
Brigitte i Emmanuel Macron: ich miłość zaczęła się, gdy on miał 15 lat
Emmanuel Macron, prezydent Francji, zwycięża nie tylko w polityce. Największe zwycięstwo odniósł w życiu prywatnym, zdobywając miłość kobiety starszej o 24 lata. Związek, który tworzą Emmanuel i Brigitte, jest wyjątkowy. Czy tylko z powodu różnicy wieku?
Okazują sobie uczucia zawsze i wszędzie. Także na wiecu w noc po wyborczym sukcesie. Zawsze są blisko, publicznie trzymają się za ręce, przytulają. Kiedyś on był 16-letnim uczniem liceum w Amiens, w którym ona uczyła literatury i prowadziła zajęcia teatralne.
Emmanuel i Brigitte Macron: nietypowy związek
„Nie jesteśmy typową rodziną, nie da się temu zaprzeczyć, ale czy w naszej rodzinie jest mniej miłości? Wątpię. Może jest nawet więcej” – powiedział Emmanuel Macron na jednym z wieców wyborczych. To prawda, nie są typowi. On jest od niej młodszy o 24 lata. No i co z tego?To jest ich sprawa. Jak widać, na decyzje wyborcze Francuzów życie prywatne polityków nie ma wielkiego wpływu. Wybrali jego, a może właściwie ich, na prezydenta, bo Macron nie ukrywa, że żona nie będzie w Pałacu Elizejskim tylko paprotką. Choć prawo francuskie nie przewiduje stanowisk dla pierwszej damy, Brigitte będzie miała swój gabinet. Zajmie się sprawami młodzieży. Będzie pracować za darmo.
Gdyby nie ta nietypowa różnica wieku, historia ich miłości byłaby banalna. Spotkali się, zakochali, pokonali przeciwności losu, a w końcu się pobrali. Tylko że ich związek łamał przyjęte od wieków zwyczaje i konwenanse. Mogli spodziewać się szyderstw i ostracyzmu. Zwłaszcza Brigitte. To wymagało od niej niezwykłej odwagi i siły, a od niego wielkiej determinacji. Musiał ją przekonać, że jego uczucie nie jest tylko młodzieńczym zauroczeniem. Ona zaś walczyła z własnym lękiem i wątpliwościami. Przecież miała męża, dzieci, dostatnie życie, pozycję zawodową. Mogła uciec przed tym uczuciem, jak zapewne oczekiwało otoczenie. Zaryzykowała, są razem od 20 lat, odkąd on skończył 19 lat, a ona 43. Pobrali się w 2007 roku i nic nie wskazuje na to, by któreś z nich żałowało i by to zaszkodziło ich karierom. On jest prezydentem Francji, ona Pierwszą Damą, a niebanalna różnica wieku nie okazała się przeszkodą. Może nawet przeciwnie.
Emmanuel Macron chodził do klasy z córką Brigitte
Brigitte po raz pierwszy usłyszała o Macronie od swojej córki Laurence: „W mojej klasie jest taki jeden wariat, który wie wszystko o wszystkim”. Wkrótce Emmanuel Macron pojawia się na jej zajęciach teatralnych. Brigitte jest nauczycielką w prywatnym jezuickim liceum w Amiens. Uczy francuskiego, łaciny i prowadzi kółko teatralne. Emmanuel ma 15 lat i chodzi do jednej klasy z jej córką. Zajęcia teatralne podobają mu się bardzo, podobnie jak nauczycielka. Wkrótce zaproponuje jej wspólne pisanie sztuki. Jak na 15-latka jest odważny i bezpośredni.
Brigitte powie później autorkom książki „Les Macron” (Państwo Macronowie): „Nie sądziłam, że to zabrnie aż tak daleko. Byłam pewna, że szybko mu się znudzi. Praca nad sztuką ciągnęła się miesiącami, a ja byłam pod coraz większym wrażeniem inteligencji tego chłopaka. Nie traktowałam go jak ucznia. Nie zachowywał się jak nastolatek, bo potrafił nawiązać partnerską relację z dorosłymi… On jest nie tylko bystry, wiele jest takich osób, on ma w sobie coś, co nie mieści się w normie…”.
Wkrótce Laurence, która gra w sztuce napisanej przez matkę i kolegę z klasy, czuje się niezręcznie. Szkoła, a potem miasto, zaczynają żyć plotką o związku nauczycielki z uczniem. Mimo wiszącego w powietrzu skandalu nie tylko Laurence, ale i pozostałe dzieci Brigitte, Sebastien i Tiphaine, nie odwracają się od matki.
Brigitte wyszła za ich ojca w wieku zaledwie 20 lat, była wtedy jeszcze studentką. André Louis Auzière pracował w banku. Jej rodzina to znani w Amiens producenci czekolady. Brigitte ma pięcioro rodzeństwa. Jako najmłodsza jest oczkiem w głowie rodziców. Dają jej dużo swobody. Może wychodzić wieczorami, a kocha się bawić i tańczyć.
Studiuje literaturę w Lille i w Strasburgu. Zatrudnia się w szkole, lubi swoją pracę, wychowuje trójkę dzieci, wiedzie dostatnie, gładkie życie u boku bankowca. Jakie to życie jest naprawdę, pozostanie tematem tabu. Brigitte nigdy nie wspomina o pierwszym mężu. Może tej sielskiej egzystencji czegoś brakowało, na przykład wspólnoty zainteresowań – on bankowiec, ona humanistka – skoro Brigitte ulega urokowi Emmanuela?
Wiadomość o ich uczuciu dociera do rodziców nastolatka. Ten nie zaprzecza, że kocha swoją nauczycielkę. Rodzice, szanowani obywatele, oboje lekarze, postanawiają przerwać ten związek. Matka chłopaka prosi Brigitte, by zostawiła syna w spokoju, przynajmniej dopóki ten nie skończy 18 lat, Brigitte ze łzami w oczach mówi, że niczego nie może przyrzec. Państwo Macron wysyłają więc 17-letniego wówczas syna do Paryża, do prestiżowego Liceum im. Henryka IV. Przed wyjazdem Emmanuel oświadcza Brigitte: „Nie pozbędzie się mnie pani, wrócę i panią poślubię”.
W Paryżu chłopak czuje się samotny. Dużo rozmawia przez telefon z Brigitte. Jej mąż, André-Louis Auzière, wyprowadza się z domu na wieść o romansie, który wywołał w prowincjonalnym Amiens ogromny skandal. W końcu Brigitte, wbrew wszystkim, pakuje się i rusza za Emmanuelem do Paryża. Zatrudnia się w prestiżowym Lycée Saint-Louis-de-Gonzague w Paryżu, jej uczniowie mówią o niej w samych superlatywach. Była pogodna, pełna życia, bardzo zaangażowana w pracę, chętnie dzieliła się swoją wiedzą i zarażała miłością do literatury francuskiej.
A dyrektor liceum, Laurent Poupart, mówi: „Była niezwykłą kobietą, energiczną, zależało jej na wynikach każdego ucznia. Po prostu kobieta dynamit. Nigdy nie wpadła w rutynę. To było szczęście pracować z kimś takim”.
Ślub wbrew wszystkim i wszystkiemu
Rozwód bierze dopiero w 2006 roku i rok później wychodzi za mąż za Macrona. On ma wtedy 29 lat, ona 53. „Powiedziałam sobie: jeśli tego nie zrobię, moje życie przejdzie obok mnie”, zwierza się w jednym z wywiadów. Uroczystość odbywa się w Le Touquet nad kanałem La Manche. To modna miejscowość uzdrowiskowa, Brigitte ma tu swój dom, podobnie jak wielu przedstawicieli francuskiej burżuazji. Przyjeżdżają rodzice Emmanuela, którzy uwierzyli, że ten związek oparty jest na głębokiej, wzajemnej miłości. Jego matka zaprzyjaźni się nawet z synową.
W trakcie uroczystości Emmanuel dziękuje dzieciom Brigitte za to, że przyjęły go do rodziny, i przyznaje, że razem z żoną nie są może jak większość par, które się spotyka, ale są parą, jakie się zdarzają.
Laurence w wywiadzie dla „Vanity Fair” opowiada, że choć ojczym był jej rówieśnikiem, to w naturalny sposób wszedł w rolę ojca rodziny. Kiedy zdarzyło się jej zabalować i późno wrócić do domu, beształ ją i uświadamiał, jak bardzo Brigitte się niepokoi. Koleżanki Laurence wzdychały do Emmanuela, ale on pozostawał nieczuły na ich urodę. „Z Brigitte byli jak zespawani”, mówi Laurence.
A jej młodsza siostra, Tiphaine, z humorem skomentuje: „Nawet przez chwilę nie mieliśmy wrażenia, że mama ma teraz czworo dzieci. On i ona byli szefami rodziny”.
Kiedy Brigitte pracuje w renomowanym paryskim liceum, Emmanuel się uczy. Studiuje filozofię, nauki polityczne, a potem dostaje się do prestiżowej École Nationale d’Administration i zaczyna robić karierę. Najpierw jest członkiem korpusu inspektorów finansowych, potem zatrudnia się w banku Rotshildów, następnie jest zastępcą sekretarza generalnego w Pałacu Elizejskim, by po pewnym czasie objąć stanowisko ministra gospodarki, przemysłu i cyfryzacji. W końcu porzuca swojego socjalistycznego mentora, prezydenta Hollande’a, i postanawia sam wystartować w wyborach prezydenckich. Zakłada ruch polityczny o nazwie „En Marche!” (Naprzód!). Anne Fulda, autorka biografii Macrona, notuje taką wypowiedź jednego ze swoich rozmówców: „Macron był taki sympatyczny, pogodny, (…) że prezydentowi nawet nie przyszło do głowy, że właśnie okrada go z zegarka”. Sam Hollande w prywatnej rozmowie powie: „Emmanuel był jak syn, którego wszyscy chcieliby mieć”. I do dziś uważa, że Macron zawdzięcza mu bardzo wiele.
Niezaprzeczalny urok, wręcz perfekcyjna umiejętność uwodzenia rozmówców – te cechy podkreśla wiele osób, wielu też twierdzi, że Emmanuel zawsze ma w tym swój cel. „Wykorzystuje ludzi, ale, co jest nadzwyczajne, oni to wiedzą, jednak zawsze dają się nabrać”, wspomina jeden z jego kolegów z uczelni.
Brigitte we wrześniu 2015 roku odchodzi z pracy w liceum. Będzie teraz wspierać męża w karierze. Śledzi prasę, słucha wypowiedzi na jego temat, tych oficjalnych i tych kuluarowych, pomaga w pisaniu przemówień, staje się jego doradcą. Przez długi czas pozostaje w cieniu. Towarzyszy mężowi w podróżach, ale nie afiszuje się, nie wchodzi na scenę. Obserwuje, wyciąga wnioski. Zostaje zaakceptowana przez jego sztab wyborczy. Jeśli ktoś koniecznie chce przekazać jej mężowi jakąś wiadomość, to wiadomo, że najlepiej to zrobić za jej pośrednictwem.
Macron chroni ją przed wścibskimi fotografami, odkąd „Paris Match” bez jego zgody opublikował ich wspólne zdjęcia z wakacji. Nie chcą zdjęć z ukrycia. Nauczą się grać z tabloidami. Zdjęcia będą przez nich inspirowane, choć z pozoru robione przypadkowo, np. na plaży w Biarritz: ona roześmiana, o nieskazitelnej sylwetce, w kostiumie kąpielowym, on w bermudach i koszulce polo – idą, brodząc w wodzie. Udzielają od czasu do czasu wywiadów. Brigitte mówi o ich nieprzemijającej miłości. Staje się jego atutem w kampanii.
Jest elegancka, zawsze świetnie ubrana, nie boi się krótkich spódnic i tylko niektórzy zarzucają, że za bardzo lubi luksusowe marki. Tabloidy po wyborach prześcigają się w zgadywaniu, ile botoksu jest w jej twarzy i co też sobie poprawiła, by nie wyglądać zbyt staro u boku młodego męża. Jednak ludzie, którzy ich znają, mówią, że wprawdzie w pierwszej chwili różnicę wieku widać, ale już po chwili się o tym zapomina. „Widzimy parę, która się kocha i jest dla siebie czuła. To wspaniałe, że po tylu latach są w sobie tak zakochani.
Z nich dwojga to ona jest młodsza”, miał powiedzieć pisarz Philippe Besson. To ona rozbawia towarzystwo powtarzanym jak mantra zdaniem: „Musisz wygrać w tym roku, bo wyobraźmy sobie, jak będę wyglądała za pięć lat!”.
Czy Brigitte, zwana w rodzinie Bibi, zawsze zgadza się z Emmanuelem, zwanym Manu? Kiedy był jeszcze ministrem gospodarki, powiedział w wywiadzie dla „Wall Street Journal” à propos swojej pracy bankiera u Rotschilda:
„W pewnym sensie jesteśmy jak prostytutki, ta robota polega na uwodzeniu”. Brigitte to się nie spodobało. W czasie kolacji z przyjaciółmi stwierdziła, że to nie było zbyt miłe. Mąż przyznał jej rację: „Tak, to nie było miłe dla bankowców”. Na co Bibi odparła: „Nie, to nie było miłe dla prostytutek”.
Kampania, jak ostatnio wszędzie na świecie, była brutalna. Po Francji zaczęła krążyć plotka o rzekomym homoseksualizmie Emmanuela. Miał być związany z Matthieu Galletem, szefem francuskiego radia. Macron nie bał się głośno do tego odnieść. „Jestem, jaki jestem, nigdy nie miałem niczego do ukrycia – powiedział. – Słyszę, że mam jakieś sekretne życie. To obraźliwe dla Brigitte”.
W całej tej wyborczej zawierusze nie zapominają o rodzinie. O dzieciach i siódemce wnuków. Brigitte podkreśla, jak bardzo ważny jest dla niej codzienny kontakt z córkami. Emmanuel nieraz odmawiał spotkań, tłumacząc że weekend jest dla dzieci i wnuków. Ciągle są razem i jak powiedziała Brigitte: „Po 20 latach z nim jestem gotowa na wszystko”.
A jej mąż oświadczył: „Bez niej nie byłbym sobą”.
Ich związek jest zwycięstwem nad przesądami, nad ustalonym „porządkiem”, nad stereotypem, że to kobieta musi być młodsza od męża. Teraz się okaże, czy w realizowaniu swoich wyborczych obietnic Macron będzie miał równie dużo odwagi i determinacji jak w życiu i w miłości.