
Przepis na szczęście. Czym jest psychologia pozytywna Martina Seligmana?
Psychologia pozytywna nie oznacza sztucznego uśmiechu i ignorowania naszych rzeczywistych uczuć na rzecz bycia radosnym. Nic bardziej mylnego. Ten nowy w psychologii nurt opiera się m.in. na przekonaniu, że radość z życia rodzi się wtedy, kiedy przeżywamy je świadomie, według własnych potrzeb.
Psychologia pozytywna – co to jest?
Amerykański psycholog, Martin Seligman usłyszał podobno kiedyś od swojej kilkuletniej wówczas córki takie zdanie: „Tato, czy mógłbyś przestać marudzić?”, to dało mu do myślenia. Zdał sobie bowiem sprawę z tego, że istotnie nauka, jaką jest psychologia, koncentruje się prawie wyłącznie wokół ludzkiego cierpienia. Bada traumę, patologię, a mało poświęca przyglądaniu się temu, co w człowieku pozytywne, dobre, „zdrowe”. I tak oto Martin Seligman wraz ze swoimi współpracownikami stworzyli zupełnie nowe podejście do badań nad ludzką psychiką i nazwali je psychologią pozytywną, nazywaną też czasem psychologią szczęścia.
Większość ludzi nastawionych jest na wychwytywanie z rzeczywistości tego, co złe, kontrowersyjne, patologiczne, na szukaniu tego, czego nam brakuje. Ma to związek z ludzką naturą. Tak jesteśmy zaprogramowani. Od dawien dawna człowiekiem zarządza i kieruje przede wszystkim strach – ten pomagał przecież naszym przodkom przetrwać. Gdy spojrzeć na listę tzw. emocji podstawowych, większość z nich to te „negatywne”. Tymczasem praktyka życia jest zupełnie inna: z badań wynika, że średnio przeciętnemu człowiekowi przytrafia się trzy razy więcej dobrych niż złych zdarzeń. Więc, dlaczego skupiamy się na tych złych? Po pierwsze – bo pomagają nam przetrwać, po drugie – dlatego, że bardzo szybko przyzwyczajamy się do tego, co dobre, to natychmiast nam powszednieje. Seligman przy pomocy psychologii pozytywnej postanowił „walczyć” z tym ludzkim nawykiem.
Kapitalizacja radości
Psychologia pozytywna koncentruje się wokół sposobów, które pomagają człowiekowi czuć się szczęśliwym, poprawiać jego samopoczucie. Jednym ze sposobów, o których mówi Seligman, jest praktykowanie wdzięczności. Możemy np. każdego dnia robić notatki. Mają one zawierać jedynie to, co pozytywnego wydarzyło się w naszym życiu danego dnia, i za co możemy być wdzięczni.
Kolejny sposób to czerpanie wzorców z tradycji hedonistycznej, chodzi o to, by nauczyć się czerpać z życia przyjemność, na początku choćby na siłę szukać nawet drobiazgów, które przynoszą nam drobny uśmiech. Psychologowie pozytywni opracowali także coś, co określili kapitalizacją pozytywnych emocji. Sposób ten polega na wyolbrzymianiu dobrych zdarzeń i sytuacji, mówiąc o nich. Czyli, tak jak mamy naturalną skłonność do skupiania się na tym, co złe, musimy wykształcić w sobie umiejętność robienia tego samego z tym, co dobre.
Jeśli opowiadamy przyjacielowi o tym, jak pochwalił nas szef, na nowo przeżywamy emocje związane z tym wydarzeniem. W ten sposób „oszukujemy” nasz mózg, bo dla niego nie ma znaczenia, czy coś dzieje się naprawdę, czy jedynie o tym myślimy, wyobrażamy to sobie. Na jedno i drugie odpowiada tym samym – odczuwamy radość.
Martin Seligman tłumaczy: „Życie zadaje te same niepowodzenia i tragedie optymistom, jak i pesymistom, ale to optymista przetrwa je lepiej”. Twierdzi, że celem psychologii powinno być nauczenie ludzi, jak być szczęśliwszymi. Przekonany jest bowiem, że to da się wyćwiczyć!