
Róża – najbardziej wyjątkowy zapach świata. Poczuj go na sobie...
O niebywałym wdzięku i nieznanych obliczach królowej kwiatów opowiada Marta Siembab, pierwsza i jedyna senselierka w Polsce, która na temat perfum wie absolutnie wszystko.
Tomek Kocewiak: Chyba nie ma osoby, która nie kochałaby róży w perfumach?
Marta Siembab: Nie jestem pewna, bo w starszym pokoleniu bywa głównie kojarzona z wakacjami w Bułgarii, a młodszym osobom przypomina z dzieciństwa zapach mamy albo babci. Myślę, że w dużej mierze wynika to z naszej narodowej historii, bo gdy na świecie powstawały najpiękniejsze perfumy z różą, w Polsce ze względu na sytuację polityczną były nieosiągalne i zupełnie nieznane. Na warsztatach, które prowadzę, zdarza się, że ktoś deklaratywnie nie lubi i unika róży, ale kiedy powącha perfumy z jej nutą, jest pozytywnie zaskoczony, a czasem nawet zachwycony. To dlatego, że róża jest wyjątkowym składnikiem perfum i w zależności od kontekstu ukazuje różne oblicza i niuanse, które można porównać do wrażeń muzycznych – od wysokich tonów trójkąta muzycznego aż po głębokie dźwięki kontrabasu. Miłość lub niechęć do róży jest na pewno uwarunkowana kulturowo, bo w krajach, gdzie się ją uprawia od zawsze, stanowi skarb narodowy, traktuje się ją z ogromnym szacunkiem, podobnie jak u nas zboże, które ma prawie mityczne znaczenie i jest kojarzone z wysiłkiem i ciężką pracą na roli.
To ciekawe, bo szacunek i uwielbienie dla róży kojarzyły mi się raczej z niezwykle wysoką ceną olejku różanego.
O tak, zwłaszcza że to wyjątkowo kapryśny kwiat, który wymaga specyficznych warunków uprawy i zbioru, poza tym róża kwitnie tylko przez ok. 30 dni w roku i musi być zebrana z pola jak najszybciej, zaraz po otwarciu pąków, bo do południa traci nawet do 90 proc. właściwości zapachowych. Przyjmuje się, że potrzeba aż czterech ton kwiatów, żeby uzyskać kilogram olejku różanego doskonałej jakości. Na jego cenę wpływa nie tylko ilość surowca, ale także jakość, bo wiele zależy od tego, czy zbiory w danym roku były udane, czy nie. Niestabilna pogoda, a szczególnie skrajne temperatury mogą niekorzystnie wpływać na jakość i cenę olejku. To przekłada się na aromat róży w perfumach z danej partii produkcyjnej, gdyż w przypadku zapachów, podobnie jak w branży winiarskiej, przy opisywaniu możemy mówić o lepszych lub gorszych rocznikach.
A syntetyczne składniki perfum? Mają opinię gorszych od naturalnych, ale może niesłusznie?
Najważniejsza jest ich wysoka jakość, bo tylko wtedy, niezależnie od tego, czy mówimy o róży z laboratorium, czy z pola, zapach będzie wiarygodny i wielowymiarowy. Na pewno tani olejek różany jest gorszy od dobrze zrobionej przez człowieka róży, ale akurat w przypadku tego kwiatu doskonałej jakości naturalny olejek zawsze będzie lepszy od syntetyku. Czasami te granice się zacierają, bo wielcy perfumiarze mogą sobie pozwolić na inżynierię cząsteczek zapachu w laboratorium i wtedy mamy do czynienia z tak zwanym podpisem zapachowym kreatora perfum. Tak zresztą było w przypadku Ernesta Beaux, który w trakcie pracy nad Chanel nr 5 poprosił chemika o dodanie do olejku różanego eugenolu, kojarzonego z zapachem goździka, i dzięki temu powstała róża Chanel. Intrygująca i bardziej pikantna od tej wyhodowanej w Grasse.
Czyli róża niejedno ma imię?
Zdecydowanie tak, bo w przypadku królowej kwiatów otwiera się przed nami cały wszechświat zapachów do przewąchania. Od najjaśniejszych, zielonych czy pudrowych, po jej ciemniejsze odsłony, w tym różę orientalną i gourmand. Ostatnio powracają też szypry, czyli mocno kontrastowe zapachy oparte na połączeniu intensywnie świeżych cytrusów z różanym sercem i basowymi nutami mchu dębowego i labdanum. To niedoceniane w naszych czasach perfumy, co pewnie wynika z wszechobecnego pośpiechu, a szyprowa róża potrzebuje czasu, bo najpiękniej pachnie po kilku godzinach, a na ubraniu – nawet następnego dnia.
Wywiad z Martą Siembab ukazał się w „Urodzie Życia” 4/2020