
„Intuicja uratowała mi życie” – mówi dr Iliana Ramirez, meksykańska badaczka żyjąca w Polsce
Intuicja to trudny temat – lubimy się na nią powoływać, ale gdyby nas spytać, czy naprawdę ona istnieje, to wiele z nas odżegnuje się od wiary w nią. Bo właściwie co to takiego? Pytamy o to dr Ilianę Ramirez, Meksykankę, naukowczynię z doktoratem w dziedzinie farmakobiologii i jednocześnie autorkę warsztatów m.in. o intuicji.
Sylwia Niemczyk: Kierujesz się w życiu intuicją?
Iliana Ramirez: Cały czas intuicja jest u mnie na pierwszym miejscu. Dopiero w drugiej kolejności włączam logiczne myślenie. Dzięki intuicji podejmuję decyzję, dzięki logice – wiem, jak tę decyzję wcielić w życie.
A co to takiego: intuicja?
To określenie czegoś nieuchwytnego, czego nie umiemy jeszcze opisać naukowo, ale co z całą pewnością istnieje w nas. Kiedy nie wiemy, dlaczego robimy jedną rzecz, a nie inną, dlaczego podejmujemy taką decyzję, a nie przeciwną, mówimy: kieruje nami intuicja.
Jakie życiowe decyzje intuicja pomogła podjąć ci samej?
Na przykład tę największą i najważniejszą: przyjechać do Polski i wyjść tutaj za mąż.
Wszystko mówiło nie, a intuicja mówiła: tak, zrób to!
Wszystko wyglądało mega skomplikowanie: on Polak, ja Meksykanka. On miał w Polsce rozpoczęty doktorat, ja w Meksyku prowadziłam już naukowe badania, dostałam grant na projekt naukowy na uniwersytecie w Los Angeles, to był mój plan. Kiedy poznałam Mateusza, byłam kilka miesięcy przed wyjazdem, wszystko już miałam zaplanowane – miałam wyjechać, ale nie do Polski, tylko do Stanów. Widziałam siebie jako naukowczynię. Kiedy próbuję na poziomie logicznym wytłumaczyć komuś, dlaczego zdecydowałam się w takim punkcie życia zaangażować emocjonalnie – to nie mogę, bo tu logiki nie ma żadnej.
A to nie jest tak, że po prostu kierowała tobą miłość?
Oczywiście, że się zakochałam, chcieliśmy być razem, ale sama miłość nie wystarcza, kiedy masz podjąć tak duże decyzje. Poza tym znaliśmy się dość krótko, a jednak zdecydowałam się przedstawić Mateusza moim rodzicom, choć mojego wcześniejszego chłopaka, z którym chodziłam o wiele dłużej, nie znali. Logika mówiła, że nie powinnam się angażować, ale coś we mnie – to, co właśnie nazywam intuicją – podpowiadało, że nie muszę się bać, że to jest dla mnie dobre i właściwe. I ta intuicja dała mi energię.
Czym w takim razie intuicja różni się od po prostu wielkiej, przemożnej chęci?
No właśnie niczym. Myślę, że to nasze: „bardzo, bardzo chcę” to jest właśnie nasza intuicja. Ona właśnie w taki sposób daje o sobie znać. Kiedy musimy podejmować jakąś decyzję, nieraz jest tak, że czujemy, że skaczemy na głęboką wodę, ale mówimy sobie: tak, wchodzę w to! Ja nieraz czuję, że całe moje ciało, moje dłonie, nogi, moja skóra, serce, żołądek mówią: „Rób!”. Nazywam to integracją serca, ciała i umysłu
Czuję coś, choć nie wiem skąd, ale czuję. I ufam swoim przeczuciom.
Iliana, kiedyś zdarzyło ci się coś, co na logiczny rozum trudno jest wytłumaczyć: przeczucie, które uratowało ci życie. Jak to dokładnie było?
To było mniej więcej 10 lat temu, byłam już wtedy jedną nogą w Polsce, ale drugą jeszcze w Meksyku. Wyjeżdżałam tam na kilka miesięcy, robiłam badania, zajmowałam się biologią molekularną, potem wracałam do Polski i te badania sobie spokojnie tutaj opisywałam. Razem z Mateuszem wynajmowaliśmy mieszkanie, w którym jeszcze nie mieliśmy w ogóle mebli, tylko materac i kuchenkę z czajnikiem. Nie umiałam jeszcze mówić po polsku, właściwie nie miałam tutaj jeszcze żadnych znajomych, więc całe dnie spędzałam z Mateuszem. Wstawałam z nim rano, jechałam z nim do jego biura i tam pracowałam. Tak było codziennie. I któregoś dnia obudziłam się z silnym poczuciem, że nie chcę z nim jechać do biura . Całe moje ciało mówiło mi: „Zostań”. To nie było tak, że miałam jakąś migrenę, ból gardła, zupełnie nie – fizycznie czułam się dobrze – ale nie byłam w stanie zmusić się, by tak jak zwykle wyjść z domu. Mateusz bardzo się zdziwił, że zostaję na cały dzień w tym pustym mieszkaniu, nawet bez Wi-Fi. W końcu wyszedł, trochę zdziwiony, trochę zły. Pół godziny później ktoś z jego firmy zadzwonił do mnie, że Mateusz miał wypadek. Wysłali po mnie taksówkę, która miała mnie do niego zawieźć. Mateusz był na pogotowiu, ale w dobrym stanie, poprosił mnie tylko, żebym zajęła się autem. Pojechałam po nie i zobaczyłam coś, co zmroziło mi krew w żyłach! Miejsce kierowcy było nienaruszone, za to miejsce pasażera było całkowicie zmiażdżone. Moje miejsce. To, na którym ja bym siedziała, gdybym nie zaufała swojemu przeczuciu. To była odpowiedź.
Jesteś naukowczynią, specjalistką biologii molekularnej. W jaki sposób twój analityczny umysł łączy naukę z czymś tak niemierzalnym, jak intuicja?
To prawda, że nauka i dane są dla mnie ważne, ale wychowałam się w domu, w którym ważne były też kwestie metafizyczne. Moja mama pochodzi z rodziny curanderos, czyli meksykańskich uzdrowicieli, mój tata medytuje, od kiedy tylko pamiętam, kieruje się buddyjską filozofią. Zawsze lubiłam wiedzieć, dlaczego coś działa, na jakiej zasadzie. To dlatego zaczęłam karierę naukową. Ale jednocześnie wiem, że jeszcze wielu rzeczy nie wiemy – nie wiemy do końca, jak działa nasz umysł i jak działa nasze ciało. Dlatego jestem przekonana, że to, co dzisiaj nazywamy intuicją, kiedyś będzie dobrze zbadane, opisane, będziemy umieli ją uchwycić. Przecież już dzisiaj wiemy, że są ludzie obdarzeni większą intuicją, którzy umieją zawsze podejmować dobre decyzje w dobrym czasie – nawet jeśli logika podpowiadałaby im coś przeciwnego. Być może poza inteligencją, którą dziś umiemy już mierzyć, kiedyś będziemy mierzyć intuicję. I tak samo jak dziś dzielimy inteligencję na różne rodzaje: emocjonalną, matematyczną itd., tak będziemy kiedyś umieli dostrzec różne rodzaje intuicji.
Na przykład jakie?
Na przykład intuicja, która korzysta z informacji, które są przechowywane gdzieś w naszym umyśle. Mówi się, że czasem nieświadomie odnotowujemy jakieś informacje, integrujemy je i potem wykorzystujemy. Tak się dzieje, kiedy intuicyjnie wiemy, że ktoś na nas patrzy albo że ktoś nie jest uczciwym człowiekiem – każdy z nas zna takie sytuacje. Ale są też badania, które pokazują, że intuicja działa też inaczej. Uczestnicy jednego z eksperymentów mieli pokazywane zdjęcia: czasem miłe w stylu dziecko z króliczkiem, czasem drastyczne: wypadek, krew. I badania mózgu pokazywały, że mózg reagował o ułamek sekundy wcześniej, jeszcze zanim oczy zobaczyły drastyczne zdjęcie. Badania serca wykazały, że serce zareagowało ułamek sekundy wcześniej, jeszcze zanim oczy zobaczyły drastyczne zdjęcie. Ciało już wiedziało, że wydarzy się coś „złego”.
Dlaczego tak się działo? Nauka nie zna odpowiedzi. Tak samo nie wiadomo, dlaczego niektórzy mają większą intuicję niż inni, ale wiemy dokładnie, że są trzy emocje, które pomagają intuicji: miłość, wdzięczność i współczucie. Te emocje aktywują nasze przeczucia.
W twoim domu mówiło się o intuicji?
Tak, ale nazywało się ją inaczej. Mój tata często mówił: „Zaufaj sobie, bo w środku masz wszystkie odpowiedzi, jakich potrzebujesz”. Jeśli musisz zdecydować, posłuchaj ciała. Nauczył mnie, aby zawsze przed podjęciem ważnej decyzji najpierw poprzez świadomy oddech oczyścić ciało ze stresu i strachu. Najpierw się uspokajamy, potem możemy się zastanawiać.
Z kolei moja mama, która pochodzi z rodziny meksykańskich uzdrowicieli i sama jest uzdrowicielką, nauczyła mnie, bym zawsze w chwilach wątpliwości, zwracała się do aniołów i swojej przewodniczki duchowej. Przewodnicy duchowi to ważna część kultury meksykańskiej, która przez stulecia była poddawana wpływom religii chrześcijańskiej z jednej strony, a z drugiej – wpływom plemiennych wierzeń, według których wszystko, co nas otacza, ma swoją energię. Pamiętam, że mama zawsze rozmawiała ze swoimi przewodnikami duchowymi, medytowała, umiała przewidzieć przyszłość. Uczyłam się od moich rodziców, żeby wsłuchiwać się w siebie, szukać odpowiedzi wewnątrz swojego serca. I nie wiem, czy istnieją przewodnicy duchowi, tak samo jak nikt nie wie z pewnością, czy istnieje Bóg. Ale jeśli ta świadomość mi pomaga, jeśli ta metafora przemawia do mnie – to świetnie!
Od dzieciństwa uczyłam się też medytacji. Kiedy miałam jakieś wątpliwości w życiu, wahania, nie wiedziałam, co robić, zadawałam sobie pytania podczas medytacji. I uzyskiwałam wtedy odpowiedź. Kiedy przypominam sobie swoje dzieciństwo, to widzę wiele chwil, w których wsłuchiwałam się w swoją intuicję. Ta umiejętność została mi do dzisiaj.
Ja bym powiedziała w trochę bardziej europejski sposób: rodzice nauczyli cię ufać samej sobie.
Tak, możemy też powiedzieć to w taki sposób. Ufam sobie, czyli ufam swojej intuicji. I wiele razy widzę, że Polki sobie w ogóle nie ufają, tak jakby nie wierzyły, że mogą samodzielnie podejmować decyzje dotyczące swojego życia. Nieraz na moich warsztatach kobiety mówią: „Wiedziałam, aby tak nie robić, ale jednak zrobiłam”. „Przeczuwałam, że to się skończy źle, ale wszyscy mówili mi coś innego”. Dopiero z perspektywy czasu widzą, że powinny słuchać siebie, a nie innych. Chciałabym uczyć kobiety, by trochę bardziej sobie zaufały, by uwierzyły w to, co mówił mi mój tata: „Odpowiedzi mamy w sobie”. Posłuchajmy ich.
Iliana Ramírez Rangel — urodzona w Meksyku doktor farmakobiologii, która obrała za przedmiot badań tradycyjne systemy wierzeń szamańskich oraz charakterystyczne dla nich rytuały i metody działania. Autorka książki „Częstotliwość serca” wyd. Sensus.