
Jakim trzeba być człowiekiem, by wrzucić szczeniaki do śmieci? Ich matka skomlała przy kontenerze
Szczeniaki miały zaledwie jeden dzień życia. Było ich pięć, żywe, zawinięte w reklamówkę. Uratowała je ich matka – suka biegała wokół kontenera, skomlała i wyła. Zauważył ją mężczyzna mieszkający nieopodal. Kiedy wyjął psy z foliowego worka, ich matka odniosła w zębach jednego z nich do domu.
Okazało się, że do śmietnika wrzuciła je pijana 42-letnia mieszkanka Nakła nad Notecią. Kobieta miała 2,5 promila alkoholu we krwi i nie potrafiła wytłumaczyć policji motywów swojego działania. Trafiła do aresztu, gdzie postawiono jej zarzuty za znęcanie się nad zwierzętami. Decyzją prokuratora została objęta policyjnym dozorem. Grozi jej do trzech lat więzienia. Uratowane szczeniaki trafiły do weterynarza i pod opiekę strażników miejskich. Kiedy podrosną, trafią do adopcji.
42-latka już wcześniej była notowana: rok temu usłyszała zarzuty za znęcanie się nad psem. Zwierzę żyło w okropnych warunkach, bez wody i regularnego pożywienia.
Nie każdy zasługuje na psa
Wiele się mówi o wrażliwości na cierpienie „braci mniejszych”. Ale czy nie są to tylko puste słowa?
— Jednych obchodzi los zwierzęta, innych zupełnie nie. Jedni traktują ich, jak członków rodziny, a inni wyrzucają na śmietnik. Tak, jak są niektóre matki, które pozbywają się w ten sposób swoich świat. Taki jest świat — mówi w rozmowie z nami Sylwia Najsztub, psia behawiorystka i prezeska Fundacji „Duch Leona”, ratującej zwierzaki. Dodaje: – Czy kary za takie przestępstwa są wystarczające? Na pewno nie. Inna sprawa, że nawet te, które obowiązują, rzadko są respektowane. Obowiązuje np. zakaz trzymania psów na łańcuchach przez dwie godziny, a wiele widzi się takich przypadków i nikt nic z tym nie robi. Psy, które siedzą tyle czasu same mieszkaniach, też nie mają o wiele lepiej. To dla nich bardzo trudne.
Czytaj też: Zaproś na randkę na Tinderze… bezdomnego psa! Masz szansę na miłość na całe życie
Zdaniem Najsztub powinniśmy znacząco zmniejszyć ilość psów w Polsce.
— Jest ich zdecydowanie za dużo. Myślę, że więcej niż o połowę. Dopóki będzie moda na psy, dopóty będziemy mieli takie problemy, jak w przypadku tych porzuconych szczeniaków. Nie kary są tutaj najważniejsze, ale nasz stosunek do czworonogów. Zdaniem naszej rozmówczyni, wielu z nas traktuje zwierzęta przedmiotowo. — Mimo że wciąż mówi się o odpowiedzialności za drugie stworzenie, nic się nie zmieni, jeśli to my się nie zmienimy. Same słowa i wielkie hasła nie wystarczą. Nawet surowe kary nie zdadzą egzaminu — podkreśla Sylwia Najsztub.
Adopcja nie zawsze jest odpowiedzią
Zdaniem behawiorystki powinniśmy wstrzymać hodowlę i rozmnażanie psów przynajmniej na dwa lata. Pod groźbą kar. Ale i to — jej zdaniem — nie rozwiąże problemu:
— Adopcja też nie zawsze jest odpowiedzią na wszystko. Wielu ludzi nie widzi, że nie ma warunków do posiadania psów. A jak już sobie to uświadomią, jest za późno. Prędzej czy później oddają je z powrotem do schroniska, wyrzucają albo usypiają.
Fundacja „Duch Leona” stawia na edukację. „Możemy to osiągnąć, jedynie zwiększając świadomość pojedynczych osób, a co za tym idzie, zwiększając świadomość społeczeństwa. Wierzymy, że wiedza w połączeniu z empatią sprawi, że ludzie nie będą bezmyślnie oddawali psów do schronisk, wyrzucali z samochodów i pozbywali się ich w przeróżne sposoby, a zrozumienie ich zachowań, potrzeb i odpowiedzialności za wzięte zwierzę, poprawi znacznie jakość naszego wspólnego życia” — czytamy na stronie organizacji na Facebooku.