
„Na plaży koronawirusa nie ma!” Dlaczego już nie boimy się pandemii – mówi psycholog, Katarzyna Kucewicz
Zdjęcie Kacpra Kowalskiego z tegorocznych wakacji we Władysławowie: dziki tłum, człowiek na człowieku, prawie nikt w maseczce. Nie lepiej jest w górach i na Mazurach. Każdego dnia rośnie liczba zarażonych koronawirusem, ale jakoś – przestaliśmy się go już bać. Dlaczego tak się dzieje? Psycholożka Katarzyna Kucewicz wśród przyczyn wskazuje… wakacje!
Pandemiczne carpe diem!
Ludzie zachowują się na wakacjach, tak, jakby epidemii nie było. Jak to możliwe?
– Na wakacjach świat wygląda inaczej, to znany mechanizm psychologiczny. Wydaje nam się, że przenosimy się w inną rzeczywistość. Żyjemy tak, jakby jutra miało nie być. Sądzimy, że skoro jesteśmy na wakacjach, nic złego nas się nie stanie, więc nie musimy się kontrolować. Wakacje kojarzą nam się z czymś, lekkim, zabawnym i przyjemnym. Myślimy, że skoro mamy słońce, plaże, czas na zabawę, alkohol, dobry humor to musi być pięknie. Często wyłącza nam się racjonale myślenie i oddajemy się typowo emocjonalnym uciechom. Stąd co roku tyle wypadków i bezmyślnych śmierci w okresie wakacyjnym — mówi nam psycholożka z gabinetu Inner Garden, Katarzyna Kucewicz i dodaje:
– Plażowicze we Władysławowie, których widzimy na słynnym zdjęciu, również zaklinali rzeczywistość. Wyłączyła im się ostrożność, którą mają w miejscu zamieszkania. W domach pryskamy ręce środkami antybakteryjnymi, nosimy maski. Ale wydaje nam się, że na wakacjach obowiązują nas inne zasady, bo i my się inaczej czujemy.
A może jest tak, że tłumy nas demotywują? Myślimy sobie, że skoro inni nie muszą być ostrożni, to ja też nie?
– To dotyczy osób, które żyją według zewnętrznych zakazów i nakazów, a nie wewnętrznych. Traktują obostrzenia, jako coś, przeciw czemu trzeba się buntować. Osoby, które mają w sobie wewnątrzsterowność, czyli sterują same sobą, widząc przepełnioną plażę, raczej zrezygnują i pójdą gdzieś indziej — podkreśla ekspertka.
Jak zauważa Katarzyna Kucewicz, Covid-19 stał się tematem silnie rozgrzewającym, jak LGBT i polityka. Każdy ma swoje zdanie w tej sprawie.
– Ludzie się antagonizują. Jedni śmieją się z przepełnionych plaż, a inni z tych, którzy wciąż boją się wirusa – dodaje.
Urlop w Polsce: niech żyje wolność i swoboda
Już wiemy, że na wakacjach puszczają nam hamulce. Ale dlaczego w dobie koronawirusa nie wolimy wybrać się na wakacje za granicę, np. na niedaleką Litwę, gdzie często są puste plaże i koronawirus do tej pory nie jest wielkim zagrożeniem?
– To kwestia lokalnego poczucia, że w swoim kraju jesteśmy w stanie bardziej kontrolować sytuację, że mamy większą możliwość manewru. Kolejna iluzja. Mówimy sobie, że skoro jesteśmy u siebie, zawsze możemy wrócić, nikt nam nie zamknie granicy. Będąc poza Polską, jesteśmy w nieznanych nam miejscach wśród obcych ludzi o różnych narodowościach. To generuje więcej lęku. Ludzie nie czują się już tak swobodnie. Nie ma takiej brawury — tłumaczy psycholog.
Możemy nie chcieć spędzać urlopu za granicą, ale dlaczego upieramy się na miejsca, które wybiera najwięcej ludzi? Góry to przecież nie tylko Tatry i Zakopane. Piękne plaże są nie tylko w Trójmieście czy wspomnianym Władysławowie.
– Być może wybieramy konkretne miejsce z sentymentu? Jeździmy tam od dziecka i dobrze nam się kojarzy? — zastanawia się nasza rozmówczyni. Ale wskazuje też inne przyczyny: – A może w grę wchodzi lenistwo poznawcze? Nie chcemy szukać, eksplorować innych sposobów spędzania wolnego czasu. Bez względu na okoliczności jedziemy w to „nasze” miejsce, bo tak sobie wymyśliliśmy. To też kwestia pewnej elastyczności. Wakacje można sobie urządzić, nie wychodząc z domu. Ja np. zajęłam się balkonem, na którym mam dzisiaj ogród botaniczny z kilkunastoma gatunkami roślin.
Według psycholożki z Inner Garden często jest też tak, że jedziemy w dane miejsce, bo boimy się przeciwstawić mężowi, dzieciom czy przyjaciołom. Boimy się powiedzieć, że to nie dla nas. Wstydzimy się przyznać, że nie chcemy jechać, bo obawiamy się korony. Nie potrafią odmówić, bo nie chcą odstawać od innych ludzi. Unikają konfliktu.
– Mamy potrzebę przynależności. Chcemy być tacy, jak inni. Boimy się wykluczenia, tego, że ktoś nas odrzuci. Osoby, które uzależnią swoje poczucie własnej wartości od tego, co myślą i powiedzą o nich inni, nie będą asertywni — mówi nam ekspertka.
Czytaj także: Na urlop z przyjaciółmi? Zobacz, jak wrócić w komplecie
Czy możemy usprawiedliwić tych, którzy bojąc się kolejnego lockdownu na jesieni, chcą wykorzystać ten czas wolności? Zdaniem Katarzyny Kucewicz, nie:
– Pewna część osób na pewno wyjeżdża, bo obawia się, ze to ich jedyna szansa na urlop w najbliższych miesiącach. Ale myślę, że to słabe wytłumaczenie. Powinien zwyciężyć rozsądek.