
Łąki zamiast trawnika: tak polskie miasta walczą z suszą i… kleszczami
Świat przygotowuje się do zmian klimatycznych – miasta szukają skutecznych sposobów, aby ograniczyć smog (nie tylko ten zimowy, pochodzący z kominów, ale też tzw. kalifornijski, powstający w upalne dni w centach miast), zmniejszyć upał i zatrzymać wodę. Przykładem zdecydowanych działań może być Wiedeń, który w ostatnich tygodniach zerwał asfalt z jednej z głównych ulic: Trunnerstraße. Na jej miejscu już jesienią powstanie Else Feldman Park: zostaną zasadzone drzewa, trawa i krzewy, które lepiej niż miejska ulica chłoną ciepło i zmniejszają upał. Zburzono też 50-metrowy mur wzdłuż ulicy, który nie pozwalał na swobodną cyrkulację powietrza.
Ekologicznie i... ekonomicznie
Inny – i łatwiejszy – sposób na to, aby żyło nam się w miastach trochę lepiej, to wysiewanie kwietnych łąk z makami, rumiankami i koniczyną. Chociaż esteci kręcą nosem na „chwasty”, to ekolodzy przekonują, że kwietna łąka w porównaniu z trawnikiem to: mniejszy upał, mniej smogu i mniej kleszczy – za to więcej wody, pszczół, jeży, jerzyków i wróbli.
Na stronie Fundacji Łąka czytamy, że rośliny łąkowe mają nawet 25 razy dłuższe korzenie niż trawniki, dzięki czemu nie potrzebują tak częstego podlewania. Poza tym kwietną łąkę w sezonie kosi się maksymalnie dwa razy (po okresie kwitnienia) – gdy trawnik wymaga koszenia około 20 razy. Rachunek jest prosty – łąka to mniej spalin z kosiarek i mniej miejskiego hałasu, poza tym łąkowe rośliny lepiej niż trawa wyłapują zanieczyszczenia z powietrza. Dodatkowo niektóre rośliny łąkowe, np. jaskry czy lawenda zawierają olejki eteryczne odstraszające kleszcze.
Warszawskie władze już od czterech lat wysiewają kwietne łąki, m.in. wzdłuż Wisłostrady czy na torowiskach. Podobnie dzieje się w innych polskich miastach: już od kilku lat krakowskie łąki kwietne są częścią oficjalnej strategii antysmogowej miasta. W tym roku władze w Krakowie zdecydowali o wysianiu prawie 600 kilogramów nasion polnych kwiatów, m.in. gryki, dziurawca, maków i chabrów (czy też, jak to mówią w Krakowie: bławatków). Dzięki temu w tym roku na krakowskich błoniach, bulwarach i poboczach dróg zakwitnie aż 29 hektarów polnego dywanu.
Ponad 20 hektarów łąk kwitnie już w Łodzi, a w Katowicach w tym roku na dzikie kwiaty zostanie przeznaczonych już 5 hektarów miejskich terenów zielonych. Pierwsze dwie łąki zakwitły też już w Kielcach, a władze miasta zapowiadają, że docelowo będzie ich nawet 60. Kwiatowe kobierce powstaną też w Lublinie, Białymstoku, Radomiu, Rybniku, Sanoku i wielu mniejszych miastach. Ekolodzy mają nadzieję, że za przykładem miejskich władz pójdą też mieszkańcy i zamiast wysiewać trawę w ogrodach i ogródkach działkowych, zdecydują się na kwiatowe mieszanki.