
Trumpie, niestety, obaliły cię kobiety!
Na naszych oczach tworzy się historia, a raczej – herstoria. W Stanach Zjednoczonych został wybrany nowy prezydent – Joe Biden. Wygrał, bo głosowały na niego kobiety. Wygrał, bo kobiety miały dość Donalda Trumpa, który niejednokrotnie traktował je przedmiotowo, wypowiadał się o nich w sposób rasistowski i seksistowski, molestował je i nierzadko pokazywał swoją wyższość nad nimi. Dzisiaj odchodzi, chociaż wciąż wydaje się, że nie pogodził się z tą decyzją. Jeszcze jest rozzłoszczony, jeszcze chce dopiąć swego, jeszcze chce pokazać, że wygrał. Jednak świat przestaje się nim interesować. Oczy wszystkich skierowane są teraz w innym kierunku.
Czytaj też: Jill i Joe Biden, rozwódka i wdowiec. Oświadczał się pięć razy, w końcu powiedziała „tak”
Kamala Harris nową wiceprezydentką
Chociaż wybory odbywały się w USA, są przedmiotem żywej dyskusji również w Polsce, jak i wielu innych krajach na świecie. Wszystko za sprawą pierwszej w historii Stanów Zjednoczonych wiceprezydentki – czarnoskórej Kamali Harris. Sceptycy powinni zacząć przyzwyczajać się do żeńskich końcówek, które niektórym sprawiają tyle problemów. Word już na szczęście „wiceprezydentkę” zaakceptował, nie podkreśla błędu.
„Mogę być pierwszą kobietą na tym stanowisku, ale na pewno nie ostatnią. Ponieważ każda mała dziewczynka oglądająca nas widzi, że jest to kraj możliwości” – mówiła w swoim przemówieniu Kamala Harris. Tak tworzy historię. Ubrana w biały garnitur nawiązujący do symbolu amerykańskich sufrażystek, które w 1913 roku założyły Kongresowy Związek na rzecz Praw Kobiet (następnie przekształcony w Narodową Partię Kobiet).
Harris o nich nie zapomina. W swojej przemowie przypomniała walkę Amerykanek o jedno z najbardziej podstawowych praw obywatelskich: do oddania głosu. Mówiła również o ich determinacji i wizji, dzięki którym zmieniły bieg historii.
Kamala Harris nie mogłaby jednak wypowiedzieć tych słów i nie mogłaby stać się pierwszą w historii wiceprezydentką, gdyby nie fakt, że w wyborach wzięły udział czarnoskóre kobiety z całych Stanów Zjednoczonych. I tak rząd Trumpa, dla niego niestety, obaliły kobiety.
Black Lives Matter jeszcze raz
W amerykańskich mediach pojawiają się wykresy oraz pierwsze analizy wyborcze, które pokazują, że większość kobiet w USA głosowała na kandydata Partii Demokratycznej. Co więcej, gdyby w głosowaniu mogły brać udział jedynie kobiety, Joe Biden wygrałby w większości stanów. Podobnie sytuacja wyglądała podczas ostatnich wyborów prezydenckich w 2016 roku. Wtedy aż 94 proc. czarnoskórych kobiet głosowało na Hillary Clinton – reprezentantkę Demokratów. A jednak wygrał Donald Trump. Głos na niego oddali głównie biali mężczyźni.
Dziś już wiemy, że prezydentura Trumpa się kończy – w dużej mierze za sprawą czarnoskórych kobiet, których głosy w takich ośrodkach jak Atlanta, Detroit czy Filadelfia odegrały kluczową rolę. Na Demokratów głosowała również większość kobiet pochodzenia latynoskiego. Dopięły swego. A to przecież dopiero początek tej historii.
Być może i my w następnych wyborach powinniśmy wziąć przykład z USA? Naszą kobiecą wojnę już rozpoczęłyśmy. Jej rozstrzygnięcie wciąż leży w naszych rękach.