
Czego nauczyła nas pandemia? Yuval Noah Harari: „Nauka triumfuje, polityka odnosi porażkę”
W wojnie między ludźmi a wirusami ludzie jeszcze nigdy nie byli tak potężni. Epidemia dżumy spowodowała śmierć milionów osób na całym świecie, a nawet najwięksi uczeni tamtego okresu nie mieli pojęcia o tym, co ją spowodowało oraz jak można ją zatrzymać. Na początku XX wieku musieliśmy stawić czoło grypie hiszpance, ale ani naukowcy, ani lekarze, ani badacze nie byli w stanie zidentyfikować śmiertelnego wirusa. Wiele przyjętych wtedy środków bezpieczeństwa było bezużytecznych.
Z koronawirusem jest inaczej. O potencjalnej epidemii mówiło się już pod koniec 2019 roku. Naukowcy bardzo szybko rozpoczęli badania nad SARS-CoV-2, a wszystkie informacje na temat nowego patogenu były upubliczniane w Internecie. W następnych miesiącach wiedzieliśmy już, w jaki sposób możemy skutecznie spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa. Dziś mamy skuteczną szczepionkę, która produkowana jest na masową skalę. Dlaczego więc spotyka nas tyle cierpienia, dlaczego tak wiele osób umiera? Z powodu złych decyzji politycznych – twierdzi Yuval Noah Harari, profesor uniwersytetu w Jerozolimie, historyk i filozof, od lat badający losy homo sapiens. Jakie jeszcze lekcje powinniśmy wyciągnąć z doświadczeń minionego, pandemicznego roku?
Możemy żyć!
Ostatni rok pokazał nam, jak ogromną siłą jest technologia informacyjna oraz automatyzacja. Na początku XX wieku ludzie nie mogli monitorować łańcuchów infekcji w czasie rzeczywistym. Jedyne, co można było zrobić, to zamknąć obywateli w domach i zarządzić kwarantannę. Dzięki cyfryzacji oraz monitorowaniu pandemii wiemy, jak wygląda proces rozprzestrzeniania się wirusa. Izolacja społeczeństwa jest przez to dużo skuteczniejsza, ale też łatwiejsza.
Jako przykład Yuval Noah Harari podaje rolnictwo. Przez całe tysiące lat produkcja żywności opierała się na pracy fizycznej ludzi. W czasie trwającej epidemii dżumy nikt nie mógł pozwolić sobie na to, by w czasie żniw nie wyjść w pole i nie pracować. Taka praktyka skutkowałaby wielkim głodem. Z drugiej strony, jeśli większość ludzi wyszła zbierać plony, wzajemnie się zarażano.
W 2020 roku nie mięliśmy tego problemu. „Obecnie pojedynczy kombajn sterowany przy użyciu GPS może zebrać całe pole żniw ze znacznie większą wydajnością – i bez ryzyka infekcji” – pisze profesor Yuval Noah Harari. Oczywiście wyprodukowanie jedzenia to jedno, a przetransportowanie go to drugie, zdecydowanie bardziej wymagające zadanie. Na tym polu także sobie poradziliśmy.
Przez ostatni rok handel – również ten międzynarodowy – funkcjonował mniej lub bardziej płynnie, a wszystko to zawdzięczamy, ponownie, cyfryzacji i automatyzacji. W XVI wieku angielska flota handlowa miała łączną ładowność 68 tys. ton i wymagała pracy aż 16 tys. marynarzy. Dziś nowoczesne kontenerowce mogą przewieźć 200 tys. ton jedzenia, a na pokładzie pracują zaledwie 22 osoby.
Czytaj także: Prof. Dobroczyński: „Pandemia udowodniła, że hasła o byciu kowalem własnego losu to bzdury”
Życie w sieci
Dzięki cyfryzacji jesteśmy w stanie zrobić także to, o czym jeszcze na początku XX wieku nikt by nawet nie pomyślał. Gdy w 1918 roku żniwo zbierała grypa hiszpanka, szkoły, urzędy, sądy, kościoły i inne instytucje musiały zostać zamknięte. Traciły na tym m.in. dzieci, które zostały pozbawione edukacji.
Dziś działalność wielu instytucji publicznych została przeniesiona do sfery online. Ma to oczywiście swoje wady, o których głośno mówią psychologowie i pedagodzy, ale sam fakt, że studenci wciąż mogą się kształcić, dzieci mogą uczestniczyć w lekcjach, a my możemy załatwiać sprawy w urzędach, jest przełomowy. „Dzisiaj wielu z nas żyje w dwóch światach – fizycznym i wirtualnym. Kiedy koronawirus krążył po świecie fizycznym, wiele osób przeniosło większość swojego życia do świata wirtualnego, za którym wirus nie mógł nadążyć” – zauważa Yuval Noah Harari.
I tutaj musimy się na chwilę zatrzymać. Przenoszenie życia do sieci to miecz obosieczny. Z jednej strony jest dla nas zbawieniem, z drugiej – zagrożeniem. Kolejny wirus, który może nas zaatakować, może być wirusem nie organicznym – a wirtualnym. SARS-CoV-2 rozprzestrzeniał się po świecie kilka miesięcy, Internet i wszystko to, co zdigitalizowane, może przestać istnieć w sekundę.
Bezpieczeństwo danych
Na początku pandemii wiele osób wpadło w panikę – świat obiegła informacja, że w Chinach wykorzystywane są systemy kontrolujące obywateli. Zaniepokojenie jest zrozumiałe. Yuval Noah Harari przedstawia trzy zasady, które mogą nas uchronić przed „cyfrową dyktaturą”.
Po pierwsze, wszelkie dane należy zbierać w dobrej wierze i po to, by pomóc. Osoby, które mają dostęp do informacji o nas, powinny działać tak, jak lekarze. Lekarzom mówimy szczerze o wszystkim, ponieważ ufamy, że wszystkie te informacje zostaną wykorzystane po to, by nam pomóc.
Po drugie, nadzór zawsze powinien działać w obie strony. Jeśli władza wie o nas coraz więcej, my także powinniśmy wiedzieć więcej o władzy. Przykładowo informacje dotyczące tego, na co wydawane są pieniądze publiczne, powinny być bardziej dostępne dla obywateli.
Po trzecie, dane nie powinny być gromadzone w jednym miejscu. Wszystkie informacje o obywatelach powinny być przechowywane w różnych i niezależnych organizacjach. „Monopol na dane to przepis na dyktaturę” – mówi Yuval Noah Harari.
Czytaj także: Czy po koronawirusie czeka nas kolejna pandemia – plaga rozwodów?
Polityka
Ostatni rok pokazał nam kolejną bardzo ważną rzecz: nauka może nam pomóc przetrwać pandemię, ale nie zastąpi działań politycznych. To rządzący podejmują decyzje, nakładają blokady i wprowadzają ograniczenia. Robią to na podstawie dostępnych danych i opinii ekspertów. Przykładowo podczas wprowadzania lockdownu trzeba rozważyć nie tylko to, czy liczba zakażań koronawirusem będzie mniejsza, ale także zastanowić się na tym, czy ludzie zamknięci w domach nie będą częściej chorowali na depresję.
Jak mówi Yuval Noah Harari, za każdym razem powinniśmy wziąć pod uwagę to, co liczymy, kto decyduje o tym, co liczyć, oraz jak oceniamy liczby względem siebie. Na te pytania żadna nauka nie da odpowiedzi. To politycy muszą zdobyć odpowiednią wiedzę, podjąć decyzje, a następnie wziąć odpowiedzialność za skutki podjętych działań. Czy tak się wydarzyło? Yuval Noah Harari twierdzi, że nie. Przez błędne decyzje polityczne zdrowie i życie straciło wiele osób.
Polityka czy nauka?
Pandemia pokazała nam, jak ważna jest nauka oraz jak słaba jest polityka. Podczas gdy naukowcy z całego świata skupiali się w międzynarodowych projektach badawczych, politycy nie byli w stanie się zjednoczyć. Badacze różnego pochodzenia i wyznania, działając pod ciągłą presją oraz w stresie, dzielili się wynikami swoich badań i polegali na swoich spostrzeżeniach. Politykom nie udało się jednak ustalić globalnego planu walki z wirusem.
Zamiast tworzyć międzynarodowy sojusz, reprezentanci poszczególnych krajów tracili czas na wzajemne oskarżanie się o sianie dezinformacji i rozpowszechnianie teorii spiskowych. Tak było między innymi w przypadku dwóch mocarstw – Chin i Stanów Zjednoczonych.
Politycy nie podjęli też żadnych działań prowadzących do tego, by wszystkie zasoby medyczne (szczepionki czy respiratory) były rozdzielone sprawiedliwie na wszystkie kraje na świecie – te rozwinięte i rozwijające się. „»Nacjonalizm szczepionkowy« tworzy nowy rodzaj globalnej nierówności między krajami, które są w stanie zaszczepić swoją populację, a krajami, które tego nie robią” – pisze Yuval Noah Harari.
Wydaje się, że politycy zupełnie nie rozumieją tego, że dopóki wirus będzie się rozprzestrzeniać, żaden kraj nie może czuć się w pełni bezpiecznie. Nawet jeśli jedno państwo europejskie zaszczepi wszystkich obywateli, w Brazylii lub w Indiach wirus wciąż będzie się rozprzestrzeniał i mutował. Bardzo szybko może okazać się, że osoby zaszczepione będą zupełnie nieodporne na nową odmianę wirusa.
Czytaj także: Introwertycy, samotnicy, domatorzy. Komu sprzyja izolacja?
Odrobić lekcje
Yuval Noah Harari pisze, że jeżeli wyciągniemy lekcję z ostatniego roku pandemii, nie będziemy musieli się bać kolejnych fal koronawirusa oraz innych epidemii, które nas czekają – a czekają na pewno. Ludzkość dysponuje wieloma metodami oraz narzędziami, które mogą zapobiegać rozprzestrzenianiu się patogenów. Dodatkowo dzięki rozwijającej się cyfryzacji możemy wieść względnie wygodne życie, nawet w czasie lockdownu.
„Jeśli jednak COVID-19 nadal będzie się rozprzestrzeniał w 2021 roku i zabijał miliony, lub jeśli jeszcze bardziej śmiertelna pandemia dotknie ludzkość w 2030 roku, nie będą to niekontrolowane klęski żywiołowe ani kara od Boga. Będzie to ludzka porażka, a ściślej porażka polityczna” – skończył swój artykuł Yuval Noah Harari.
***
Tekst powstał na podstawie artykułu „Yuval Noah Harari: Lessons from a year of Covid”