
„Moje dziecko nie jest hetero” – rodzice na coming out swojego dziecka LGBT reagują żałobą
Szok, niedowierzanie. Rodzice osób LGBT często mówią, że podczas coming outu swojego dziecka czuli się tak, jakby nastąpił koniec świata, jakby spotkała ich jakaś kara. Złoszczą się, zamykają w sobie, zaprzeczają. Nie zdają sobie sprawy, że syn czy córka nie obudzili się pewnego dnia z takimi słowami na ustach: „Jestem gejem”, „Jestem lesbijką”. Oni przeszli wiele trudnych chwil, załamań, czuli się inni. Z terapeutką Paulą Chmielewską rozmawia Anna Zych.
Coming out dziecka
Anna Zych: „Mamo, tato, muszę wam coś powiedzieć…”. I rodzic słyszy, że jego dziecko jest homoseksualne. Co teraz?
Paula Chmielewska: Gdy dziecko ujawnia nieheteronormatywną tożsamość, w rodzicu przelewają się różne emocje. Pierwszymi reakcjami najczęściej są złość, niedowierzanie, szok, potem smutek, żal, nawet żałoba.
Żałoba? Brzmi strasznie.
Tak. Rodzic nagle dowiaduje się, że w ogóle nie zna swojego dziecka. Zdarza się oczywiście, że coś podejrzewał, widział, że syn czy córka odróżniają się od rówieśników, ale mimo wszystko ta informacja zaskakuje, bo najczęściej sygnały były bagatelizowane. Mogą pojawić się wyrzuty sumienia, poszukiwanie winy w sobie. Rodzic zaczyna analizować sposób wychowania dziecka, postępowania z nim.
I zastanawia się, gdzie popełnił błąd?
Tak. W przestrzeni publicznej funkcjonuje dużo stereotypów na temat tego, skąd bierze się orientacja inna niż heteroseksualna. Jest dużo teorii zupełnie nieprawdziwych, np. że przyczyną mógł być nieobecny ojciec czy nadopiekuńcza mama. A to nie ma wpływu na tożsamość dziecka, ona warunkowana jest biologicznie. Czyli nie da się dziecku zaszczepić homoseksualności czy transpłciowości. Albo w drugą stronę: nie da się zaszczepić heteroseksualności.
Bycie LGBT to nie wybór – tożsamość seksualna jest wrodzona
Dzisiaj chyba rodzice już nie obwiniają się, że to przez nich dziecko jest nieheteroseksualne, bo pozwolili synkowi nosić długie włosy, a córeczce bawić się samochodami?
Musimy rozróżnić, czym są role płciowe przypisywane nam stereotypowo, a czym jest orientacja, tożsamość seksualna. Rola płciowa to nasze przekonania społeczne dotyczące tego, jakie powinny być dziewczynki, jacy powinni być chłopcy. W skrócie: jesteśmy uczeni, że dziewczynka bawi się lalkami, nosi sukienki, chłopiec bawi się samochodami i chodzi po drzewach. Natomiast tożsamość seksualna jest wrodzona. To wewnętrzne poczucie, że jest się kobietą lub mężczyzną albo że nie jest się ani jednym, ani drugim. Plus orientacja seksualna, czyli to, z kim chcę tworzyć związek. Bo zwykło się uważać, że osoby homoseksualne to te, które uprawiają seks z kimś tej samej płci. A to nie jest najważniejszy czynnik. Najistotniejsze jest, że emocjonalnie angażują się w relacje z osobą tej samej płci, kochają i są w stanie wytworzyć między sobą intymność. W uproszczeniu: orientacja seksualna to kwestia tego, w kim się zakochujesz i z kim chcesz żyć.
Czego rodzice boją się najbardziej, gdy dziecko już dokona coming outu?
Przede wszystkim boją się o jego bezpieczeństwo, że będzie dyskryminowane, będzie miało gorzej w życiu, pod górkę. Doświadczy przemocy, nie tylko fizycznej, bo ktoś napadnie je na ulicy, ale też emocjonalnej czy psychologicznej, czyli będzie słyszało nieprzyjemne komentarze w szkole, pracy, na osiedlu.
Kilka dni temu córkę mojej znajomej ktoś opluł na ulicy, bo szła z koleżanką i trzymały się za ręce. Faktycznie środowiska hetero- i homoseksualne są teraz perfidnie antagonizowane przez polityków. Ale czy tylko to spędza sen z powiek rodzicom? A nie własne rozczarowanie?
Często jest też obawa przed ujawnieniem tego swoim rodzicom, czyli dziadkom. Rodzice boją się oceny, wytknięcia, że źle dziecko wychowali, odrzucenia przez znajomych i Kościół, jeśli są mocno wierzący. Aspekt ten odgrywa szczególnie ważną rolę w mniejszych miejscowościach i środowiskach. Tożsamość dziecka nie wpisuje się w filary wiary rodzica wyznającego wartości chrześcijańskie, dodatkowo relacje homoseksualne nie są akceptowane z punktu widzenia nauczania Kościoła. Ale czy wierzącym jest trudniej? Nie można tak wartościować. Każda sytuacja, gdy ktoś siebie czy dziecka nie akceptuje, jest trudna. Nikt rodzicowi nie każe celebrować homoseksualizmu dziecka, ale każdy powinien skupić się na relacji z nim i nie wpędzać w poczucie winy i kompleksy.
To ciekawe, że Kościół tak ostro reaguje akurat na ten aspekt życia. Duchowni chętniej rozgrzeszą prostytutkę niż geja.
Nie jestem teologiem, ale w wierze katolickiej najważniejsze jest przykazanie miłości. „To, co uczyniliście jednemu z braci moich, mnieście uczynili”, nauczał Jezus. Kładł duży nacisk na to, by wszystkich po równo kochać, szanować i dobrze traktować. Retoryka Kościoła katolickiego zakłada, że geje czy lesbijki mogą do niego należeć, ale pod warunkiem, że nie będą realizować swoich potrzeb seksualnych. Część wierzących wybiera taką drogę i oczywiście ma do tego prawo. Często jednak homoseksualizm i jednoczesne życie według nauk Kościoła powodują pewien rozdźwięk wewnętrzny, który może skutkować problemami natury psychologicznej, np. nerwicą, stanami lękowymi, depresją.
Eliminujmy mity na temat homoseksualizmu
Co im pani radzi?
Dla mnie najważniejsze, by ta osoba żyła w zgodzie ze swoimi wartościami, bo nic nikomu nie można narzucać. Trzeba natomiast eliminować mity na temat homoseksualizmu albo zachęcać do poszukiwania innych osób wierzących, które borykają się z podobnymi problemami, rozmawiać z nimi.
A co pani radzi wierzącym rodzicom dzieci niehetero? Oni też łatwo nie mają i potrzebują wsparcia.
Zachęcam do poszukiwania duchownego, który jest w stanie ich zrozumieć. Retoryka płynąca z ambony bywa wykluczająca bądź stygmatyzująca osoby homoseksualne, nie można udawać, że tego nie ma. Ale wierzę, że są duchowni, którzy jednak potrafią wesprzeć i nie oceniać, którzy postarają się, by tacy ludzie pozostali w wierze. Bo rodzina sekowana przez Kościół może się od niego odwrócić.
Są organizacje działające przy kościołach, związane z religią, które wspierają rodziców i dzieci LGBT+?
W kilku miastach w Polsce działa stowarzyszenie Wiara i Tęcza. Na spotkania przychodzi duchowny, rozmawia z osobami homoseksualnymi. Dla rodziców jest stowarzyszenie Akceptacja, może nie stricte religijne, ale zrzesza osoby, które mogą podzielić się swoimi doświadczeniami, jak godzić wiarę z nieheteronormatywną orientacją seksualną dziecka.
Jednak rodzice osób homoseksualnych często mówią, że stracili syna, córkę, że to już nie jest ich dziecko. Wyznanie przez dziecko prawdy o innej niż heteroseksualna orientacji jest aż tak silnym wstrząsem?
W skrajnych sytuacjach rodzice potrafią nawet wyrzucić dziecko z domu, ale częściej chodzi o stratę relacji, odrzucenie dziecka takim, jakie jest, odcięcie się od problemu. Można też rozumieć to w inny sposób: strata dziecka dotyczy straty naszych wyobrażeń na temat dziecka. Wiele córek, synów słyszy: „Zobaczysz, jak ty będziesz mieć dziecko…”. Rodzice snują plany, mają oczekiwania wobec pociech, wyobrażają sobie ich przyszłość. Planują ją! A tu się okazuje, że nie będzie ślubu, często nie będzie wnuków. Druga sprawa: dziecko najczęściej informuje o swojej tożsamości, gdy już się z kimś spotyka, więc rodzice mają wrażenie, że zostali wykluczeni z tej intymnej sfery jego życia.
Czują się oszukani?
Oczywiście. A powinni docenić, że dziecko obdarzyło ich zaufaniem, powiedziało. To znak, że szuka bliskości, pragnie więzi, choć ta w chwili coming outu może zostać naruszona. Nie mówię, że na zawsze. Często po procesie żałoby rodzice dochodzą do wniosku, że orientacja ich dziecka nie jest aż tak ważna. I przez to wyznanie więź się nawet umacnia. Ale na początku, gdy jesteśmy w szoku, niedowierzamy, może powstać dystans między dzieckiem a rodzicami. Rodzice nie dopytują, bo boją się usłyszeć odpowiedzi. Dzieci boją się nawiązywać do tematu, bo reakcja rodziców w pierwszym odruchu była gwałtowna i obawiają się kolejnej.
Jak ma zachować się rodzic, gdy coś podejrzewa? Powinien dziecko spytać, czy poczekać, aż samo dojrzeje do wyznania?
Warto dać dziecku czas i przestrzeń, bo przechodzi psychologiczny proces, gdy zauważa, że różni się od rówieśników, zaczyna odkrywać swoją tożsamość. Oczywiście zdarza się, że dla kogoś może to być naturalne, więc nie przeżywa w związku z tym nieprzyjemnych emocji, ale często dzieci borykają się z tego rodzaju problemami. Warto pozwolić im dojrzeć do rozmowy, choć dobrze jest na każdym kroku akcentować otwartość. Czasem wystarczy powstrzymywać się od nieprzyjemnych komentarzy, gdy w telewizji pokazują relację z Parady Równości. Poza tym warto szczególnie dbać o atmosferę bezpieczeństwa i miłości, żeby dziecko czuło się otoczone opieką w innych obszarach.
Czy dziecko może się mylić? Powiedzieć, że jest homo, a tak naprawdę dopiero szukać swojej tożsamości i badać, co rodzice na to, gdyby… Na Zachodzie mówi się o płynnej tożsamości seksualnej.
To kwestia indywidualna. Niektórzy mogą podzielić się wątpliwościami, syn powie, że spodobał mu się kolega z klasy, i spyta, czy to jest coś dziwnego. Inni mogą czekać do momentu, aż sami siebie zaakceptują i dopiero wtedy podzielą się tym z rodzicami. W pewnym okresie życia nastolatkowie mogą przeżywać fascynacje osobami tej samej płci, podejmować z nimi nawet kontakty fizyczne, ale nie musi to świadczyć o tym, że w późniejszym czasie będą się identyfikować jako osoby homoseksualne. Nazwałabym to nie pomyłką, tylko eksplorowaniem swojej seksualności.
Czy można określić, w jakim wieku dziecko jest już pewne?
Znów jest to indywidualna sprawa. Zdarza się, że ktoś mówi, że wiedział od razu, już jako kilkuletnie dziecko interesował się osobami tej samej płci. Jednak zdecydowana większość dokonuje odkrycia w wieku dojrzewania, gdy kwestia romantycznych relacji zaczyna być ważna. Ale może być to nawet w wieku 40, 50 lat. Ludzie zakładają heteroseksualne rodziny i dopiero później orientują się, że ich prawdziwe potrzeby były utajone.
A może starannie wypierane?
Bywa i tak.
Jakie są symptomy świadczące o nieheteronormatywnej orientacji seksualnej dziecka, na co zwracać uwagę, by przygotować się psychicznie na wyznanie, które może nastąpić, i nie powiedzieć wtedy czegoś głupiego?
Rodzic, który zna swoje dziecko, interesuje się jego światem, znajomymi, fascynacjami, jest w stanie zauważyć, że dzieje się coś niepokojącego, że zachowuje się, jakby stało się coś złego, ma tajemnice, widać po nim, że coś przeżywa, coś go dręczy. To może być sygnał, by nas zmotywować do rozmowy.
Wspierajmy nasze dziecko, szukajmy wsparcia dla siebie
Jak rozmawiać, by pomóc dziecku, nie zrazić go do siebie, nie zranić? Nie zbudować między nami muru?
Przede wszystkim zadbać nie tylko o uczucia dziecka, ale też o swoje, o czym często zapominamy. To ważne, by umieć się na nich skupić i je przepracować, zauważyć i zaakceptować. Zrozumieć, że to jest w porządku, że się złoszczę, mam do tego prawo. Jak również mam prawo pytać: „Dlaczego mnie to spotkało?”. To częsta reakcja, nie jesteśmy wyjątkiem. Na spotkaniach grup wsparcia rodzice osób homoseksualnych często mówią, że podczas coming outu dziecka czuli się tak, jakby nastąpił koniec świata, jakby spotkała ich jakaś kara. Gdy rodzic o siebie nie zadba, uczucia złości, buntu będą narastać. A złość jest złym doradcą i w momencie wzburzenia możemy powiedzieć coś nieprzyjemnego, obrazić dziecko, skierować gniew w jego stronę – nie intencjonalnie oczywiście. Zachęcam, by szukać oparcia w innych ludziach. Często syn czy córka decydują się powiedzieć tylko jednemu rodzicowi, zwykle mamie. To źle wpływa na relację pomiędzy małżonkami, matka chodzi napięta, ojciec nie wie, o co chodzi. Zachęcam, by nikogo nie wykluczać. Warto przekonać dziecko, by porozmawiało też z drugim rodzicem, pozwoliło mu uczestniczyć w tych wydarzeniach. Jeśli jednak nie jest to możliwe, bo podejrzewamy na przykład, że ojciec zareaguje agresją, szukajmy wsparcia u innych bliskich, zwierzmy się przyjaciółce, siostrze.
A jeśli takiej osoby nie mamy?
Warto wtedy szukać wsparcia psychologicznego, skonsultować się z terapeutą, zadzwonić na telefon zaufania, np. do Stowarzyszenia Lambda. Mamy poradnictwo nie tylko dla osób homoseksualnych, ale też dla ich bliskich, rodziców.
Co rodzic może wynieść z takich spotkań, rozmów, by poczuć się lepiej, zaakceptować sytuację?
Na pewno pomagamy uporać się z tym psychicznie. Takie rozmowy nie pozwalają zalegać nieprzyjemnym emocjom, których rodzic doświadcza. Podczas spotkania może je wyrazić i często się ich pozbyć. Nie pozwolić, by się kumulowały. Organizujemy też spotkania rodzica ze specjalistą w danym temacie, który może matkę czy ojca doedukować, bo często różne wyobrażenia na temat tożsamości dziecka mogą wynikać z nieznajomości zjawiska. Zweryfikowanie poglądów też pomaga. Gdy rodzic słyszy, że nie popełnił żadnego błędu, że to nie przez jego działania dziecko jest nieheteronormatywne, czuje ulgę. Spotkanie z psychologiem pozwala też zrozumieć perspektywę dziecka. Bo często rodzice nie zdają sobie sprawy, że ich dziecko nie obudziło się pewnego dnia z takimi słowami na ustach: „Jestem gejem” czy „Jestem lesbijką”… Ono przeszło wiele trudnych chwil, zaskoczenie, poczucie inności, wyobcowania, często wiele załamań. Jeśli ktoś nie chce iść na indywidualną konsultację, może uczestniczyć w grupie wsparcia dla rodziców dzieci nieheteronormatywnych. To szansa na podzielenie się doświadczeniami, poznanie relacji innych osób. Rodzice mogą zobaczyć, że nie są sami z „problemem”, bo wielu innych też przez to przechodziło. W grupie wsparcia spotykają się zazwyczaj osoby na różnym etapie radzenia sobie; słuchanie o ich doświadczeniach daje nadzieję, że relacje z dzieckiem się naprostują.
Czy rodzic, który już się uporał z tematem, powinien o tym mówić w rodzinie, w pracy, chodzić z dzieckiem na Parady Równości?
To wszystko musi się odbywać w zgodzie z rodzicem i w zgodzie z dzieckiem. Jeśli mama czy tata nie do końca czują się z tym swobodnie, niby przyjęli orientację dziecka do wiadomości, nie budzi w nich ona gwałtownych emocji, już temu nie zaprzeczają, ale nie są w stanie uczestniczyć w Paradzie Równości, rozmawiać o tym bez emocji, to nie chciałabym, żeby się zmuszali. Byłoby to zwyczajnie niezdrowe. Są uczucia dziecka, ale też, równie ważne, uczucia rodzica. Jeśli nie jest gotowy, by wywiesić za oknem tęczową flagę, niech tego nie robi i poczeka, aż będzie pewny. Akceptację dziecku można okazać w inny sposób: wystarczy podpytywać o partnera. Nie trzeba prowadzić wielkich konwersacji, ale stopniowo, krok po kroku, wykazywać zainteresowanie tym aspektem życia dziecka. A jeśli chodzi o informowanie rodziny: trzeba spytać dziecko. To ono decyduje, kto będzie wiedział o jego tożsamości.
Jakie słowa, jaka reakcja na coming out najbardziej dziecko ranią, zniechęcają, zamykają, oddalają?
Przestrzegałabym przed wysyłaniem dziecka do specjalisty z intencją „naprawienia” go, „ułożenia mu w głowie”. Na pewno nie można ośmieszać ani dziecka, ani obiektu jego zainteresowania. Nie zaprzeczać tej tożsamości, nie mówić: „Tylko tak ci się wydaje, to niemożliwe, przecież w piątej klasie miałeś dziewczynę, skończ z tymi wariactwami…”. Wszelkie wulgaryzmy, zwroty pejoratywne oznaczające osoby homoseksualne są straszne.
Podczas terapii młodzież nieheteronormatywna najczęściej skarży się na niechęć rodziców do poznania ich partnera. W skrajnych przypadkach – na wyrzucenie z domu i przemoc ekonomiczną, czyli odcięcie od środków finansowych: „Póki się nie zmienisz, nie pojedziesz na wakacje, nie dam ci kieszonkowego, nie zapłacę za korepetycje”. To krzywdzące.
A wymarzona przez dziecko reakcja?
Idealna wersja wydarzeń to ta, że rodzic się nie przejmie. Dziecko pragnie poczucia bezpieczeństwa, docenienia, że zdobyło się na to wyznanie. Jeśli jednak w tym momencie nie jestem w stanie przyjąć tego do wiadomości, warto być szczerym, powiedzieć o tym dziecku. Np.: „Nie spodziewałam się tego, jest mi przykro, jestem zszokowana”. Ale podkreślić, że nie ono nas szokuje, tylko informacja, którą nam przekazało. Zaakcentować, że to nie z nim jest coś nie tak, tylko że my musimy sobie poradzić z tym, co usłyszeliśmy. Dziecko musi nam dać czas.
Czyli dzieci wcale nie liczą na naszą euforię, nie spodziewają się, że usłyszą od nas: „Jak cudownie, że jesteś gejem (lesbijką)”? Wystarczy, że zareagujemy normalnie?
Tak, nie spodziewają się skakania pod sufit, chcą normalności. W utopijnym świecie takiego zjawiska jak coming out w ogóle nie powinno być.
Jednak niektórzy rodzice nigdy nie pogodzą się z odmienną orientacją dziecka, szczególnie ci konserwatywni mówią, że lepiej było nie wiedzieć… Lepiej?
Mamy dużo telefonów od nastolatków, pytają, czy powinni powiedzieć rodzicom. Zawsze dopytujemy o kilka spraw, przede wszystkim o kwestię bezpieczeństwa. Jeśli są jasne sygnały, że rodzic może zareagować przemocą, to zwykle odradzamy ujawnienie tej informacji do czasu, gdy młody człowiek nie będzie stał na własnych nogach. Nie można dopuścić do sytuacji, by dziecko zostało bez środków do życia i dachu nad głową. Czasem rodzice stosują strategię: usłyszałem, ale nie przyjąłem do wiadomości i udaję, że tego nie ma. W przyszłości więź może zostać całkiem zerwana.
Jak możemy pomóc dziecku w akceptacji jego płciowości?
Wystarczą drobne gesty: podpytywanie o związek, zapraszanie partnera do domu. Warto zwrócić się o pomoc do specjalisty, gdy dziecko cierpi na zinternalizowaną homofobię, czyli ma wstręt do samego siebie, brzydzi się sobą, wstydzi, bo przyjmuje za pewnik to, co słyszy w przestrzeni publicznej, że osoby homoseksualne zdradzają, mają dużo partnerów, częściej zarażają się infekcjami przenoszonymi drogą płciową, eksperymentują z seksem. Niektórzy określają to wręcz stylem życia: ryzykownym i amoralnym. Młoda osoba może się bać, że w taki sposób będzie postrzegana. Mówiąc kolokwialnie, jako „zboczeniec” czy „pedofil”. Może zacząć myśleć o sobie, że jest zła, brudna. By tego uniknąć, trzeba edukować rodziców, sprawić, by szkoła zaczęła poruszać temat alternatywnych związków, bo – jak podkreślają psychologowie – one nie są ani lepsze, ani gorsze, tylko równie wartościowe. Jest dużo książek, seriali o tematyce queer. Warto je razem z dzieckiem oglądać, zapewniać, że to, co widzimy na ekranie, jest w porządku. Coraz więcej jest gwiazd kultury, z którymi można się identyfikować, m.in.: Jodie Foster, Cynthia Nixon, Elton John. To otwiera oczy.
Paula Chmielewska – terapeutka i seksuolożka, współpracuje z Centrum Terapii Lew-Starowicz, z Instytutem Psychiatrii i Neurologii w Warszawie oraz Stowarzyszeniem Lambda, gdzie udziela porad psychologicznych i seksuologicznych osobom homoseksualnym, biseksualnym, transpłciowym oraz ich bliskim. Najczęściej pracuje z osobami borykającymi się z wątpliwościami dotyczącymi tożsamości seksualnej, tożsamości płciowej, rozważającymi dokonanie coming outu.
***
Rozmowa z Paulą Chmielewską ukazała się w „Urodzie Życia” 9/2019