
Od nudnej pracy po zdradę. Ludzie piszą: Pani Kasiu, co robić gdy…. Katarzyna Miller odpowiada.
W swojej nowej książce „Droga Kasiu,jak żyć lepiej?” Katarzyny Miller zaczyna się od wspomnienia jej najważniejszego listu w życiu. „Był to mój list do siebie samej, w którym zgodziłam się na siebie. Napisałam go w momencie, gdy odkryłam, jak potrzebne jest to, by stawać się coraz bardziej dorosłą i odpowiedzialną za siebie samą” – tłumaczy Katarzyna Miller. Do niej samej ludzie piszą zwykle o tym, co ich boli, z czym nie potrafią sobie poradzić. Historie są różne, ale nasze lęki, smutki i potrzeby podobne. Można się więc tymi listowną terapią inspirować.
Zdrada w związku
Mnóstwo tu tematów i wątków. Pierwszy z brzegu, zdrada.
„Tydzień temu dowiedziałam się, że mąż mnie zdradza. Zawalił mi się świat – pisze jedna z kobiet. I jak wiele z nas, które tego doświadczyłyśmy dodaje: Nie jem, nie śpię, nie mogę zajmować się córką. Poprosiłam o pomoc mamę, bo nie daję rady. W przypływie furii spakowałam jego rzeczy i poczułam, że wcale nie chcę, by się wyprowadzał. On najpierw próbował się wszystkiego wyprzeć, potem to umniejszał, twierdząc, że to nic nie znaczy (ale jak to może nic nie znaczyć?!), a potem wykrzyczał w nerwach, że to wszystko przeze mnie, i wyszedł z domu.
Mama mi tego nie ułatwia. Jest załamana. Nie lubiła go nigdy, twierdzi, że powinien się wynieść z domu, abym mogła tę sytuację przemyśleć. Jestem jej mimo wszystko wdzięczna, że zajmuje się Julką. Wczoraj nie spałam całą noc. Pomyślałam, że go już nie chcę, że nie wyobrażam sobie, bym kiedykolwiek miała z nim pójść do łóżka, brzydzi mnie wszystko, co się z nim wiąże.
Boję się o córkę. Ma tylko siedem lat, widzi, że dzieje się coś złego, martwi się. Wczoraj popłakała się bez powodu. Nie mogłam jej uspokoić. Proszę, pomóż mi. Jola"
Katarzyna Miller: mężczyźni są egoistami, kobiety niestety nie
Jolu (pozwól, że tak się do Ciebie zwrócę), rozumiem, że należysz do grupy kobiet, które przyjmują zdradę jako koniec świata - pisze Katarzyna Miller. Według mnie zdrada nim nie jest. Współczuję Ci, ale pojawia się też we mnie rodzaj buntu i sprzeciw, ponieważ Twój list jest głosem kobiety, która w żaden sposób nie bierze za siebie odpowiedzialności. Jesteś kobietą, która oddaje swoje życie przede wszystkim mężczyźnie, ale również matce. Sama piszesz, Jolu, że mama Ci tego nie ułatwia. Mądrze też zauważasz: „Wiem, że tak mówi każda zdradzona kobieta” — ale nie wyciągasz wniosków! Reagujesz odruchowo, spontanicznie, ale co znaczą wydarzenia, o których piszesz? Czy wiesz, co się z Tobą dzieje, kim jesteś?
A jesteś, niestety, w szalenie typowej sytuacji. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać książkę, gazetę, porozmawiać z koleżankami, z przyjaciółkami (mam nadzieję, że je masz), rozejrzeć się naokoło. To oczywiście nie znaczy, że zdrada jest w porządku. Pamiętajmy też, że zdradzają nie tylko mężczyźni, ale i kobiety, bo z kimś przecież mężczyźni to robią, z mężatkami również. Nikt nie chce być zdradzany. Każdemu zdradzonemu człowiekowi jest niezmiernie przykro i boleśnie.
Dobrze Cię rozumiem i Ci współczuję. Rozumiem też te pierwsze odruchy, typu: „wyrzucam cię z domu”, „nie chcę cię wyrzucić”, „nigdy więcej nie chcę cię widzieć!”, a za chwilę: „nie chcę, żebyś odszedł”. Sama nie wiesz, czego chcesz. Ale piszesz także: „Nigdy nie sądziłam, że mnie to spotka”. Więc zapamiętaj to doświadczenie i wiedz, że mogą nas spotkać przeróżne rzeczy, nie tylko te, których c h c e m y. Piszesz: „Nie wiem, co robić”. Nie musisz wiedzieć teraz, już. To nie jest sprawa do załatwienia w tydzień. Muszą przebrzmieć uczucia. To zrozumiałe, że czujesz się okropnie, że go nienawidzisz, a za chwilę boisz się, że go stracisz.
On też głupieje. Mówi Ci, że to nic nie znaczyło — w co ja w wypadku facetów nawet wierzę, bo oni mają dużą umiejętność dzielenia kobiet na te, z którymi się żyje w związku małżeńskim, i te, z którymi można sobie zrobić przyjemność — a za chwilę Cię obwinia. To, że Ty byś sobie pewnie nigdy na taką przyjemność jak on nie pozwoliła z powodu swoich przekonań, hierarchii wartości albo po prostu dlatego, że byś się bała, nie pomaga Ci zrozumieć męża. On z jednej strony czuje się winny, a z drugiej jest zły, bo chciał mieć przyjemność, a tu sprawa wyszła na jaw, więc obwinia Ciebie.
Mężczyźni są egoistami, kobiety, niestety, nie. Mężczyznom różne rzeczy wolno, więc je robią. Te kobiety, które przyznają sobie więcej praw, również zdradzają, co nie znaczy, że to dobre rozwiązanie na złe okresy w małżeństwie. Ale ludziom, zwłaszcza mężczyznom, jest łatwiej pójść do kogoś trzeciego, kto pogłaszcze, niż powiedzieć żonie/mę- żowi: „Słuchaj, między nami jest kiepsko, zróbmy coś z tym”. Zdrada jest łatwiejsza niż wzięcie odpowiedzialności za to, że się pogubiliśmy. Było fajnie, ale teraz już nam się nie chce ze sobą sypiać, chodzić na spacery ani nawet wracać do domu, ani robić niczego dla tej drugiej osoby. Jeśli się coś takiego głośno powie mężowi czy żonie, pewnie będzie z tego przykra rozmowa, może niejedna. Niestety, gdy faceci coś takiego mówią, kobiety reagują obronnie, wściekają się i udowadniają, że to wina facetów, więc oni wolą takich rzeczy nie mówić.
Piszesz, Jolu, że ostatnio się między Wami nie układało. Co to znaczy? Samo się miało ułożyć? Samo się nic, niestety, nie układa, samo się najwyżej psuje. Nie wiadomo, od jak dawna mąż Cię zdradzał ani jak często, ponieważ o tym nie rozmawialiście. On nie chce mówić, bo pytasz o to w taki sposób, że powiedzenie Ci prawdy byłoby dla niego ryzykowne. Mówi, że to nieważne. Może naprawdę tak jest? Gdy z kolei on złości się na Ciebie, boisz się, że Cię zostawi. Nie ma między Wami miejsca na rozmowę, rozumiesz? Nie ma w Tobie miejsca na przyjęcie możliwości, że on mógł mieć prawdziwy interes w tym, żeby sobie pozwolić na romans.
To jasne, że gdy się dowiadujemy, iż jesteśmy zdradzani, musimy trochę ochłonąć. Oczywiście, że trzeba się wściekać, płakać, ponieważ uczucia są dojmujące. Ale należy sobie również dać chwilę na refleksję: „Zaraz, zaraz, jak długo nam się nie układało? Rok, dwa, pięć, dziesięć? I co to znaczy, że się nie układało? Na co ja się godziłam? Wydawało mi się, że trzeba przyjąć to, co jest, i tyle? To dlaczego w takim razie nie przyjmuję zdrady?”.
Odejdź czy zostań
Ważne jest, byś miała świadomość, że w tym momencie nie musisz wszystkiego wiedzieć, na przykład — co będzie dalej z Twoim małżeństwem. Możesz powiedzieć mężowi: „Słuchaj, ja ci teraz nie powiem ani «odejdź», ani «zostań», bo nie wiem, czego chcę. Mam do tego prawo, ponieważ jestem kompletnie ogłupiała. I to jakiś czas będzie trwało”.
Jeśli nie myślałaś, Jolu, że ten kryzys jest tak głęboki, to oznacza, że nie pytałaś samej siebie, jak Ci jest w małżeństwie i co z tym zrobić. Jeśli przeżywamy kryzys, możemy zapytać męża: „Słuchaj, jak ty się ostatnio czujesz? Bo ja kiepsko”. A jeżeli on powie: „E tam, co ty, normalnie, w życiu tak jest”, trzeba powiedzieć: „Nie jest normalnie, bo przecież nie czujemy się z tym dobrze, nie?”. To jasne, że po wielu latach wspólnego życia ludzie nie są już sobą tak zachwyceni jak na początku, ale dzieje się tak właśnie dlatego, że przestali się sobą zajmować. Jolu, Ty się przede wszystkim s o b ą nie zajmujesz. Przestałaś być dla siebie ważna (istotne jest pytanie, czy kiedykolwiek byłaś), a dla niego przestałaś być interesująca, przestałaś być kimś.
Nie uważam bynajmniej, że mężczyźni mają prawo zdradzać. To w ogóle nie jest kwestia prawa. Tak samo niefajnie jest, kiedy zdradza kobieta. Mało tego — jeżeli dla ludzi w związku wierność jest ważna i razem to ustalili, powinni się tej zasady trzymać albo jasno i wyraźnie „renegocjować” umowę.
Wasza córka jest zagubiona, bo rodzice są zagubieni i skołowani. Powiedzcie jej z mężem tak: „Słuchaj, kochanie, mamy trudny okres. Zdarza ci się pokłócić czasem z przyjaciółką w szkole? Dorośli też się kłócą. Mamy kryzys i sami musimy go rozwiązać. Jest ci przykro, bo widzisz, że zachowujemy się w tej chwili inaczej niż normalnie, boisz się, ale to nie ty jesteś temu winna”. To bardzo istotne, by powiedzieć dziecku, że nie jest odpowiedzialne za kłótnie rodziców i nic z tym nie może zrobić. Ważne, by rodzice powiedzieli to dziecku razem, bo wtedy ono widzi, że pomimo wszystko potrafią coś wspólnie załatwić. Dziecko, które obserwuje, że rodzice się załamują, a mama histeryzuje, nie może czuć się bezpiecznie.
Zresztą Ty też nie czujesz się bezpiecznie i uciekasz do swojej mamy, która wcale Ci nie daje poczucia bezpieczeństwa. I zobacz, kochana — to przechodzi na córkę.Znam historię związku, w którym kobieta została zdradzona. Pierwszej nocy, gdy się o tym dowiedziała, najpierw wyrzuciła męża do drugiego pokoju, ale potem sobie pomyślała: „Zaraz, zaraz, przecież to jest m ó j facet, ja go chcę i nie oddam”. Poszła do niego i mieli taki seks, jakiego nie przeżyli od niepamiętnych czasów. On potem stwierdził: „Po co szukam innych kobiet, skoro mam taką kochankę w domu?”.
To była mądra kobieta, która powiedziała sobie: to jest mój facet i mam ochotę na seks z nim. Potem przychodzili do mnie na terapię zarówno razem, jak i osobno. To była najlepiej rozwiązana zdrada, jaką oglądałam. Mężczyzna odpoczątku mówił: „Mam fajną, piękną żonę, którą kocham, która mi zawsze odpowiadała, tylko jej się ostatnio nic ze mną nie chciało robić”. Ona też to przyznała i powiedziała: „Rozumiem, że poszedł do innej”.
Słyszysz, Jolu? Zdradzona żona go zrozumiała! Podejrzewam jednak, że Ty myślisz w ten sposób: „Tamta, z którą mnie zdradził, jest lepsza ode mnie”. To jest najgorsza rzecz, jaką kobiety sobie robią. To słynne: co ona takiego ma? Ona nie ma nic innego niż Ty, tylko na przykład jest dla niego miła. Mówi mu przyjemne rzeczy, patrzy na niego zachwyconymi oczami, śmieje się z jego dowcipów, z których Ty już dawno się nie śmiałaś.
No, Jolu, nieźle Ci nagadałam i się rozpisałam! Przeczytaj to parę razy i myśl o tym, kochanie, jak najwięcej. Gdy zachce Ci się płakać — płacz, ale potem znów myśl...
Powodzenia! Kasia
Fragment książki Katarzyny Miller „Droga Kasiu, jak żyć lepiej?”, Wydawnictwo literackie, Kraków, wydanie z ebookiem.