
Przestań zadowalać wszystkich wokół! Twoje potrzeby są równie ważne
Wiele z nas dorastało w rodzinach, w których spełnianie oczekiwań innych – i ich „zadowalanie” – było jedynym sposobem, by poczuć się kochaną i docenianą. Gdy sprzeciwiałyśmy się rodzicom, byłyśmy karcone, czułyśmy, że nie jesteśmy dość dobre i ich zawodzimy. Często prowadzi to do tzw. syndromu zadowalacza (ang. „people-pleasing syndrome”) w dorosłym życiu – zaczynamy wierzyć, że będziemy kochane i wartościowe tylko wtedy, gdy będziemy robić (ale też myśleć i czuć) dokładnie to, czego się od nas oczekuje. Jak przekonuje na łamach Psychology Today dr Lauren Cook, psychoterapeutka i autorka poradników, można się z tego uwolnić.
Czy cierpisz na „syndrom zadowalacza”?
Jeśli nie jesteś pewna, czy rzeczywiście masz problem z przesadną potrzebą zadowalania innych, przeczytaj poniższe stwierdzenia. Zdaniem dr Cook, jeśli zgadzasz się z większością z nich, powinna ci się zapalić czerwona lampka – to wyraźny sygnał, że ignorujesz własne potrzeby na rzecz potrzeb innych!
- Czasem masz ochotę coś powiedzieć, ale powstrzymujesz się z obawy, że w ten sposób zdenerwujesz swojego rozmówcę lub w jakiś sposób mu się narazisz.
- Często chowasz urazę, ale nie masz odwagi, by powiedzieć, co naprawdę czujesz.
- Nie wygłaszasz publicznie swojej opinii, bo nie chcesz dopuścić do konfrontacji z powodu różnicy zdań.
- Rezygnujesz z własnych potrzeb (np. zakupu nowych spodni, wyjścia z przyjaciółką, terapii), żeby inni byli zadowoleni (np. mąż, dzieci, rodzice, szef).
- Myślisz, że kiedy będziesz bardziej uległa, będziesz miała większą szansę na stworzenie szczęśliwego związku.
Czytaj też: Zdrowy egoizm to miłość do samej siebie. Jak się go nauczyć?
Jak przestać zadowalać innych?
Dla chronicznego „zadowalacza” skupienie się na własnych potrzebach może być wyzwaniem z kilku powodów: przede wszystkim osobie zadowalającej innych wydaje się, że jest po prostu „miła” i „uprzejma”. Często nie ma świadomości, że w ten sposób może sobie szkodzić. Spełnianie oczekiwań innych staje się mechanizmem obronnym – „zadowalacz” boi się, że jeśli postawi na swoim, zostanie odrzucony. Zadowalając innych, chroni siebie przed zranieniem.
„Jeśli stale zadowalasz innych, odnajdź w sobie swój wewnętrzny głos, a następnie pozwól innym go usłyszeć. Wkrótce nauczysz się, że są ludzie, którzy będą szanować twoją opinię i troszczyć się o ciebie, nawet jeśli się nie zgadzacie. W psychoterapii nazywamy to »doświadczeniem korygującym«” – radzi terapeutka.
Czytaj także: Narcyz: najpierw trudno go rozpoznać, potem trudno się od niego uwolnić
Zatroszcz się o siebie
Dr Cook podkreśla, że zaprzestanie zadowalania innych wymaga ogromnej odwagi, wrażliwości i świadomości, że możemy zostać zranione. Przełamując znane nam schematy i poświęcając więcej uwagi sobie, możemy zrazić do siebie innych ludzi. Nie ma w tym jednak naszej winy! Dzieje się tak dlatego, że „zadowalacze” często podświadomie otaczają się ludźmi, którzy wykorzystują ich uległość. Gdy ci ludzie poczują opór, dostrzegą, że „zadowalacz” nie jest już taki chętny, by spełniać ich prośby, będą się buntować.
W takiej sytuacji ważne jest, by nie powracać do dawnych nawyków, ale powoli otwierać się na innych i pokazywać im, że mamy własne zdanie, nie boimy się go wyrażać i że jesteśmy gotowe, by bronić siebie, swoich poglądów i swoich potrzeb. Jeśli samodzielne wyzwolenie się z „syndromu zadowalacza” okaże się zbyt trudne, warto zgłosić się o pomoc do psychologa lub psychoterapeuty. Przy jego pomocy uda nam się zrozumieć, jakimi mechanizmami się posługujemy (i jakimi posługują się względem nas inni), odbudować poczucie własnej wartości. Bycie miłym dla innych nie oznacza rezygnowania z siebie i ze swoich potrzeb!