
Chorowanie w czasie pandemii? To nie wypada
Nie wolno nam wyjechać w daleką podróż, ani nawet – jeszcze – iść do restauracji. Kino i teatr? Nie teraz. Impreza urodzinowa albo wesele ? W żadnym wypadku. Czego jeszcze lepiej nie robić w czasie pandemii? Chorować. O ile nie jest to oczywiście koronawirus.
Zaczynasz kaszleć, wszyscy ze współczuciem, ale jednocześnie z widocznym strachem, pytają cię: „Ale to chyba nie koronawirus, co?”. Przypominasz im delikatnie, że w trakcie pandemii Covid-19, inne choroby nie zniknęły w magiczny sposób. Przychodzi kurier, a ty dalej kaszlesz. „O, typowe objawy koronawirusa” — mówi niby żartem od progu, a ty się uśmiechasz, chociaż masz powoli dosyć tego tematu. Naprawdę nie chcesz używać określenia „narodowa histeria”, ale nic nie poradzisz, że właśnie to ciśnie ci się na usta.
Nie mamy pani wyników i co nam pani zrobi
Do kaszlu dochodzi jeszcze katar, ból gardła, lekka gorączka (i inne objawy, o których już nawet nie chcesz pamiętać). Doraźne środki nie pomagają. Już wiesz, że nie wyleczysz się sama, więc postanawiasz skorzystać z usług specjalisty. Spotkanie z lekarzem online? Ten pomysł wydaje ci się co najmniej dziwny, ale nie masz wyjścia, więc przestajesz marudzić.
Lekarz jest wyraźnie znudzony twoim przypadkiem („A może faktycznie niepotrzebnie zabieram mu czas? Przeszkadzam mu?” — zadajesz sobie pytania), ale z drugiej strony, aż tak dużo czasu nie zabierasz, bo konsultacja online jest jeszcze krótsza niż zwykła wizyta w gabinecie. Ale za to na koniec dowiadujesz się, że będą potrzebne badania. Chyba że po raz kolejny chcesz szprycować się lekarstwem „na każdą przypadłość” zwaną antybiotykiem. Zgłaszasz się na zlecone badania, w głębi ducha boisz się jednak, że skoro badania – to jednak dopadło cię coś gorszego niż grypa. Zastanawiasz się: „Może moja opowieść zabrzmiała zbyt dramatycznie”?
Czekasz na wyniki, wizualizując sobie wszystko to, co zrobisz, jak wyzdrowiejesz. Szybko przypominasz sobie jednak, że większość tych rzeczy i tak jest teraz niedostępna. Kiedy w końcu nadchodzi termin odebrania wyników, pytasz, czy przy okazji możesz odebrać badania, które robiłaś jeszcze przed wybuchem pandemii w Polsce. „Jeśli chce się pani zarazić, to proszę bardzo, niech pani przychodzi!” — grzmi pracowniczka przychodni w słuchawce. Najwidoczniej chcesz się zarazić, bo idziesz. Ale odbierasz tylko wyniki najnowszych badań, bo poprzednie w „tym całym bałaganie musiały się gdzieś zagubić”.
Trudno. Machasz ręką. Jedyne, czego chcesz, to pochorować w spokoju. Wracasz do domu, po drodze znosząc jeszcze wzrok swoich współtowarzyszy komunikacji publicznej (dla których najwidoczniej jest oczywiste, że lepiej się udusić, niż kaszleć publicznie). I tak nie masz czasu o tym myśleć — jeśli to nie koronawirus, nie ma powodu, abyś robił sobie wolne w pracy. Dzwonisz do przyjaciółki: „czuję się słabo, ale przynajmniej to nie koronawirus” — mówisz jej z pewną ulgą, po czym słyszysz w słuchawce: „no i po co to całe zamieszanie”?
Z choroby wychodzisz osłabiona, ale bogatsza o wiedzę, że w czasie pandemii chorować na coś innego najzwyczajniej nie wypada. Powodujesz w ludziach strach i złość, nie wiedzą, jak mają cię traktować i jeszcze (tutaj mowa o lekarzach) robisz im problem. Dlatego chorowanie, o ile oczywiście nie zaraziłaś się koronawirusem, odłóż lepiej na później.
Jak nie koronawirus, to nie narzekaj
Nie dziwi cię zatem po wyzdrowieniu mocny wpis Kasi Kowalskiej, której córka w ciężkim stanie trafiła pod koniec marca do szpitala. Wszyscy – łącznie z lekarzami – początkowo myśleli, że to koronawirus, ale testy na obecność COVID-19 okazały się negatywne. „Wszyscy jesteśmy tacy zawiedzeni, no jak można w czasie epidemii jednego wirusa, prawie umrzeć na innego” — napisała ironicznie piosenkarka, dodając: „Przecież to niesprawiedliwe. Najpierw podejrzewają lekarze, że to ten, a później mówią, że nie ten. Okropieństwo! Przecież teraz nasze łzy i modlitwy straciły na wartości. Jak śmiałaś córeczko zachorować jednak na coś innego?! Piszą do ciebie pełni troski rodacy”.
Gwiazda przytoczyła też rozmowę, która ostatnio słyszała, stojąc w kolejce do sklepu. „Słyszała pani, że ta córka Kowalskiej nie miała jednak tego korona wirusa?” – mówiła jedna, na co odpowiedziała druga: „Co też pani nie powie! A tak płakała ta jej matka. No ale jak nie miała, to może jeszcze zachorować”. Wniosek? Dopóki nie zaraziłaś się koronawirusem, lepiej nic nie mów. I przestań kaszleć.