
Mniej znaczy więcej – ta zasada sprawdza się w demakijażu!
Jak prawidłowo oczyszczać cerę i czemu zbyt częste mycie może skracać życie, wyjaśnia dr Ivana Stanković, lekarz dermatolog z kliniki Dermea.
Tomek Kocewiak: Dlaczego właściwe mycie twarzy jest takie ważne?
dr Ivana Stanković: Bo oczyszczanie cery to nie tylko kwestia jej ładnego wyglądu, ale przede wszystkim zdrowia i dobrej kondycji, zwłaszcza że bardzo często złe nawyki pielęgnacyjne sprzyjają pojawianiu się uciążliwych chorób dermatologicznych. Dlatego prawidłowy demakijaż – podobnie jak codzienne nawilżanie i stosowanie kosmetyków ochronnych z wysokim SPF – jest podstawowym elementem dbania o cerę i powinien być zawsze dostosowany do typu oraz indywidualnych potrzeb skóry. Przy skłonności do łojotoku niestaranne lub zbyt częste mycie może z czasem nasilić pojawianie się niedoskonałości i zmian zapalnych, a w przypadku trądziku różowatego prędzej czy później dojdzie do zaostrzenia objawów choroby. Oczywiście cera normalna zniesie wszystko, ale przy tendencji do wyprysków lub rumienia warto wybrać się do dermatologa, który stworzy spersonalizowany plan pielęgnacji lub wprowadzi odpowiednie leki pozwalające szybko pozbyć się problemu. Moim zdaniem konsultacje dermatologiczne powinny być tak samo naturalne jak regularne przeglądy zębów u dentysty, warto je przeprowadzać przynajmniej dwa razy do roku, nawet przy zdrowej skórze.
Z jakimi błędami w oczyszczaniu cery spotykasz się w swojej praktyce najczęściej?
Zauważyłam, że pacjenci niezależnie od płci lubią czuć, że dobrze się umyli i dlatego bardzo często stosują mydła dające wrażenie odtłuszczonej i ściągniętej cery, które jest intuicyjnie kojarzone z czystością. Z perspektywy fizjologii skóry, która ma kwaśne pH, to duży problem, bo mydła są zasadowe i z tego powodu mogą zaburzać naturalny mikrobiom, sprzyjać podrażnieniom, prowadzić do przesuszenia, a nawet wyprysków. Z pewnością zbyt częste mycie twarzy silnymi detergentami, w tym mocno pieniącymi się żelami, narusza barierę hydrolipidową naskórka, a z czasem może doprowadzić do samodzielnie wygenerowanej nadwrażliwości, przesuszenia, a w przypadku skóry trądzikowej – do zaostrzenia objawów choroby. Zdecydowanie najtrudniej wytłumaczyć to pacjentom ze skórą łojotokową, bo ich głównym celem jest usunięcie za wszelką cenę nadmiaru sebum i dlatego mają tendencję do kompulsywnego mycia twarzy. W takim przypadku kusi mnie nawet, żeby przypomnieć stare porzekadło, że częste mycie skraca życie, bo nadmierna i czasami wręcz obsesyjna higiena po prostu szkodzi skórze, uszkadzając jej naturalny hydrolipidowy płaszcz ochronny. Twarz wystarczy umyć dwa razy dziennie, ale trzeba zrobić to we właściwy sposób i dokładnie. Pacjentki zbyt często stosują pilingi z ziarenkami i wszelkiego rodzaju szczoteczki mechaniczne, które dają wrażenie głębokiego oczyszczenia i wygładzenia cery. Nie jestem przeciwniczką złuszczania czy używania szczoteczek, ale uważam, że nawet przy cerze tłustej można je stosować nie częściej niż dwa razy w tygodniu, a przy skórze suchej i naczynkowej ich używanie jest absolutnie niewskazane.
Przy łojotoku niewystarczające oczyszczanie może prowadzić do pojawiania się zaskórników. Jak w takim razie prawidłowo oczyszczać skórę tłustą i trądzikową?
Na pewno uczucie, że bezpośrednio po umyciu skóra jest napięta i mocno przesuszona, to sygnał, że kosmetyk zadziałał zbyt agresywnie lub że za często myjemy skórę. W takiej sytuacji i tak już nadaktywne gruczoły łojowe zrobią wszystko, żeby zmniejszyć przesuszenie naskórka, więc na pewno wydzielą jeszcze więcej sebum, które natłuszcza, ale także może drażnić skórę. Po kilku godzinach cera stanie się jeszcze bardziej błyszcząca, a później pojawią się na niej nowe zaskórniki i stany zapalne. Żeby przerwać to błędne koło, skórę tłustą trzeba przede wszystkim codziennie nawilżać, a do mycia stosować kosmetyki, które dokładnie, ale w bardzo łagodny sposób usuną z jej powierzchni brud i nadmiar sebum. Może brzmi to jak oksymoron, ale głębokie i jednocześnie delikatne oczyszczanie jest możliwe, trzeba tylko wybrać odpowiednie kosmetyki, które nie będą przesuszać skóry.
Pacjentki ze skórą problematyczną i trądzikową często mają tendencję do stosowania mocno kryjących podkładów, które z jednej strony dobrze maskują niedoskonałości i wypryski, ale jednocześnie mogą zapychać pory. Z tego powodu niezwykle ważne jest stosowanie odpowiednich kosmetyków, które po całym dniu pozwolą dokładnie zmyć pozostałości makijażu i zanieczyszczenia, ale jednocześnie nie usuną naturalnych lipidów występujących w naskórku, które są warunkiem zdrowia skóry i paradoksalnie chronią ją przed nadprodukcją sebum.
Jak w ogromnej masie kosmetyków do demakijażu znaleźć te najlepsze?
Nie będzie chyba zaskoczeniem, że najbezpieczniejsze są łagodne dermokosmetyki z apteki, które zostały przebadane i mogą być stosowane także przy skórze skłonnej do podrażnień. To, co powiem, nie jest może zbyt odkrywcze, ale przy wyborze kosmetyku nie należy kierować się jego ceną czy ładnym opakowaniem, tylko zawartością, która przede wszystkim nie powinna szkodzić skórze.
Na pewno najbardziej uniwersalne są wody i emulsje micelarne, które sprawdzają się praktycznie przy każdym typie cery i na każdej partii twarzy, również w okolicach oczu. Dodatkowym atutem emulsji jest możliwość stosowania jej z wodą oraz to, że nie wymaga używania wacików, które zwłaszcza przy cerze naczynkowej i nadwrażliwej mogą powodować dyskomfort, a nawet podrażnienie skóry.
Wbrew pozorom dobry kosmetyk do mycia twarzy wcale nie musi się pienić, czego najlepszym przykładem są bardzo lubiane przez pacjentki lekkie olejki do demakijażu. Stosowane jako pierwszy krok dwustopniowego oczyszczania, szybko rozpuszczają makijaż i zanieczyszczenia, ale bez naruszania bariery hydrolipidowej naskórka.
To ciekawe, bo zazwyczaj dermatolodzy nie polecają olejków do pielęgnacji skóry.
Szczerze mówiąc, przekonałam się do nich całkiem niedawno, bo można już znaleźć takie, które nie mają działania okluzyjnego i nie zatykają porów. Trzeba tylko pamiętać, że każdy, nawet najlżejszy olejek do demakijażu, trzeba koniecznie zmyć ze skóry łagodnym kosmetykiem myjącym. Na pewno bałabym się robić demakijaż czystym olejem roślinnym. Mimo że wiele pacjentek bardzo je lubi i stosuje, to moim zdaniem mają one właściwości drażniące i alergizujące, z czasem sprzyjają pojawianiu się zaskórników i stanów zapalnych, a w skrajnych przypadkach mogą wywoływać trądzik olejowy.
Oprócz mody na ekokosmetyki ostatnio pojawił się trend na wieloetapowe oczyszczanie cery. Co o nim myślisz?
Jestem bardzo ostrożna, jeżeli chodzi o nowości, zwłaszcza te polecane przez instagramerki. Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby pacjentki wiedzę o pielęgnacji cery zdobywały u mnie w gabinecie, a nie na Instagramie. Coraz więcej młodych kobiet stosuje coraz więcej kosmetyków. Robią tak głównie pod presją wirtualnej rzeczywistości, w której trzeba wyglądać doskonale w każdych warunkach i przez całą dobę być „selfie ready”. Zachwalane przez influencerki kosmetyki w najlepszym wypadku okazują się tylko nieskuteczne, ale stosowane bez umiaru mogą prowadzić do chorób skórnych. Na ostatnim paryskim kongresie IMCAS doktor Kerstin Ortlechner, dermatolożka z Austrii, zwróciła uwagę na alarmujące zjawisko – pojawianie się u młodych kobiet w okolicy ust i brody specyficznych grudkowatych stanów zapalnych Periorificial dermatitis. Zdaniem lekarki wynikają one z używania ogromnej ilości kosmetyków, których działanie nakłada się na siebie i z czasem może wywoływać nieestetyczne objawy syndromu o wiele mówiącej nazwie „skin burnout”.
Wywiad z dr Ivaną Stanković ukazał się w „Urodzie Życia” 5/2020