
Oto dlaczego Tomasz Sekielski robi dla ruchu body positive więcej niż influencerki
Tomasz Sekielski swoimi filmami za każdym razem wywołuje dyskusję wśród całego społeczeństwa – nie boi się sięgać po trudne i kontrowersyjne tematy. Tak było w przypadku „Tylko nie mów nikomu” czy późniejszej „Zabawie w chowanego”. Właśnie w tych produkcjach starał zmierzyć się z tak delikatnym i trudnym problemem, jakim jest pedofilia w Kościele.
W marcu ubiegłego roku o Sekielskim zaczęły pisać niemal wszystkie media, i to nie ze względu na jego kolejną produkcję. Reżyser ogłosił wtedy, że zaczyna się odchudzać. Z pozoru mogło się wydawać, że temat jest tak błahy, że nawet nie warto się nad nim pochylać. Przecież co parę tygodni z mediów plotkarskich dochodzą do nas informacje, że gwiazdy czy celebryci przechodzą na dietę i rozpoczynają regularne ćwiczenia. Historia Tomasza Sekielskiego jest jednak inna i warto poświęcić jej parę słów, zwłaszcza że w ostatnim czasie tak dużo mówi się o odpowiedzialnym odchudzaniu i o ruchu body positive.
Tomasz Sekielski – nadwaga za duża na wagę
Dziennikarz i reżyser swoją walkę z nadwagą od początku prowadził odpowiedzialnie, kierując się zasadą „nie rewolucją, a ewolucją”. Decyzję o tym, że chce zrzucić zbędne kilogramy, konsultował z lekarzami, trenerami i dietetykami. Co ważne, znalazł także problem swojej otyłości. Jak przyznał, wszystkie swoje stresy zajadał, co w końcu doprowadziło do uzależnienia, które można porównać chociażby do alkoholizmu.
Sekielski swoją drogą do sukcesu starał się dzielić z fanami, podchodząc do tematu raczej z lekkością i humorem. Na jednym z nagranych filmów postanowił między innymi się zważyć. Niestety, szybko okazało się, że nie może tego zrobić, ponieważ większość wag, na których stawał, miała limity 150 kg. A Tomasz Sekielski w tamtym czasie ważył więcej, bo 185 kg.
Humorystyczne podejście do odchudzania oraz ogrom pracy włożony w treningi i utrzymanie surowej diety nie były jednak wystarczające. Trzeba było podjąć decyzję, która z pewnością nie była łatwa. Tomasz Sekielski mógł jednak liczyć na żonę.
Czytaj też: Bój się i rób! 9 prostych rzeczy, które powinnaś zacząć w życiu robić od zaraz
Wycięcie części żołądka jako konieczność
Okazało się, że treningi i nawet najzdrowsza dieta nie zawsze mogą pomóc komuś, kto zmaga się z otyłością. W przypadku Sekielskeigo rozwiązanie było jedno – poddanie się operacji. Oczywiście każdej operacji towarzyszy strach. Reżyserowi pomogła jednak żona, która powiedziała wprost, że to ostatni moment na dokonanie zmian. Otyłość była bowiem zagrożeniem dla życia i zdrowia mężczyzny. Decyzja zapadła. Lekarze musieli wyciąć 70 procent żołądka.
Body positive, czyli ciałopozytywność
Historia Tomasza Sekielskiego może pokazać nam wiele. Wszystko zależy jednak od tego, jaką soczewkę założymy, czytając o jego przemianie. W ostatnim czasie wiele bowiem mówi się o ruchu body positive, który znany jest w Polsce także jako ciałopozytywność. Początkowo skierowany był głównie do kobiet, którym kanon piękna dyktował to, jak mają wyglądać i do jakiego wyglądu dążyć. Oczywiście dotyczyło to również wagi, która miała być jak najniższa.
Z czasem w mediach społecznościowych zaczęło pojawiać się coraz więcej kont dotyczących ciałopozytywności. Aktualnie na Instagramie wiele influencerek stara się przekonywać kobiety, że każde ciało jest piękne – zarówno to w rozmiarze 34, jak i 44. Trudno nie zgodzić się z takim przekazem, prawda?
Problem polega jednak na tym, że wiele osób zaczęło błędnie odczytywać cele tego ruchu społecznego. Część influencerek przyjęła skrajną postawę i krytykuje osoby, które publikują w sieci zdjęcia wysportowanych sylwetek. Kontrowersje wywołały także fotografie pokazujące efekty odchudzania. Według niektórych mają one bowiem uczyć społeczeństwo, że tylko osoba chuda i wysportowana może być szczęśliwa i uznawana za piękną.
Wydaje się jednak, że najlepszym przykładem ciałopozytywności jest Tomasz Sekielski i jego walka z otyłością. Otyłością, która jest chorobą, i to taką, która podstępnie dotyka coraz większy procent naszego społeczeństwa. Reżyser podjął decyzję o zrzuceniu kilogramów, a gdy nieinwazyjne metody nie przynosiły skutku, zdecydował się na operację. Ta prawdopodobnie uratowała mu życie, a z pewnością zdrowie.
Wgłębiając się w temat idei body positive, pamiętajmy o tym, że gdzieś musi kończyć się bezkrytyczna akceptacja swojego ciała, a zaczynać troska. Bo żadne ciało nie będzie pozytywne, jeśli będzie chore.