
„Dzisiaj mamy ok. 450 miesiączek w życiu, nasze babki miały ich tylko 100”
Słowo miesiączka dzisiaj najczęściej kojarzy się z bólem brzucha, PMS-em i obniżoną odpornością. Coraz częściej współczesne kobiety zastanawiają się, jak bezpiecznie zahamować miesiączkę i zmniejszyć krwawienie. Tymczasem comiesięczny okres to objaw – i jednocześnie warunek – równowagi hormonalnej. Medycyna oferuje sposoby, dzięki którym menstruacja będzie mniej uciążliwa.
Katarzyna Podhorecka: Niektóre kobiety, a nawet niektórzy ginekolodzy uważają, że miesiączka to… przeżytek. Stosując środki hormonalne, możemy pozbyć się jej na wiele miesięcy. Jakie jest pani zdanie w tej sprawie?
Dr Małgorzata Bińkowska: Natura nie bez przyczyny skonstruowała organizm kobiety tak, że dopóki jest zdolna do zajścia w ciążę, ma comiesięczne krwawienia. Regularne miesiączkowanie jest oznaką równowagi hormonalnej, ale także ważnym znakiem dla kobiety, że nie jest w ciąży.
Obliczono jednak, że współcześnie statystyczna kobieta ma w ciągu życia około 450 miesiączek, podczas gdy nasze babki czy prababki miały ich zaledwie około stu. To dlatego, że później dojrzewały, więcej razy były w ciąży i długo karmiły piersią. Część lekarzy uważa więc, że comiesięczne krwawienie nie jest konieczne dla zdrowia. Biorąc pigułki antykoncepcyjne i nie zachowując siedmiodniowej przerwy między kolejnymi opakowaniami, możemy zahamować je na wiele miesięcy. Są nawet preparaty, które powodują, że miesiączka pojawia się raz na kwartał czy raz na rok.
Czy sięgając po nie, mamy gwarancję, że po ich odstawieniu miesiączka wróci?
Zwykle wraca, ale stuprocentowej gwarancji, że tak będzie, nie daje żaden producent. Większość hormonalnych preparatów antykoncepcyjnych naśladuje cykl kobiecy tak, aby nie zaburzać zegara biologicznego kobiety i umożliwiać regularne złuszczanie błony śluzowej macicy. Biorąc pigułki bez przerwy, zakłócamy ten proces, dlatego nie jestem zwolenniczką tego rozwiązania na stałe. Co innego, jeśli przemawiają za nim względy zdrowotne czy wyjątkowe sytuacje życiowe, np. ślub czy dalekie podróże. Zresztą pacjentki, które nie chcą miesiączkować, spotykam dosyć rzadko. Kiedy przepisuję hormonalną terapię zastępczą, pytam często, czy kobieta woli lek, który powoduje krwawienie, czy taki, który je blokuje – i większość wybiera tę pierwszą możliwość. Regularne krwawienie jest dla kobiety sygnałem, że organizm działa prawidłowo.
Nieregularna miesiączka wymaga diagnozy
Czy to znaczy, że miesiączki muszą pojawiać się dokładnie co 28–30 dni?
Bez przesady, organizm kobiety to nie jest szwajcarski zegarek. Pod wpływem rozmaitych czynników, takich jak np. zmęczenie, stres albo podróże nasz cykl miesięczny może się nieznacznie skracać lub wydłużać i nie ma w tym nic niepokojącego. Za regularne cykle uznajemy takie, które trwają od 25 do nawet 34 dni.
Nieregularne miesiączki to nie te, które pojawiają się mniej więcej co miesiąc, ale takie, między którymi odstęp przekracza pięć tygodni, czy występujące co dwa miesiące albo nawet rzadziej.
O jakich zaburzeniach najczęściej świadczą takie nieregularne miesiączki?
Najczęściej o zespole policystycznych jajników albo o braku owulacji. W cyklu bezowulacyjnym w jajniku nie wytwarza się ciałko żółte odpowiedzialne za produkcję progesteronu, czyli jednego z kobiecych hormonów. Niedobór progesteronu skutkuje wydłużeniem lub skróceniem cyklu.
Częste, przedłużające się miesiączki mogą też świadczyć o obecności mięśniaków macicy albo o zaburzeniach krzepnięcia. Z kolei rzadkie krwawienia są czasem następstwem chorób tarczycy, a nawet zmiany diety lub stresu.
Słyszałam, że również nadmierna aktywność fizyczna może zaburzyć cykl miesięczny, a nawet zahamować miesiączkowanie. Spotyka pani takie pacjentki?
Niestety, jest ich coraz więcej. Zbyt intensywne uprawianie sportu, szczególnie w połączeniu z restrykcyjną dietą zaburza funkcjonowanie osi: podwzgórze–przysadka–jajniki. Jeśli dołączy się do tego stres i związane z nim wydzielanie hormonów przez nadnercza, zatrzymanie miesiączki jest bardzo prawdopodobne.
I wielu kobietom jest to nawet na rękę, bo np. przygotowują się do maratonu…
Tymczasem problem jest naprawdę poważny, bo konsekwencją zaburzenia pracy osi podwzgórze–przysadka–jajnik jest zaburzenie gospodarki hormonalnej: wyższy poziom kortyzolu w organizmie, a z czasem również prolaktyny i androgenów. Do tego dochodzą niedobory witamin i żelaza, a także epizody depresyjne albo problemy skórne. Deficyt estrogenów powoduje gorsze uwapnienie kości, co przekłada się na większe ryzyko groźnych złamań.
Czy wystarczy wrócić do normalnej diety i zmniejszyć aktywność fizyczną, by miesiączka wróciła?
Nie zawsze tak jest. Im dłużej utrzymuje się brak miesiączki, tym większe ryzyko, że z jej przywróceniem będą problemy. W przyszłości mogą się one przełożyć na problemy z płodnością.
Niestety, nie dysponujemy lekami, które potrafiłyby przywrócić prawidłowe działanie wspomnianej przeze mnie osi. Badania kliniczne nad takimi substancjami wprawdzie trwają, ale nawet jeśli potwierdzi się ich skuteczność, to trafią na rynek najwcześniej za kilka lat.
Zbyt obfita miesiączka może być przyczyną anemii
Częstym problemem kobiet są zbyt obfite miesiączki, które powodują niedokrwistość. Czy jest na nie jakiś sposób?
Zanim uznamy, że przyczyną niedokrwistości są obfite krwawienia, trzeba koniecznie wykluczyć inne przyczyny, choćby niedobory żelaza i witamin z grupy B niezbędnych do produkcji czerwonych ciałek krwi. Dzisiaj młode kobiety chętnie stosują diety wegetariańskie, ale nie dbają o ich właściwe zbilansowanie i nie suplementują witaminy B12, która występuje tylko w mięsie.
Przyczyną niedokrwistości może być także przewlekły proces zapalny tlący się w np. w zatokach, stawach albo w dziąsłach, który powoduje szybsze zużywanie zapasów żelaza albo problemy z jego wchłanianiem. Powinniśmy wykluczyć także wcale nierzadką wśród kobiet chorobę von Willebranda, która zaburza krzepnięcie krwi i oprócz obfitych krwawień miesiączkowych powoduje także wydłużające się krwawienia po skaleczeniu czy usunięciu zęba.
Trzeba też koniecznie zrobić USG ginekologiczne, które pokaże, czy przyczyną zbyt obfitych miesiączek nie są mięśniaki lub polipy, które wymagają usunięcia. Dopiero kiedy wykluczymy te wszystkie czynniki, możemy próbować zmniejszyć krwawienia miesięczne. Najczęściej w takiej sytuacji zaleca się hormonalne środki antykoncepcyjne: pigułki lub wkładkę wewnątrzmaciczną uwalniającą hormony. W obydwu przypadkach dochodzi do zmniejszenia się grubości endometrium, co powoduje, że comiesięczne krwawienia stają się skąpe.
Czy ze względu na utratę krwi spada odporność w czasie miesiączki?
Większa podatność na infekcje podczas miesiączki to efekt nie tylko utraty krwi, lecz także dyskretnych, comiesięcznych zmian w układzie immunologicznym. Okres sprawia też, że stajemy się bardziej wrażliwe na zimno czy upały.
Co robić, kiedy co miesiąc wraz z pojawieniem się krwawienia dopada nas ból brzucha? Niektóre kobiety mówią, że jest on nie do zniesienia.
W takim razie powinny koniecznie porozmawiać o tym z ginekologiem. Być może przyczyną dolegliwości jest endometrioza, którą trzeba leczyć, albo inne schorzenie ginekologiczne.
W większości przypadków miesiączkowe bóle brzucha to skutek zwiększonego wydzielania prostaglandyn, grupy substancji, których stężenie rośnie pod koniec każdego cyklu. W takim przypadku lepiej nie nadużywać dostępnych bez recepty leków rozkurczowych, bo niektóre z nich mogą nasilać krwawienie. Także popularne preparaty przeciwbólowe nie są obojętne dla zdrowia.
Mądrość ludowa głosi, że bóle miesiączkowe mijają po urodzeniu dziecka. Tak jest naprawdę?
Czasami rzeczywiście tak się dzieje. Poród odbyty siłami natury u niektórych kobiet reguluje nadmierną i niezsynchronizowaną w trzonie i szyjce macicy kurczliwość mięśni, a to właśnie ona bywa przyczyną dolegliwości bólowych podczas miesiączki. Niestety, niektóre kobiety od bólów menstruacyjnych uwalnia dopiero menopauza, dlatego warto korzystać rozsądnie z leków przeciwbólowych albo też metod antykoncepcyjnych, które znoszą ból.
Czy nieregularne miesiączki po 40. roku życia to zapowiedź rychłej menopauzy? Jak to możemy sprawdzić?
W okolicach czterdziestki jeszcze do menopauzy nam daleko. Występuje ona przeciętnie pomiędzy 50. a 52. rokiem życia. Jednak po czterdziestce częstość cykli owulacyjnych spada i w związku z tym coraz częściej występują niedobory progesteronu. Takie zaburzenia są charakterystyczne dla okresu perimenopauzy, czyli poprzedzającego menopauzę. W tym czasie spada stężenie estradiolu, natomiast stężenie FSH, czyli hormonu odpowiedzialnego za dojrzewanie pęcherzyków jajnikowych, w których zawarte są komórki jajowe, jest nieznacznie podwyższone na początku cyklu.
Pierwsza miesiączka współcześnie pojawia się u coraz młodszych dziewczynek. Dlaczego?
Za wcześniejsze rozpoczęcie miesiączkowania prawdopodobnie odpowiedzialne są różne czynniki, chociażby lepsze odżywienie, a co za tym idzie wyższa masa ciała, ale także obecność hormonów w wodach gruntowych i mięsie produkowanym przemysłowo. W Polsce te zmiany nie są aż tak bardzo widoczne. Obecnie pierwsza miesiączka pojawia się u polskich dziewczynek w wieku 12–13 lat, a 20 lat temu pojawiała się u nich rok później. Ale w Skandynawii jeszcze przed stu laty, kiedy przeprowadzono takie rejestry, wiek wystąpienia pierwszej miesiączki wynosił około 17 lat, by stopniowo obniżyć się do lat 12. Ten trend jednak zahamował w ostatnich dekadach.
Czy wcześniejsze dojrzewanie płciowe jest korzystne z punktu widzenia zdrowia kobiety?
Nie jest, i to z wielu powodów. Przede wszystkim dlatego, że wczesne miesiączkowanie, które przecież oznacza względną dojrzałość układu rozrodczego do ciąży, nie idzie w parze z dojrzałością psychiczną. Po drugie, bardzo wczesne wystąpienie miesiączki wydłuża okres aktywności hormonalnej, a to oznacza podwyższone ryzyko zachorowania na raka piersi. Po trzecie, niedawno naukowcy australijscy opisali związek pomiędzy wczesnym rozpoczęciem miesiączkowania a zwiększonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych. Okazało się, że dziewczynki, które zaczęły miesiączkować w wieku 11 lat lub wcześniej, miały najczęściej wyższe BMI oraz częściej występowały u nich w przyszłości zaburzenia metabolizmu glukozy i nadciśnienie tętnicze, a te problemy wiążą się z większym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych. U dziewczynek, które zaczęły miesiączkować rok, dwa lata później ryzyko zaburzeń metabolicznych było nawet o 30 procent niższe.
Czy jest jakiś sposób, by opóźnić moment pojawienia się pierwszej miesiączki?
Tym, co możemy robić, żeby nasze córki nie zaczęły miesiączkować zbyt wcześnie, to zapobiegać ich nadwadze i to już w dzieciństwie. Pomoże dieta z dużą ilością warzyw, unikanie fast foodów, słodyczy i słodzonych napojów oraz aktywność fizyczna. Warto motywować dziewczynki do uprawiania sportu albo zapisać np. na zajęcia taneczne. Aby doszło do pierwszej miesiączki, jajniki muszą zacząć wydzielać estrogeny i progesteron, a ich produkcję stymulują wydzielane przez przysadkę mózgową gonadotropiny.
Uruchomienie syntezy gonadotropin wymaga osiągnięcia przez dziewczynkę odpowiedniej masy ciała i zgromadzenia minimalnego zasobu tkanki tłuszczowej, która stanowi rezerwę energii na czas ewentualnej ciąży. Kiedyś uważało się, że, aby doszło do pierwszej miesiączki, dziewczynka musi ważyć co najmniej 46 kg, ale dziś wiemy, że konieczna jest także prawidłowa praca podwzgórza, czyli tej części mózgu, która steruje pracą nadnerczy.
Fakty o miesiączce
W czasie menstruacji tracimy przeciętnie 20–80 ml krwi, a razem z nią od kilku do kilkunastu miligramów żelaza. Aby nie doszło do niedokrwistości i organizm szybko odrobił te straty, ważne jest właściwe odżywianie się, czyli regularne spożywanie produktów bogatych w:
- żelazo – zapewnia prawidłową budowę i działanie krwinek czerwonych
- witaminę B12 – jej niedobór jest jedną z najczęstszych przyczyn niedokrwistości
- kwas foliowy – zapobiega anemii u kobiety, a przyjmowany przed zapłodnieniem i w pierwszych tygodniach ciąży zmniejsza ryzyko wad rozwojowych dziecka
- witaminę K – przyczynia się do prawidłowego przebiegu krzepnięcia krwi i zmniejsza krwawienia menstruacyjne
- witaminę C – reguluje pracę układu odpornościowego i wspomaga wchłanianie żelaza w organizmie.
Dr n. med. Małgorzata Bińkowska – ginekolog położnik oraz endokrynolog, zastępczyni kierownika Oddziału Klinicznego Ginekologii Onkologicznej i Położnictwa CMKP w Warszawie oraz członkini Endocrine Society, International Menopause Society oraz European Society of Contraception.
Rozmowa z dr Małgorzatą Bińkowską ukazała się w „Urodzie Życia” 4/2019