
Kryzys wieku średniego dotyka też kobiety! I dobrze, bo jest nam potrzebny
Kryzys wieku średniego jest z pewnością jedną z najpopularniejszych teorii opisujących dojrzałość. Człowiek znajduje się na tzw. półmetku życia i nagle zdaje sobie sprawę z tego, że jego życie też kiedyś się skończy. To skłania do refleksji.
„Mając przed sobą perspektywę ograniczonego czasu, jaki pozostał do śmierci, mężczyźni zaprzestają aktywnego dążenia do osiągnięcia celów i poddają rewizji swoje sukcesy, podsumowują to, co się udało, a czego nie udało im się zdobyć i czasem podejmują drastyczne kroki, by spełnić swoje marzenia”, pisali w swoim artykule badacze Alexandra M. Freund i Johannes O. Ritter. Skupili się na męskim kryzysie, ale dziś wiemy dobrze, że podobny kryzys wieku średniego dotyczy także kobiet.
Kobiecy kryzys wieku średniego
Wiele kobiet skoncentrowanych w swoich latach 30. i 40. prawie wyłącznie na rodzinie i domu, w wieku średnim zaczyna bardzo jaskrawo dostrzegać swoje niezrealizowane marzenia związane z życiem zawodowym, z własnym rozwojem. Kobiety czują, że to jest być może „ostatni dzwonek”, by zawalczyć o siebie. Natomiast te, które wcześniej bez umiaru inwestowały w karierę zawodową kosztem życia osobistego, w tym okresie zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że być może przegapiły coś bardzo ważnego – czas na założenie rodziny, zbudowanie życia prywatnego. I w jednym i drugim przypadku chodzi o refleksję i zaangażowanie w realizację tych pragnień, które wcześniej nie zostały spełnione.
Jedną z pierwszych koncepcji rozwoju człowieka, zwracających uwagę na to, jak istotny jest dla człowieka moment, kiedy wchodzi w drugą połowę życia, była koncepcja Carla Gustava Junga, szwajcarskiego psychiatry i psychologa, który wywarł olbrzymi wpływ na współczesną psychologię.
Jung uważał, że przez wszystkie inne kryzysy rozwojowe większość z nas przechodzi wręcz niezauważenie, jednak w przypadku kryzysu połowy życia jest inaczej. Mniej więcej około 40. roku życia lub trochę później człowiekowi wystarczy dosłownie jeden bodziec, by „uruchomił się” w nim kryzys, który z punktu widzenia rozwoju psychologicznego jest absolutnie kluczowy. Tym bodźcem może być np. odejście dzieci z domu, czyli syndrom pustego gniazda, rozwód, śmierć czy choroba rodziców. Ale według Junga najczęściej jest to po prostu pierwszy bilans życia, na który czujemy, że „już przyszedł czas”.
Jung był zdania, że człowiek w pierwszej części życia dostosowuje się do tego, co poza nim, do okoliczności zewnętrznych, społeczeństwa, a druga połowa życia to czas na zwrócenie się ku sobie, ku swojemu wnętrzu. Człowiek potrzebuje porozumieć się ze swoją duchowością, przeanalizować nieświadomość kolektywną, archetypy, które wszyscy nosimy w sobie, aż w końcu ze sprawami związanymi z boskością, ze wszechświatem. Stajemy zatem na rozstaju dróg, a kryzys popycha nas, by skręcić w stronę swojego wnętrza i poszerzyć swoją świadomość. I dopiero od tego momentu mamy, według Junga, szansę na dojrzałość.
Kryzys połowy życia to absolutna zmiana postrzegania samego siebie, świata i relacji z nim. Zaczynamy myśleć intensywnie o czasie, który pozostał. A to zmusza do oceny dotychczasowych zysków i strat, a co za tym idzie do przedefiniowania swoich celów, potrzeb, wyborów, ambicji. Pojawia się z jednej strony myślenie pod hasłem „teraz albo nigdy”, a z drugiej strony świadomość, że wielu rzeczy już zrobić się raczej nie uda.
Archetypy i integracja cienia Junga
Koncepcja Junga ujmuje zatem rozwój człowieka jako proces indywiduacji, która dokonuje się w dwóch fazach. Indywiduacja to dokładnie – jak pisał Jung – dążenie do osobowości traktowanej jako ideał, proces polegający na stopniowym odkrywaniu i kształtowaniu autentycznych, niepowtarzalnych właściwości psychicznych. A staje się to możliwe dzięki integracji przeciwieństw i stopniowemu odkrywaniu cienia, czyli nieakceptowanej części psychiki, w której ukrywają się między innymi skłonności agresywne.
Jung uważał, że człowiek przybliża się dzięki temu do archetypowego mędrca. A ten jest świadomy, że pełno w nim przeciwieństw, poza ich świadomością potrafi je zintegrować w całość, potrafi także zmierzyć się z tym, co do tej pory było przez niego wypierane bądź tłumione. Dlatego np. ktoś, kto dotąd kierował się głównie rozumem, zaczyna przyglądać się swoim uczuciom, intuicji.
Zatem dzięki kryzysowi wieku średniego człowiek ma szansę zacząć wreszcie korzystać z tego wszystkiego, co w sobie ma. Oczywiście, nie dzieje się to bez naszego wysiłku, i to od nas zależy, jak szybko przebiega ten proces oraz to, jakim efektem się zakończy.