
Chcesz się lepiej skupić? Nie wystarczy wyłączyć telefon, musisz schować go naprawdę głęboko
Zdarza ci się oglądać film, a jednocześnie kupować sukienkę na Zalando? Dzwonisz do przyjaciółki, gotując zupę? Prasujesz i rozwiązujesz z dzieckiem zadania z matematyki? Jesteś dumna, że masz tak podzielną uwagę? Dowiedz się, ile za to płacisz. Multitasking, czyli wykonywanie kilku rzeczy naraz, jest powszechne w naszym zabieganym świecie. Ale mylisz się, jeśli wydaje ci się, że w ten sposób oszczędzasz czas. Dowiedziono naukowo, że multitasking zabija naszą koncentrację, a to oznacza, że zabiera nam czas, który chcieliśmy zyskać, uwijając się przy kilku rzeczach naraz.
Wielozadaniowy, ale czy efektywni?
Potrafimy być wielozadaniowi, ale czy jesteśmy równie efektywni? Sprawdzili to badacze z Uniwersytetu Stanforda. Po serii testów sprawdzających koncentrację u 300 osób okazało się, że skupienie uwagi u wielozadaniowców było o wiele gorsze. Najwięcej trudności sprawiało im ignorowanie nieistotnych informacji. Sprawiali wrażenie, jakby wszystko ich rozpraszało. Niezadowalająca była również ich pamięć. Naukowcy szukali, w czym wielozadaniowcy mogą być lepsi od tych uczestników badania, którzy wykonywali jedną rzecz – ale nie znaleźli ani jednej takiej rzeczy. Nawet w dziedzinach, które im były znane, wielozadawniowcy wypadli blado. Dlaczego? Wytłumaczenie jest proste: nasz mózg wcale nie został stworzony do multitaskingu.
Mózg – kiepski żongler, ale dobry oszust
Andrers Hansen, szwedzki psychiatra, w książce „Wyloguj swój mózg”, wyjaśnia, dlaczego potrafimy skupić się tylko na jednej rzeczy, choć najczęściej nie mamy świadomości tego ograniczenia. Ba, bywamy wręcz dumni ze swojej umiejętności wykonywania dwóch lub więcej zadań w jednym czasie. Ale czy naprawdę to umiemy? W rzeczywistości nasz mózg wprawdzie potrafi przełączać się z jednej czynności na drugą, ale i tak ma lekkie opóźnienie. Rozmawiamy z kimś na przykład, ale jednocześnie chcemy sprawdzić połączenia w telefonie. Kierujemy wzrok na ekran, ale zanim dowiemy się, że to dziecko dzwoniło kilka razy, mija ułamek sekundy. Mózg tkwi jeszcze przy naszym rozmówcy. Możemy teraz pomyśleć, że ułamek sekundy to przecież wcale nie tak wiele, ale cena, którą płacimy za to rozproszenie uwagi, jest wyższa. Bo mózg potrzebuje aż kilku minut, żeby ponownie w stu procentach skupić się na poprzednim zadaniu.
Jeśli jesteś skoncentrowana na pracy, coś piszesz na przykład i odbierzesz telefon, po rozmowie nie tak szybko wrócisz do poprzedniego stanu uwagi, nawet jeśli odbyłaś miłą rozmowę. A jeśli niemiłą, będzie to trwało znacznie dłużej. Tylko mniej niż jeden procent ludzi jest „supermultitaskami” i nie traci tego czasu. Co ciekawe – wśród nich więcej jest kobiet niż mężczyzn.
Kiedy próbujemy przełączać uwagę z jednej czynności na drugą, mózg nie działa efektywnie. Jest kiepskim żonglerem, więc wydawać by się mogło, że powinien nas do tego zniechęcać. Tak się jednak nie dzieje, ponieważ w tym czasie wydziela nagrodę, czyli dopaminę, dzięki której mamy dobre samopoczucie. I cieszymy się, bo tyle udało nam się zrobić!
Dlaczego – na własną zgubę – mózg motywuje nas do multitaskingu? Najprawdopodobniej to spadek po przodkach, którzy musieli „mieć oczy dookoła głowy”. Podzielność uwagi miała znaczenie dawno temu, ale obecnie nagroda w postaci dopaminy za podzielność uwagi nie tylko nie jest nam do niczego potrzebna, ale też upośledza nasze myślenie. Pozbawia nie tylko koncentracji, ale pogarsza też pamięć roboczą, czyli tę, która jest zaangażowana w bieżące zajęcia (używamy jej na przykład wtedy, gdy zapamiętujemy cyfry kodu, który mamy wpisać, żeby zrobić przelew). Badania przytoczone przez Hansena, są dowodem, że pamięć robocza wielozadaniowców pozostawia wiele do życzenia. Są oni zbyt rozproszeni, żeby szybko zapamiętywać cyfry czy inne informacje. Ich mózgi angażują płat czołowy, żeby pozyskać dodatkowe zasoby mentalne, a i tak na niewiele się to zdaje, bo mają kłopoty z wyselekcjonowaniem potrzebnych danych.
Siła przyciągania telefonu
Można wnioskować, że skoro multitaksing zabiera nam koncentrację i uszkadza pamięć roboczą, to wystarczy wyciszyć telefon i spokojnie pracować nad jednym zadaniem. To jednak wcale nie jest takie proste, bo uzależniliśmy się już od łatwo dostępnej dopaminy, która wydziela się, gdy się rozpraszamy.
Według najnowszych badań najwięcej naszej uwagi kradnie telefon, który „woła” nas nawet wtedy, gdy go nie widzimy ani nie słyszymy. Psycholodzy ostrzegają, że już sama jego obecność w pobliżu zmniejsza naszą zdolność poznawczą. Nawet telefon, który jest własnością kogoś innego i nie możemy go dotykać, zaburza naszą koncentrację! Mózg podświadomie odpowiada na cyfrową siłę przyciągania telefonu – musi wykorzystać część swoich zasobów, żeby go ignorować. A to ignorowanie także jest aktywnym działaniem, na które trzeba poświęcić określoną ilość energii. Tracimy ją, gdy na przykład jesteśmy na obiedzie z kolegą i kładziemy telefon obok ekranem do spodu, obiecując sobie, że go nie weźmiemy do ręki. Daremny trud – mózg się wtedy strasznie męczy, bo kombinuje, jak tu dostać swoją dopaminę. Tak samo działają na nas linki w tekście, który czytamy w internecie. Nawet gdy na nie klikniemy, dekoncentrują nas, bo mózg rozważa – wejść tam, czy nie wejść? Każda taka minidecyzja uszczupla nasz potencjał umysłowy w postaci koncentracji i pamięci roboczej.
Pożądanie rozproszenia
Niebezpieczeństwo poddawania się wyrzutom dopaminy w wyniku multitaskingu polega na tym, że im więcej w naszym życiu rozpraszaczy, tym łatwiej się rozpraszamy. Mózg bombardowany wieloma bodźcami wcale nie uczy się, jak je lepiej przyjmować, a wprost przeciwnie – coraz gorzej sobie z tym radzi. Zdaniem szwedzkiego psychiatry strumień cyfrowych zakłócaczy uwagi zwiększa wrażliwość na zakłócenia. Andrew Hansen pisze, że w swoim gabinecie coraz częściej słyszy od klientów, że nawet gdy nie serfują po internecie, coraz trudniej się im koncentrować. Coraz trudniej nam przyjemnie „odpłynąć”, czytając książkę i zapomnieć o całym świecie, bo ciekawsze niż fabuła jest dla nas to, co się dzieje na Messengerze czy Instagramie. Pożądamy rozproszenia nawet wtedy, gdy nic nam nie zakłóca spokoju. Pożądamy dopaminy, którą mózg nam daje, gdy stracimy koncentrację. Właśnie dlatego pożądamy łatwo dostępnego telefonu, który potrafi dać nam zastrzyk dopaminy 300 razy dziennie!
***
Warto przeczytać: Andrew Hansen, „Wyloguj swój mózg. Jak zadbać o swój mózg w dobie nowych technologii”, wyd. Znak