
Zdrada to nie zawsze koniec związku. Terapia małżeńska pomoże?
Zdrada nie zawsze jest końcem relacji. Zdarza się, że – paradoksalnie – staje się otwarciem prawdziwej, głębokiej rozmowy między partnerami. Być może pierwszej takiej od wielu lat. „W momencie, kiedy para spotyka się w rozmowie, jest szansa na ciąg dalszy”, mówi Michał Modliński, psychoterapeuta. „Wtedy można zobaczyć szerzej sytuacją związku i doszukać się źródeł zdrady we wspólnej przeszłości. Być może leżą one po obu stronach? Absolutnie nie usprawiedliwiam w tym momencie zdrady, chcę tylko powiedzieć, że związek da się po niej odbudować. Nie wszystko stracone”, dodaje.
Życie po zdradzie
Na początku związku wszyscy myślimy podobnie: „Jasne, ludzie się zdradzają, ale to nigdy nie będzie nas dotyczyło, nasza miłość jest inna, bezpieczna”. A potem przychodzi życie: nieporozumienia, przewlekły stres, rutyna, znudzenie. I dzieje się. Jedno z partnerów dopuszcza się zdrady. Dla niektórych to absolutny koniec relacji, po takim ciosie nie ma już nic. Tak zwykle czują ludzie, którzy mają skłonność do postrzegania świata i zdarzeń w czarno-białych barwach. Nie ma szarości, wina leży po jednej stronie.
Są jednak też tacy, którzy gotowi są – z różnych powodów – ratować związek. Czują, choćby intuicyjnie, że być może źle działo się już wcześniej, ale tego nie widzieli albo widzieć nie chcieli. Po zdradzie trudno udawać, że wszystko jest w porządku. Nie jest w porządku. Ale jeśli dwoje dorosłych i dojrzałych osób weźmie odpowiedzialność za to, co się stało, jest szansa, że zdrada będzie początkiem przemiany związku. Warto bowiem pamiętać, że zwykle to nie sam akt zdrady jest zasadniczym problemem – jest nim to, co pod spodem, czyli nadwyrężona więź łącząca partnerów.
Czytaj też: Związek z narcyzem można uleczyć. By to zrobić, trzeba zacząć od siebie
Terapia małżeńska pomoże przepracować zdradę
Przejście przez zdradę oznacza przejście przez kolejne fazy: fazę szoku, fazę zaprzeczenia, przeżywanie, przebaczenie i ostatnią fazę – integracji. Nie zawsze jesteśmy w stanie samodzielnie poradzić sobie z emocjami, które się w takiej sytuacji w nas pojawiają. To bez wątpienia moment, kiedy warto rozważyć skorzystanie z fachowej pomocy – terapii małżeńskiej. Ważne, by na bieżąco analizować swoje emocje, nie tłumić gniewu, ale też go nie podsycać, zrobić miejsce na łzy, żal, cierpienie, ale nie „rozsiadać się” w nim, nie „celebrować” poczucia bycia ofiarą. Ból się pojawi, jest zrozumiały, naturalny, ale nie należy zatrzymywać się na etapie jego przeżywania, raczej zastanowić się, co może dać pozytywnego. W tym także pomoże terapia.
Zalety terapii małżeńskiej po zdradzie
Dzięki przepracowaniu zdrady mamy możliwość, by dotrzeć do swoich najgłębszych pragnień. Możemy uświadomić sobie, jaką wartość tak naprawdę ma dla nas związek i że jest ona tak duża, że zdrada nie jej nie przekreśliła. Wybaczyć oznacza również „wrócić” do więzi. Nie rozpamiętywać zdrady, nie wytykać jej partnerowi przy każdej możliwej okazji: „Wybaczam, bo jesteś dla mnie ważny/a. Wybaczam, bo dostrzegam, że się zmieniasz”.
Wybaczyć nie oznacza jednak zapomnieć, a zaakceptować to, co się zdarzyło, i wyciągnąć z tego wnioski – dla siebie samego i dla relacji. Chodzi o to, by zamknąć drzwi za „dawnym” związkiem i przejść do „nowego”. To da się zrobić. To jest możliwe.
Czytaj także: Miłość po zdradzie – czy każdy związek można posklejać?