
„Efekt kaktusa” wykańcza emocjonalnie i fizycznie. Zobacz, jak przestać chłonąć emocje innych ludzi
Wracasz do domu w dobrym humorze, jednak już od drzwi wyczuwasz, że wśród pozostałych domowników panuje napięta atmosfera. Mogą pojawić się krzyki, burknięcia lub wręcz przeciwnie – toksyczne milczenie. Twój nastrój momentalnie pryska, markotniejesz, czujesz, jak uchodzi z ciebie dobra energia. Znasz to uczucie? To przykład tzw. zarażenia emocjonalnego. Psycholożka Jessica Woods nazywa je również „efektem kaktusa”.
Czym jest „efekt kaktusa”?
Już w latach 90. XX wieku inna amerykańska psycholożka społeczna Elaine Hatfield opisała zjawisko „zarażenia emocjonalnego”. Polega ono na naśladowaniu ekspresji innych osób, a tym samym przejmowaniu ich emocji. Z kolei polska psycholożka i psychoterapeutka, Monika Wróbel definiuje to zjawisko jako: „proces, który prowadzi do przenoszenia się stanów afektywnych z jednej osoby na drugą nie tylko wtedy, gdy kontaktują się one bezpośrednio, ale też wtedy, gdy odbiorca widzi nadawcę na filmie czy też przysłuchuje się jego nagranemu głosowi”.
Czytaj też: Nullofobia, czyli lęk przed odrzuceniem, zabiera nam szansę na szczęście i wartościowe relacje
Jessica Woods tłumaczy pojęcie zarażenia emocjonalnego w nieco przystępniejszy sposób – porównuje je do ukłucia kaktusa. Podczas konferencji TED przywołała własną historię, gdy podczas spaceru zobaczyła niegroźnie wyglądającą roślinę, która przypominała jej pluszowego misia. Gdy jej dotknęła, została zraniona przez kolce, które następnie wbiły jej się w skórę, a ich wyjmowanie było bardzo bolesne. Podobnie jest z ludźmi i ich emocjami – jeśli nie będziesz uważać, mogą cię zranić, a nawet zostać pod twoją skórą.
Jak wyjaśnia psycholożka, większość z nas jest niezwykle podatna na emocje innych ludzi – kolce – i bardzo szybko je chłoniemy. Nawet z pozoru nieznaczący czynnik może wpłynąć na nasze samopoczucie, naszą wydajność w pracy, relacje z innymi ludźmi. Jednym z przykładów, które podaje, jest relacja trenera z zawodnikami. Jeśli trener jest pewny siebie i swojego zespołu, wierzy w wygraną, jego nastrój udziela się reszcie. Jeśli jednak chociaż jeden z członków zespołu zaczyna myśleć negatywnie, pozostali odczuwają jego energię i sami tracą zapał, przestają wierzyć w swoje możliwości, ich nastrój się obniża. Na tym polega właśnie „efekt kaktusa”.
Jak radzić sobie z emocjami?
Chłonąc cudze emocje, stajemy się sfrustrowane, niepewne siebie. Odczuwamy fizyczne objawy stresu – ucisk w żołądku, przyspieszone bicie serca, wzmożoną potliwość. Jessica Woods zwraca uwagę na to, jak wiele tracimy, przechwytując emocje innych ludzi – nasze własne życie zaczyna przeciekać nam przez palce. By uniknąć „efektu kaktusa”, każdy z nas powinien nauczyć się radzić sobie z własnymi emocjami oraz je kontrolować – tak, by nie przenosić ich na innych ludzi, ale również umieć odciąć się od cudzych emocji.
Czytaj też: Stres nie musi być twoim wrogiem. Naucz się z nim żyć i zacznij go doceniać
Zmień swoje nastawienie
Jessica Woods wymienia dwie strategie radzenia sobie z emocjami. Pierwsza z nich odnosi się do zjawiska nazywanego w psychologii „oceną poznawczą”. Jak wyjaśnia psycholożka, ocena poznawcza opiera się na stwierdzeniu, że „doświadczenie emocji polega w rzeczywistości na ocenie, czy twoja obecna sytuacja jest zgodna z twoimi celami lub oczekiwaniami”.
Przykładem takiej oceny jest właśnie sytuacja, w której wracasz do domu zadowolona, ale reakcja domowników na twój powrót – np. ostentacyjne wyjście z pokoju – zmienia twoje emocje. Twoje oczekiwania nie sprostały temu, co zastałaś. By uniknąć przechwycenia cudzych emocji, warto przeanalizować podobną sytuację i spróbować inaczej ją zinterpretować, zmienić swoje nastawienie. W tym wypadku nie oczekiwać, że wszyscy będą skakać pod sufit na twój widok.
Zaakceptuj
Drugim sposobem jest zaakceptowanie danej sytuacji lub osoby takiej, jaka jest. Technika ta opiera się na trzech krokach, które Jessica Woods nazywa: „OK”, „I co z tego?”, „I co teraz?”. Pierwszy z nich polega na przyjęciu sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Nie oceniamy, nie reagujemy. Stwierdzamy: „OK, jest, jak jest”. Kiedy uda nam się zdystansować od emocji, możemy przejść do drugiego kroku i powiedzieć sobie: „I co z tego?”. To tylko jedna sytuacja, która nie przekreśla naszego życia, nie wpływa na nas w żaden sposób i nie powinna psuć naszego samopoczucia. Nie mamy na nią wpływu. Trzecim krokiem jest zadanie sobie pytania: „Co teraz?”. Dopiero w tym momencie powinnyśmy reagować. Dzięki tym trzem krokom jesteśmy w stanie spojrzeć na wszystko z boku, zobaczyć „igły kaktusa” i ocenić, czy naprawdę warto się nimi kłuć.
„By w pełni wykorzystać obie te strategie, musisz mieć świadomość, kiedy dochodzi do przeniesienia emocji. Gdy zaczniesz rozumieć swoje emocje, myśli i fizyczne reakcje twojego ciała, będziesz w stanie trenować obie te techniki. Choć wydają się znane, nie są powszechnie stosowane. Jeśli będziesz pamiętać o efekcie kaktusa, będziesz mógł lepiej siebie poznać i lepiej kontrolować. Dzięki temu unikniesz ukłucia” – tłumaczy psycholożka.