
„Szczęścia się nie znajduje, ale buduje samemu” – mówi Dan Gilbert, psycholog. Sprawdź, jak to robić
W dużej mierze to od nas samych zależy, czy czujemy się szczęśliwe, bo szczęścia można się nauczyć dokładnie tak samo, jak jazdy na rowerze – mówi Dan Gilbert, profesor z Harvardu, specjalista psychologii pozytywnej i autor bestsellerowej książki „Na tropie szczęścia”
Poczucie szczęścia naturalnego i syntetycznego
Kiedy marzymy o czymś ważnym, to jednocześnie jesteśmy przekonane, że kiedy to nasze wielkie marzenie się już spełni, osiągniemy szczęście. Rzeczywiście tak jest, ale taki pik euforii trwa krótko i nasze samopoczucie szybko wraca do wcześniejszego poziomu. Takie krótkotrwałe szczęście, które przychodzi i odchodzi bez udziału naszej woli, prof. Dan Gilbert nazywa szczęściem naturalnym albo organicznym. Czujemy je, kiedy wygramy w totka, kiedy urodzi się nam dziecko, kiedy kupimy sukienkę, o jakiej marzyłyśmy, albo gdy nasz wyśniony kandydat na męża uklęknie przed nami z pierścionkiem w ręku.
Według prof. Gilberta istnieje jednak jeszcze drugi rodzaj szczęścia: bardziej stałego, chociaż znacznie mniej spektakularnego. Tego rodzaju szczęście (prof. Gilbert nazywa je szczęściem syntetycznym), wytwarzamy sami, poprzez pielęgnowanie w sobie poczucia wdzięczności i budowanie w sobie przekonania o tym, że w każdej sytuacji jest nam wystarczająco dobrze. Różnicę między szczęściem organicznym a syntetycznym prof. Gilbert obrazuje stwierdzeniem: „Organiczne spływa na nas wtedy, kiedy dostaniemy to, co chcemy. Syntetyczne szczęście natomiast wytwarzamy sami wtedy, kiedy nie dostaniemy tego, czego chcemy”.
W jaki sposób budować swoje szczęście syntetyczne?
Prof. Gilbert porównuje szczęście syntetyczne do naszego układu odpornościowego, który utrzymuje nas w zdrowiu i chroni przed wirusami czy bakteriami. Żeby jednak nasza odporność działała, musimy ją wzmacniać np. witaminami. Takim wzmocnieniem dla naszego poczucia szczęścia będą nasze myśli i przekonania, które budujemy w głowie. Jeśli systematycznie budujemy w głowie przekonanie, że w każdej sytuacji damy sobie radę, to żadne niepowodzenie nie będzie w stanie zachwiać na dłużej naszym samopoczuciem. Kiedy pielęgnujemy w sobie poczucie wdzięczności za to, co już mamy (jednym z najprostszych ćwiczeń wdzięczności są zwykłe wyliczenia tego, za co możemy być wdzięczni, tzw. reguła Pollyanny), wtedy brak czegoś, o czym marzymy, nie podetnie nam skrzydeł.
Tak samo jak wzmacniać nasze szczęście syntetyczne, możemy je osłabiać, np. poprzez nawykowe budowanie czarnych scenariuszy w głowie i pielęgnowanie lęków przed przyszłością oraz rozpamiętywanie krzywd z przeszłości. Prof. Gilbert zwraca również uwagę na to, że w naszych czasach, kiedy mamy możliwość wielu wyborów, nasze szczęście syntetyczne może być zagrożone – bo każda możliwość wyboru rodzi w nas niepewność, czy na pewno wybraliśmy dobrze.