienia nie zdecydowali się na laseroterapię, i tak wracają po pewnym czasie, ale już z początkowymi objawami trądziku różowatego.
Na czym polega to schorzenie?
W trwale rozszerzonych naczyniach krwionośnych mogą pojawiać się mikrozakrzepy, które prowadzą do stanu zapalnego w skórze. Powodem do niepokoju powinny być drobne krostki oraz nadwrażliwość objawiająca się nieprzyjemnym uczuciem pieczenia, np. w trakcie demakijażu, wynikająca z pocierania skóry płatkiem kosmetycznym, a nie alergii na składniki mleczka czy wody micelarnej. W takiej sytuacji koniecznie trzeba się umówić do dermatologa i rozpocząć leczenie.
Tekst ukazał się w „Urodzie Życia” 4/2019