
„Czubek, histeryczka, zaburzony, świr” – uważaj, jak mówisz! Jedno słowo może wyrządzić krzywdę
Niewłaściwe użyte słowo, nawet to wypowiedziane bez złych intencji, może wyrządzić ogromną krzywdę. Szczególnie jeśli mówimy o osobach, które znajdują się w kryzysie psychicznym i które potrzebują szczególnego wsparcia. Kampania „Wrażliwi na słowa. Wrażliwi na ludzi” ma nam uświadomić, że język, jakiego używamy na co dzień, może wpływać na życie innych osób.
Słowa mogą ranić i budować
O tym, że słowa mają moc przekonuje dr Sławomir Murawiec, psychiatra, członek Zarządu Głównego i Rzecznik Prasowy Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego:
„Słowa mogą budować albo ranić. Osoby z zaburzeniami psychicznymi często mierzą się z odrzuceniem, izolacją, stygmatyzacją, także poprzez słowa. Wiele jest niesprawiedliwych przesądów, lęków, opinii, które ranią chore osoby, a to wymaga aktywnych działań”. Już jedno bezmyślnie rzucone krzywdzące słowo może sprawić, że przestaną szukać pomocy. Zrezygnują z leczenia, albo nawet zdecydują się zakończyć swoje życie.
Jak mówi dr hab. Katarzyna Kłosińska, językoznawca, przewodnicząca Rady Języka Polskiego, używając takich określeń, jak „ma szmergla”, „ma chyzia” czy „kuku na muniu” sugerujemy, że dana osoba ma bałagan w głowie. Że my „zdrowi ludzie” jesteśmy ponad to.
„W języku potocznym jest mnóstwo takich krzywdzących stereotypów. Zastanówmy się dziesięć razy, zanim powiemy o kimś, kto przebywał w szpitalu psychiatrycznym „czubek” albo „świr”. I nie chodzi wcale o to, aby usuwać pewne ze słowa ze słownika. Chodzi o to, aby zastanawiać się, w jaki sposób ich używamy” — podkreśla dr Kłosińska.
Czytaj też: Chcesz być szczęśliwsza? Spokojniejsza? Wprowadź do swojego życia więcej zieleni
Nadajemy ludziom etykiety i oczekujemy od nich konkretnych zachowań.
„Osoby z zaburzeniami psychicznymi uważane są za osoby nieprzewidywalne. Nasz obawy i dystans wobec nich wywołuje ich poczucie wstydu. Czują się upokorzone i mogą zacząć źle myśleć o samych sobie” — podkreśla z kolei dr Antonina Doroszewska, p.o. Kierownika Studium Komunikacji Medycznej WUM i Pełnomocnik Rektora ds. Utworzenia Centrum Edukacji Medycznej WUM, dodając, że stygmatyzujemy nie tylko osoby chore, ale także często ich bliskich.
„Schizofrenik czy dwubiegunowy to pozornie neutralne określenia, ale one też stygmatyzują. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z drugim człowiekiem. Choroba jest tylko częścią ich życia. To pewna cecha człowieka, a nie jego tożsamość. Zamiast schizofrenik powiedzmy raczej „osoba, która choruje na schizofrenię” — mówi Doroszewska i ciągnie dalej: „A »wariatkowo? Kto chciałby trafić do takiego miejsca albo w nim pracować? Takie określenie umniejsza osobom, które chcą być leczone. Dużo lepiej brzmi »szpital dla osób chorób psychicznie«”.
Osoba z zaburzeniami potrzebuje naszego wsparcia
Idąc dalej tym samym tropem, ekspertka proponuje, by unikać określeń typu „psychotropy”, „podawanie końskich dawek”, „faszerowanie lekami”, bo są umniejszające i nie wskazują na racjonalne, medyczne uzasadnienie. Bezpieczniej powiedzieć jest „biorę dużo lekarstw”, „w dużych dawkach”, „leki przeciwlękowe”.
Z drugiej strony, uważajmy, aby nie nadużywać określeń medycznych, bo w ten sposób umniejszamy ich znaczenie:
„Jesteśmy świadkami »depresji pofestiwalowej« »depresji jesiennej« czy »pourlopowej«. Wykorzystanie depresji w kontekście niemedycznym może prowadzić do tego, że ludzie zaczną bagatelizować znaczenie tej choroby” — ostrzega Doroszewska.
Jak wynika z przytoczonych przez ekspertów badań, osoby chore na depresję czy nerwicę najczęściej spotykają się z dyskryminacją w internecie, często również w telewizji i w radio, znacznie mniej w prasie. Na szczęście — jak wykazali ankietowani — ze strony bliskich czy na ulicy czują głównie akceptację.
Jakie określenie jest dla nich najbardziej krzywdzące? „Wariat/wariatka”, a zaraz potem „psychopata/psychopatka”. Dla nich osoba z zaburzeniami to taka, która potrzebuje wsparcia. Jest emocjonalna, samotna, lękliwa, smutna, nadwrażliwa i nie potrafi poradzić sobie z rzeczywistością.
Problem jest duży. „Przed koronawirusem, około 20- 30 proc. Polaków cierpiało na zaburzenia psychiczne. Z najnowszych badań wynika, ze teraz możemy pomnożyć tę liczbę przynajmniej dwukrotnie. Odczuwamy lęk, źle śpimy, czujemy złość i mamy pogorszony nastrój” — podkreśla dr Sławomir Murawiec. Eksperci podkreślają, że najważniejsza jest edukacja i to już od najmłodszych lat. Rozmawiajmy o tym, jak ważny jest język i jak słowa potrafią ranić.