
Kobiety nie chcą mieć dzieci ze względu na zmieniający się klimat. Boimy się katastrofy?
Wchodzimy do Internetu i czytamy o pożarach w Australii i Kalifornii, otwieramy gazetę i widzimy doniesienia o powodziach w Indonezji. W telewizji bombardują nas informacjami o rekordowo wysokich temperaturach na całym świecie i wymieraniu kolejnych gatunków zwierząt. Naukowcy biją na alarm i przewidują jeszcze więcej pożarów, więcej susz i niedoborów żywności dla milionów ludzi. Wszyscy się boimy, ale niektórzy z nas są tak przerażeni, że wolą się poświęcić, niż nie robić nic.
Najpierw planeta, potem ja
Wiele par z całego świata porzuca marzenia o zostaniu rodzicami. „Naprawdę chciałabym mieć dziecko. Kocham mojego partnera i chcę z nim założyć rodzinę, ale czuję, że to nie jest odpowiedni czas na takie decyzje” — mówi 33-letnia Blythe Pepino, cytowana przez CNN. Wierząc, że już wkrótce nastąpi „ekologiczny Armageddon”, pod koniec 2018 roku założyła grupę Birth Strike. Jej członkowie (ponad 330 osób, z czego 80 % stanowią kobiety) deklarują, że nie sprowadzą dzieci na świat, który stoi nad przepaścią katastrofy klimatycznej.
„Ryzykujemy życiem innej istoty. Jeśli coś pójdzie nie tak, ten mały człowiek poniesie tego konsekwencje” — podkreśla członkini grupy 29-letnia Cody Harrison. W podobnym tonie wypowiadała się w 2019 roku członkini Kongresu Alexandria Ocasio-Cortez: „Istnieje naukowy konsensus, że życie naszych dzieci będzie mocno utrudnione. Czy wciąż uważacie, że porządku jest wydawać je na świat?”
Czytaj też: Chcesz być szczęśliwsza? Spokojniejsza? Wprowadź do swojego życia więcej zieleni
ONZ szacuje, że do 2030 roku na planecie będzie około 8,5 miliarda ludzi, a do 2100 roku — nawet 11 miliardów. Brytyjska organizacja Population Matters (której patronuje słynny narrator i biolog David Attenborough) zajmująca się zagadnieniami zaludnienia i przeludnienia podkreśla, że więcej ludzi to większa emisja dwutlenku węgla. Więcej ścinanych lasów i większy wpływ na środowisko naturalne. Według Banku Światowego jedna osoba wytwarza emisje roczne 5 ton sześciennych dwutlenku węgla. W 2018 roku Międzynarodowy Panel ONZ ds. zmian Klimatu (IPCC) orzekł, że nie radzimy sobie z zagrożeniem. Ostrzegł, że planecie zostało tylko 11 lat do katastrofy.
„Gdyby wszyscy konsumowali tak jak USA, potrzebowalibyśmy jeszcze dodatkowych czterech, do ośmiu Ziemi” — mówi Meghan Kallman z Conceivable Future, kolejnej grupy, która bierze udział w dyskusji nad sensem posiadania dzieci w tych czasach.
Nic dziwnego, że próbujemy łapać się każdego rozwiązania. Wiele par przytacza badania naukowe, które sugerują, że mniejsza ilość dzieci wiążę się z ograniczaniem emisji dwutlenku węgla do atmosfery.
„Wiele mówi się o przeludnionych miastach, ale głównie pod względem ekonomicznym, a nie klimatycznym. To jest naprawdę prosta sprawa. Więcej ludzi to większe zapotrzebowanie przemysłowe m.in. na produkcję żywności. To z kolei ma bezpośredni związek ze wzrostem emisji dwutlenku węgla, jaki dostaje się do atmosfery” — tłumaczy autor raportu David Rosnick. Zdaniem eksperta, dodatkowy 1 procent populacji podwyższy temperaturę o 2 stopnie Fahrenheita.
„Nie zamierzam nikogo krytykować, ale gdyby ja będę gotowa, zamierzam adoptować” — dodaje członkini grupy Birth Strike Cody Harrison.