
Depresja częściej spotyka sowy niż skowronki! Wczesne pobudki zmniejszają ryzyko depresji
Depresja dotyka nas niezależnie od wieku i płci. W Polsce zmaga się z nią nawet 1,5 mln osób. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia do 2030 roku to właśnie depresja będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Czy mamy na nią wpływ? I tak i nie. Często zakrada się do naszego życia niepostrzeżenie. Ale nie dbając o higienę psychiczną, jesteśmy na nią bardziej podatni.
Sowy i skowronki w depresji
Naukowcy z University of Colorado odkryli, że osoby, które wstają wcześnie rano, są mniej podatne na depresję i innego rodzaju zaburzenia psychiczne. Przeprowadzili badania na grupie 32 tys. kobiet i przeanalizowali ich rytm dobowy. Wyniki opublikowali w „Journal Psychiatric Research”.
W eksperymencie wzięło udział 32 470 pielęgniarek (średnia wieku 55 lat), które nigdy nie zmagały się z depresją. Naukowcy podzielili je na grupy. W jednej z nich znajdowały się „sowy” (osoby, które późno kładą się stać i późno wstają) i „skowronki” (kładą się wcześnie i wcześnie wstają). 37 procent badanych zadeklarowało, że kładą się i wstają wcześnie, 10 procent, że późno, a 53 procent, że ani wcześnie, ani późno. W badaniu uwzględniono sprzyjające depresji czynniki m.in. masę ciała, aktywność fizyczną, przewlekłe choroby i czas trwania snu. Przez cztery lata analizowali ich stan i rytm dobowy.
Czytaj też: Jak NIE rozmawiać z osobą chorą na depresję?
U niektórych z badanych na przestrzeni tych lat rozwinęła się depresja albo innego rodzaju schorzenia psychiczne. Badacze zaobserwowali, że te panie, które budziły się wcześniej, były mniej podatne na depresję. Tę zależność tłumaczą większą ekspozycją na naturalne światło dzienne, które zapewnia lepszą kondycję psychiczną. Zdaniem naukowców osoby, które wstają wcześnie, mają od 12 do 27 procent mniejsze ryzyko rozwoju zaburzeń psychicznych.
Śpij dłużej i jedz zdrowiej
„Sowy” miały depresję o 6 proc. częściej niż „skowronki” i „typ pośredni”. Rzadziej były zamężne, częściej mieszkały same i paliły, a także cierpiały na zaburzenia snu. Wcześniejsze badania wskazywały, że „sowy” są nawet dwukrotnie bardziej podatne na depresję. Najnowsze są jednak dużo bardziej miarodajne, bo nie wykorzystują danych tylko z określonego momentu i uwzględniają wiele innych czynników wpływających na ryzyko choroby.
Naukowcy od lat mówią m.in. o wpływie długości snu na zdrowie psychiczne. Sześciogodzinny sen (i krótszy) w ciągu doby zwiększa ryzyko wystąpienia depresji nawet o 80 procent. Z badań opublikowanych przez Binghamton University wynika, że kiedy jesteśmy niewyspani, stajemy się nerwowi i bezradni. Odczuwamy niepokój i gorzej radzimy sobie z problemami. Na skutki bezsenności szczególnie wrażliwe są kobiety (według naukowców może to wynikać z hormonów). Tym samym, są znacznie bardziej podatne na wystąpienie depresji. Dobra wiadomość jest taka, że dieta oparta na produktach pełnoziarnistych, pełna warzyw i owoców zmniejsza ryzyko wystąpienia tej choroby o więcej niż 10 procent.
Badacze zalecają „sowom” wysypianie się, aktywność fizyczną, spędzanie czasu na świeżym powietrzu, przyciemnianie światła w nocy i jak najwięcej naturalnego światła w dzień.