
Ekstrawertycy mają łatwiej w życiu niż introwertycy? Nie zawsze.
Koncepcję introwersji i ekstrawersji po raz pierwszy spopularyzował w 1920 roku Carl Gustav Jung, znany szwajcarski psychiatra i twórca psychologii głębi. Za decydujący czynnik, uważał miejsce, skąd czerpiemy energię i gdzie ją kierujemy. Jej źródłem dla introwertyków tym miejscem będzie wnętrze, dla ekstrawertyków odwrotnie – świat zewnętrzny. Pierwsi koncentrują się na swoich emocjach, myślach, przeżyciach, drudzy – na interakcji z innymi. Którym jest łatwiej w życiu?
Ekstrawertyk: przebojowy, optymistyczny, szczęśliwy…
Na pierwszy rzut oka ekstrawertykom zawsze jest łatwiej. Także badania wskazują, że ekstrawertycy to najwięksi optymiści, którzy deklarują wyższy poziom odczuwania szczęścia. Brytyjscy naukowcy z University of Southampton odkryli, że cechy ekstrawertyczne u ludzi w wieku 16–26 lat przekładają się na wyższą satysfakcję z życia oraz odporność psychiczną w… szóstej dekadzie życia. Wywnioskowali też, że introwertycy są bardziej podatni na depresję, niestabilność emocjonalną i choroby fizyczne, a to przekłada się na ogólny dobrostan psychiczny.
Ekstrawertycy z pewnością są towarzyscy, otwarci na nowe relacje – to są ich niewątpliwe atuty. Utrzymują kontakty z wieloma osobami, a ich domeną jest działanie. Wiodą bogate życie towarzyskie, rozwijają się i spełniają dzięki zaangażowaniu społecznemu.
Przynosi im w życiu określone korzyści: mają sieć znajomości, dzięki czemu mogą szybciej niż bardziej wycofani introwertycy dotrzeć do ludzi i miejsc, których właśnie potrzebują. Poziom ich umiejętności społecznych jest wyśrubowany, co ćwiczą w różnych okolicznościach i kontekstach. Nawiązanie kontaktu z nieznajomą osobą, utrzymanie konwersacji, lekkie prowadzenie rozmowy, szybka zmiana tematu? Żaden problem. Ekstrawertycy doskonale odnajdują się w grupie ludzi. Może to też być grupowa terapia, na której nie mają oporów przed otwieraniem się przed innymi i opowiadaniem o sobie.
„W kontakcie” to nie to samo co „w relacji”
Ale czy to jednak przekłada się na pełniejsze życie? Okazuje się, że o wiele większym wyzwaniem dla ekstrawertyków są kontakty jeden na jeden oraz bycie w autentycznie bliskich relacjach. Ekstrawertycy w gruncie rzeczy cechują się powierzchownością. Ich słabością jest czerpanie energii ze świata zewnętrznego, a to oznacza, że poczucie kontroli lokują poza sobą. Skutek? Tak naprawdę są bardziej niż introwertycy podatni na frustrację, poza tym mogą mieć tendencję, żeby zajmować się sprawami, na które nie mają wpływu.
Innych ludzi potrzebują jak tlenu – bardziej kontaktu z nimi i wspólnego działania niż porozumienia na głębszym poziomie oraz współodczuwania. Nie koncertują się na swoich emocjach, nie zagłębiają w siebie – przede wszystkim pragną, żeby w ich życiu dużo się działo. Dlatego są bardziej niż introwertycy narażeni na FOMO – lęk, że coś ważnego ich ominie. Ekstrawertycy odczuwają przymus trzymania ręki na pulsie wydarzeń. Kiedy nie ma ich w centrum wydarzeń – czują ogromny dyskomfort.
Czują się nieswojo, jeśli pomija się ich w zaproszeniach lub ktoś odrzuca ich propozycje. Lubią robić wrażenie na innych i są uzależnieni od poklasku a na pewno do uwagi innych ludzi, co osłabia ich moc wewnętrzną. Ważny jest też dla nich społeczny prestiż, na który ciężko pracują, ale mogą go też łatwo stracić, o co się boją. Bardziej też są narażeni na wypalenie i chroniczne zmęczenie. Mimo że łatwiej znoszą stres, nie czują, kiedy trzeba powiedzieć sobie „stop”.
Z powodu tej trudności, żeby się zatrzymać, kolejnym minusem ekstrawertycznego umysłu jest mniejsza zdolność do autorefleksji oraz koncentracji. Ekstrawertycy – owszem – rzucają pomysłami, które bywają śmiałe, ale czy zawsze są kreatywne? Innowacyjna kreatywność rodzi się z wrażliwości, dostępu do uczuć, a na to typowy ekstrawertyk ma mało czasu i niewiele wewnętrznych predyspozycji. Brakuje mu cierpliwości na wsłuchanie się w podszepty intuicji, nie może się też pochwalić się wyobraźnią. Nie sprawdzi się w sytuacjach, gdzie potrzebna jest empatia i inne „miękkie” umiejętności, a także analityczne myślenie. Nie jest wynalazcą czy wizjonerem, raczej świetnym organizatorem, który potrafi łączyć ludzi. A co, jeśli kontakt z nimi – np. z powodu izolacji społecznej podczas pandemii – jest utrudniony? Ekstrawertyk może zacząć odczuwać ogromną wewnętrzną pustkę i lęk.
W czasach, w których zacznie cenić się indywidualizm, bliskie relacje, minimalizm form oraz ciszę, może być mu trudno się odnaleźć. Czy będzie umiał poczekać, aż okaże się to, co ma się okazać? I w tym czasie zająć się sobą? Może nie mieć ochoty na wewnętrzne przewartościowanie i ćwiczenie cnoty cierpliwości. Jego mocną stroną w tej sytuacji okazać się mogą: umiejętność szybkiego otrząśnięcia się z niepowodzenia, aktywne podjęcie zmiany i pójście dalej. Pod warunkiem, że to „dalej” się otworzy.