
Jill i Joe Biden, rozwódka i wdowiec. Oświadczał się pięć razy, w końcu powiedziała „tak”
Joe dostał telefon, gdy przebywał w Waszyngtonie. Jego żona i trójka dzieci robili świąteczne zakupy, kiedy traktor z przyczepą uderzył w ich kombi. Neila Biden i roczna córeczka Naomi zginęły na miejscu. Dwaj synowie spędzili długie miesiące w szpitalu. Lekarze długo nie byli pewni, czy przeżyją.
„Sześć tygodni po mojej elekcji (na senatora Delaware; Biden był piątym najmłodszym senatorem w historii Stanów Zjednoczonych oraz najdłużej urzędującym senatorem w Delaware – przyp. red.) cały mój świat runął. Niesamowita więź z moimi synami jest darem, którego mógłbym nie otrzymać, gdybym nie przeszedł przez to, co przeszedłem” — mówił Joe Biden w swoim przemówieniu inaugurującym rok akademicki w Yale.
Oświadczał się pięć razy, w końcu powiedziała „tak”
Trzy lata później, w 1975 roku, brat Bidena przedstawił go 24-letniej rozwódce Jill Jacobs. „Byłam na ostatnim roku studiów i spotykałam się z chłopakami w dżinsach, T-shirtach i chodakach. Kiedy podszedł do mnie Joe ubrany w sportowy płaszcz i mokasyny, pomyślałam: »Boże, to nigdy się nie uda«” — wspominała Jill w wywiadzie dla „Vogue’a”, dodając: „Poza tym był ode mnie dziewięć lat starszy. Ale poszliśmy do kina i naprawdę dobrze się bawiłam. Kiedy wróciliśmy do domu, uścisnął mi rękę na dobranoc. Poszłam na górę, zadzwoniłam do matki o 1 w nocy i powiedziałam: »Mamo, w końcu poznałam dżentelmena«”.
Biden uważał, że w jakiś sposób połączyła ich jego była żona. Oświadczał się pięć razy, zanim Jill w końcu powiedziała „tak”. „Mówiłam mu: „Jeszcze nie. Jeszcze nie. Jeszcze nie. Zakochałam się w jego synach i czułam, że to małżeństwo musi się udać. Stracili mamę, więc nie mogłam pozwolić, żeby stracili jeszcze macochę. Musiałam mieć stuprocentową pewność” — zwierzyła się „Vogue’owi”. Jako rozwódka niechętnie myślała o ponownym małżeństwie. Ceniła też swoją karierę i niezależność. „Bycie żoną Joe oznaczałoby także życie w centrum uwagi, którego nie chciałam” — dodała. W jednym z wywiadów Joe wspominał, jak postawił ultimatum ukochanej: „Słuchaj, to ostatni raz, kiedy cię pytam. Nie obchodzi mnie, kiedy się pobierzemy. Ale ja chcę zobowiązania”. A ona się zgodziła.
„Oddała mi swoje życie. Dzięki niej zacząłem myśleć, że znowu mogę mieć całą rodzinę” — pisał Biden w swoich wspomnieniach w 2007 roku. Pobrali się 17 czerwca 1977 roku w Nowym Jorku w kaplicy ONZ. W ceremonii wzięło udział zaledwie 40 gości, członków rodziny i najbliższych przyjaciół. Synowie Bidena, Beau i Hunter, stali obok pary przy ołtarzu. Wszyscy wybrali się na miesiąc miodowy, bo — jak mówiła w wywiadach słynna para — „w tym małżeństwie są cztery osoby”.
Czytaj też: Donald Trump: psychopata, manipulator i potwór – tak o nim mówi jego bratanica Mary L. Trump
Cztery lata później, w czerwcu 1981 roku, powitali na świecie córkę Ashley. Imię wybrało jej dwóch starszych braci. Kiedy w 2008 roku Barack Obama wygrał wyścig o fotel prezydenta, mianował Bidena wiceprezydentem. Tak samo zrobił podczas drugiej kadencji w 2012 r. Jill, jako pierwsza w historii żona wiceprezydenta, pracowała na pełen etat. Jest nauczycielką akademicką i edukatorką.
Polityczny sukces i kolejna tragedia w rodzinie
To był doniosły rozdział w historii Bidenów, ale za kulisami przeżywali kolejną tragedię. W 2013 roku u jednego z ich synów, Beau, zdiagnozowano raka mózgu. Trzy lata wcześniej doznał „łagodnego udaru”. Pomimo leczenia ojciec dwójki dzieci zmarł 30 maja 2015 roku. Miał 46 lat. „Czuję się jak kawałek porcelany, który ponownie został sklejony. Pęknięcia mogą być niedostrzegalne, ale są” — napisała Jill po jego śmierci. Po odejściu z gabinetu Obamy w 2017 roku Biden założył fundację charytatywną Biden Cancer Initiative zajmującą się walką z rakiem.
W 2019 roku demokrata po raz trzeci w życiu ogłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich (w 1988 r. zrezygnował w trakcie wyborów, w 2008 r. pokonał go Obama). W listopadzie 2020 roku, w wieku 77-lat, został 46. prezydentem USA. „Będzie prezydentem dla wszystkich naszych rodzin” — napisała dumna żona na Twitterze. Już zapowiedziała, że tym razem też nie zrezygnuje z pracy w college’u.
Czytaj też: „Te wybory jeszcze się nie skończyły”. Donald Trump nie uznaje swojej porażk
Oboje nie szczędzą sobie miłych słów. Podczas Konwencji Demokratów w czasie kampanii Joe opisał Jill jako „miłość swojego życia” i „opokę” rodziny. „Jest najsilniejszą osobą, jaką znam. Kocha z całych sił, bardzo mocno się o nas troszczy” — mówił. 4 marca tego roku, kiedy protestujący zakłócili przemówienie wygłoszone przez Bidena, Jill uznano za bohaterkę. Wideo, w którym odpiera kobiety rzucające się na scenę, stało się viralem w mediach społecznościowych. Ani trochę nie czuła się tym zniechęcona. Po zakończeniu przemówienia napisała tylko na Twitterze: „Co za noc”.
Jill uważa, że ich uzupełniające się temperamenty pomagają w utrzymaniu ich relacji. „Mój mąż wyciąga mnie z mojej skorupy, a ja pomagam mu twardo stąpać po ziemi. Jest wystarczająco czuły za nas obojga” — podkreślała w jednym z wywiadów, dodając: „Wszystko się zmienia. Jedna tylko rzecz pozostaje w moim życiu taka sami. Joe i ja zawsze mieliśmy siebie”.