
Nowa kolekcja Risk Made in Warsaw i rozmowy o seksie
Czerwiec upłynął polskiej marce Risk Made in Warsaw pod znakiem tęczy. Kolorowa kolekcja powstała we współpracy z Kampanią Przeciw Homofobii, a w kampanii wzięły udział osoby i pary nieheteronormatywne. Bo dla Riska nie ma znaczenia, jaka jest miłość pod warunkiem, że jest prawdziwa. W lipcu Risk podejmuje temat miłości cielesnej. Zapytacie, dlaczego marka ubrań porusza ten temat? Jak to dlaczego? Ubranie to coś, co nosimy najbliżej ciała, coś, dzięki czemu możemy poczuć się pewniejsze siebie, bardziej atrakcyjne, to także dzięki ubraniu możemy wcielić się w różne role, również podczas erotycznych zabaw.
Porozmawiajmy o seksie!
Przyszedł czas na kolejną odsłonę Lata Miłości. Tym razem Klara Kowtun i Antosia Samecka mówią „Nie mam nic do ukrycia”. Sama kolekcja to ubrania zmysłowe, ale wcale nie dosłownie seksowne. Wystarczy się im bliżej przyjrzeć, aby zobaczyć więcej... Biały print widniejący na delikatnie różowym tle: bluzy (Lucy in the Sky), spódnicy (Prima 3/4) i sukienki (Buena Vista midi) to odważne akty Egona Schielego. Niebieska satynowa sukienka (I'll Be Back) na plecach ma zmysłowy dekolt, podobnie jak niepozorne na pierwszy rzut oka T-shirty mają ciekawe pęknięcia w nieoczywistym miejscu. Do udziału w sesji założycielki polskiej marki zaprosiły kobiety, które na co dzień zajmują się seksem nie tylko w praktyce, ale także czasem w teorii. Bohaterki nocą fotografował Antoni Mroziński, w miejscach, które kojarzą się dziewczynom z ciałem, seksem i przyjemnością. Sesjom towarzyszyły rozmowy, które można przeczytać na profilu Risk Made in Warsaw na Instagramie. Do tej pory ukazały się dwa rozdziały, które cytujemy poniżej.
„Jestem sapioseksualna, kręci mnie wiedza” – czytamy na profilu Risk Made in Warsaw na Instagramie
Karolina Sulej – reporterka, kulturoznawczyni, zakochana w antropologii mody, pracująca obecnie nad książką o kobiecej seksualności w Polsce po 1990 r.
Karolina miała robione zdjęcia na tarasie jej mieszkania. Błyski flesza na tle wieczornego nieba były trochę jak zapowiedź letniej burzy. Ciekawe, czy i jaką burzę rozpęta książka, nad którą teraz pracuje: o kobiecej seksualności w Polsce po 1990 roku. Dwadzieścia kobiet z różnych pokoleń, reprezentantek rozmaitych doświadczeń i przemyśleń na temat cielesności, przyjemności i edukacji seksualnej. „Od aktorki Renaty Dancewicz, ikony sensualności z lat 90. Marty Niedźwieckiej, autorki podcastu „O Zmierzchu”, artystki i wykładowczyni na krakowskiej ASP Iwony Demko do instagramerki Kasi Koczułap. „Kobieca narracja o ciele w Polsce to od dawna nie tylko Michalina Wisłocka” – mówi Karolina. Jak wygląda jej własna relacja z ciałem? Początki nie były łatwe. „W Polsce sfera związana z seksualnością jest niemal całkowicie wyparta. Boimy się mówić o swoich lękach, fantazjach, marzeniach. Dorastałam w katolickim domu, nie rozmawiało się o seksie. Żeby się czegokolwiek dowiedzieć, czytałam harlequiny, ale odstręczały mnie kiczowate opisy. Wieczorami potajemnie podglądałam w telewizji soft porno, ale to było raczej komiczne i przerysowane. Pamiętam poczucie winy, zdania typu »chłopcy myślą tylko o jednym«, straszenie ciążą. Przełom przyszedł, gdy w wieku 13 lat przeczytałam »Dziennik« Anaïs Nin – szczere wyznanie kobiety, która w żaden sposób nie czuła się grzeszna”. W końcu poznała i polubiła swoje ciało, „a dopiero wtedy można tak naprawdę polubić też seks”.
Co sprawia, że ma na seks ochotę? „Po pierwsze rozmowa – jestem sapioseksualna, kręci mnie wiedza. Po drugie – przygoda. Coś nieoczekiwanego, niesztampowego, bo lubię wyzwania i nie znoszę nudy. Po trzecie – codzienny hedonizm. Wspólna kolacja, leniwe rozmowy, bycie w momencie”. Ważna jest dla niej ciekawość i otwartość, lubi wypróbowywać różne scenariusze, scenografie, rekwizyty i kostiumy. „Marynarski strój, buty na niebotycznym obcasie, ładna obroża? Czemu nie? Wchodzenie w różne role to zarówno część seksualności, jak i codziennego życia” – dodaje. „Najważniejsza jest dobra historia. Wstęp, rozwinięcie, zakończenie. I w seksie, i w życiu”. A jakie historie z popkultury uważa za najbardziej sensualne? „Mój top wszech czasów to film »9 i 1/2 tygodnia« – absolutne arcydzieło o tym, czym jest seksualność, władza, negocjacje i gry w związku. Do tego przepiękny estetycznie”. Wspomina też o „Sekretarce” z Maggie Gyllenhaal i „Gorzkich godach” Polańskiego, które poruszają podobne wątki. „Zrozumiałe dla szerokiej publiczności, dają do myślenia, a jednocześnie są podniecające”.
Co Karolina myśli o przekazie kulturowym, którego jedynym zadaniem jest podniecać, czyli o pornografii? „Czy tego chcemy, czy nie, mieści w sobie całą prawdę o naszej seksualności – wszystko, co złe i wszystko, co dobre. Powinniśmy się nią poważnie zająć – analizować, budować kanony, bo – przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności – może mieć też walory edukacyjne. Zmieniają się jej definicje i konteksty. Kiedyś za pornografię uważano prace Egona Schielego czy obraz „Pochodzenie świata” Gustave’a Courbeta, a dziś młode artystki, jak Zofia Krawiec czy Betty Q posługują się w swojej sztuce ciałem, by zwrócić uwagę na jego społeczne, polityczne i erotyczne postrzeganie”. Co sprawia, że czuje się dobrze w swoim ciele? Co jest dla niej sexy? „Przekrój tego, co może być seksownym ubraniem, jest taki jak przekrój osobowości, które te ubrania noszą. Wszystko może być seksowne – zależy, jak to nosisz. Dla mnie to zależy od pory roku, momentu cyklu. Najbardziej seksownie czuję się latem, gdy jest ciepło, najczęściej w naturze żeglarsko–plażowej. Nie znoszę obcisłych sukienek wystudiowanych fryzur czy makijaży. Lubię mieć na sobie rzeczy, które są miłe dla ciała, nie próbują go szkolić. ” – podsumowuje.
„Najbardziej atrakcyjna czuję się właśnie podczas seksu” – czytamy na profilu Risk Made in Warsaw na Instagramie
Agata Ziemnicka – psycholożka, dietetyczka, założycielka Fundacji Kobiety bez diety, która promuje ciałoneutralność.
Jej przepis na zdrowe i szczęśliwe życie seksualne? Mniej się wstydzić, więcej rozmawiać. „Mam wrażenie, że nawet z przyjaciółkami – wykształconymi, świadomymi kobietami – nie rozmawiamy o seksie tak często i tak szczerze, jakbym sobie życzyła… Może to wynika z chęci chronienia intymności partnera, a może jednak z kulturowego wstydu?”, zastanawia się Agata. Druga ważna rzecz – nie odgradzać się od swojego ciała i jego potrzeb – zarówno w kwestii jedzenia (o tym właśnie mówi Fundacja Kobiety bez diety), jak seksu. „W seksie mam luz i wszystko odpuszczam. Mózg integruje mi się z ciałem. Najbardziej atrakcyjna czuję się właśnie podczas seksu, bo bliskość powoduje, że przestaję się kontrolować i oceniać”.
A co sprawia, że ma ochotę na seks? „Niewiele mi trzeba. Poranek, wieczór, codzienna czułość, telefon, liścik, intymne dialogi, zapach. Lubię, jak ktoś się na dużo odważa, także w rozmowie. To mnie najbardziej kręci”. Na jej zmysły działają też filmy, i to bardzo różne, bo z jednej strony „Co się wydarzyło w Madison County” czy „Ukryte pragnienia” a z drugiej… przewrotna islandzka komedia „101 Reykjavik”. „Było w niej coś takiego, że zaraz po wyjściu z kina chciałam iść się kochać” – wspomina. A z lektur obowiązkowych w temacie otwarcia się na swoją seksualność poleca „Dzienniki” Anaïs Nin, „Seksuolożki” Marty Szarejko, „Jej ciało i inne strony” Carmen Marii Machado, „Slow sex” Marty Niedźwieckiej i Hanny Rydlewskiej, „Inteligencję erotyczną” Esther Perel. „Uwielbiam też podcasty Marty Niedźwieckiej. Ona jest wspaniała”.
Co, oprócz wspomnianych wyżej książek, poleciłaby dziś sobie nastoletniej? „Więcej odwagi w rozmowach o seksie, o swoich potrzebach czy obawach. Nie tylko z partnerem – także z koleżankami. Chodzi o obgadywanie z dziewczynami takich rzeczy, jak to, co nam sprawia przyjemność, a co nie, co zrobić z antykoncepcją i tak dalej. Byłoby nam wtedy wszystkim łatwiej, gdybyśmy otwarcie o tym rozmawiały”. A dziś? „Najlepsze, co mogę dać sobie i partnerowi czy partnerce, to autentyczność”. I otwartość na fantazje. „Duże wrażenie zrobił na mnie inspirowany zbiorem kobiecych fantazji performans »Lipa w cukrze« powstały z inicjatywy Aleksandry Hirszfeld, konsultowany z seksuolożką, Alicją Długołęcką. Niezwykle wyzwalające doświadczenie, wydobywające na światło dzienne to, co zwykle jest ukryte”. O odkrywaniu się opowiada nowa kolekcja Riska, w której na niby niewinnych ubraniach są akty Egona Schielego. Agata dobrze je zna – razem z Antoniną (współzałożycielką Riska) była na paryskiej wystawie, która zainspirowała ten print. „Te rysunki to prawda o seksualności. Trochę mroczna, dzika, odważna”. W Risku pojawia się na bluzie i spódnicy, czyli zestawie, w którym Agata czuje się najswobodniej. A najbardziej erotycznie? „W sukience, gdy nie ma nic między miękką tkaniną a moim ciałem”.
Agata zawodowo tworzy przepisy na zdrowe, pełnowartościowe dania. Musiałyśmy ją więc zapytać, czy wierzy w kulinarne afrodyzjaki. „Pyszne jedzenie przyrządzone z uczuciem może być megaerotyczne, ale niekoniecznie ze względu na składniki. Uwodzić może sama atmosfera wspólnego gotowania, bliskość, uważność. A z konkretów? Na przykład papaja i ananas super wpływają na zapach skóry. Ciekawostka: na pożądanie u kobiet i mężczyzn działają inne produkty. Dla kobiet najbardziej pobudzające są anyż, czekolada i ekskluzywny szafran. Ale też olejki eteryczne, np. bergamotka, cydr i kardamon. Dla mężczyzn: krewetki, ostrygi – na bogato”.
Ciekawe czy na następne odcinki będziecie czekać z taką samą niecierpliwością jak my. Przed nami jeszcze opowieść:
Joanny Jezierskiej – kreatywnej w agencji reklamowej, wspierającej #SEXEDpl, aktywnie działającej na rzecz równości i edukacji seksualnej.
Magdaleny Łapińskiej-Rozenbaum, artystki i projektantki, autorki rzeźby „Totem”, czyli porcelanowej cipki.
Moniki Borzym – psychoseksuolożki, wokalistki jazzowej, która swój nagi występ na okładce pisma dla mężczyzn skomentowała następująco: „Hej. Mam na imię Monika. Mam rozmiar 40, a czasem nawet 42. Jestem na okładce »Playboya« i jestem z tego dumna”.
oraz Marty Ziółek – choreografki, performerki i tancerki, autorki m.in. spektaklu „Zrób siebie” – utopii wytwarzającej własny styl, język i seksualność.