
Jesteś taka, jakie są twoje wspomnienia! O pamięci rodzinnej i autobiograficznej mówi socjolog z SWPS
Zdjęcia, pamiątki, rodzinne opowieści. Coraz częściej niż losy superbohaterów, interesuje nas historia naszych przodków. Na niej budujemy własną tożsamość. Czym jest pamięć rodzinna i dlaczego mamy teraz dobre czasy dla przeszłości, wyjaśnia prof. Piotr Tadeusz Kwiatkowski, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Bartosz Janiszewski „Uroda Życia”: Mamy dobrą pamięć?
prof. Piotr Tadeusz Kwiatkowski: Zacznijmy od tego, że pamięć prywatną można podzielić na dwa różne obszary. Jeden z nich to pamięć autobiograficzna, czyli pamięć człowieka, który przeżył swoje, ma własny pogląd na minioną rzeczywistość. Im jesteśmy starsi, tym głębiej sięgamy w przeszłość, chociaż nie zawsze chcemy się dzielić wspomnieniami.
Druga płaszczyzna pamięci prywatnej to pamięć rodzinna. Ostatnie dekady jej sprzyjały. Po pierwsze, powstała taka moda. Po drugie, ludzie po prostu żyją dłużej. Nie mieliśmy przez ostatnie 70 lat wojny, która zniszczyłaby więź między pokoleniami. Dziś nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że nastolatek ma kontakt ze swoją prababcią czy pradziadkiem i prowadzi z nimi rozmowy.
Po trzecie, ogromną rolę odgrywają pamiątki. Zrobienie zdjęć w czasach młodości moich dziadków to była wielka trudność. Zostało po nich dosłownie kilka fotografii sprzed II wojny światowej. Kolejne pokolenia mają już zupełnie inną sytuację. Dlatego mamy dobre czasy dla przeszłości.
Mój syn ma tysiące zdjęć swoich dziadków.
To pomaga zachować więź z przeszłością. Łatwiej nam sobie wtedy wyobrazić życie naszych przodków. O swoją pamięć, zwłaszcza w ostatnich latach, intensywnie dbają też różne zbiorowości – na przykład miasta czy regiony. Czyni się to w dużym stopniu po to, by podkreślać wyjątkowość tych miejscowości, przyciągać turystów, pobudzać gospodarkę, pogłębiać poczucie tożsamości mieszkańców. Mamy w Polsce wiele takich regionów, jak choćby Śląsk czy Kaszuby, gdzie ten czynnik tożsamościowy jest bardzo istotny. Badania pokazują, że Ślązacy czy Kaszubi widzą losy swojego regionu na tle Polski w szczególny sposób.
Pamięć zbiorowa i dziedzictwo kulturowe Polaków
Polacy w ogóle mają chyba dość szczególną pamięć zbiorową.
Ostatnie 20 lat naszej historii to spieranie się różnych sposobów widzenia narodowej przeszłości: jedni akcentują bohaterstwo i patriotyzm, inni mówią, że nie ma na świecie takiego narodu, który składa się z samych bohaterów. Dla mnie niezwykle ciekawe jest to, że dziś znacznie bardziej docenia się rodzinne historie. Przestaliśmy szukać w opowieściach o przeszłości jedynie bohaterów. Doceniamy zwyczajność, bo przecież większość naszych przodków to byli zwykli ludzie, więc chcemy, żeby dla nich też było miejsce w dziejach.
Skąd ten trend?
W jakimś stopniu to wynik zmian w kulturze, ale też ewolucji naszych poglądów na temat tego, co składa się na historię. Kiedyś historyk skupiał się na działaniach i decyzjach głów państw, marszałków i generałów. A dzisiaj tak samo ważny wydaje się prosty żołnierz czy cywile próbujący przeżyć dziejowe zawieruchy. 10 lat temu wraz z zespołem realizowałem badania dotyczące pamięci II wojny światowej. Żyło wtedy znacznie więcej niż dzisiaj osób, które przeżyły te wydarzenia, ale bardzo wiele z nich zapamiętało wojnę z perspektywy dzieci czy nastolatków. W tym żywym obrazie było więcej wspomnień o trudach codzienności niż walki i bohaterstwa. Ważne było dla badanych to, co jedli, jak spędzali czas, w co się ubierali.
Ten rodzaj pamięci może mieć dla zbiorowości równie ważne znaczenie jak przekazy na temat epokowych wydarzeń czy wielkich bohaterów. Dzisiaj widać ten trend w renesansie tradycyjnej kuchni.
Restauratorzy nazywają ją staropolską.
A historycy odpowiadają, że to raczej kuchnia XIX-wieczna, bo prawdziwie staropolska, ta z XVI czy XVII wieku, byłaby dla nas trudna do zaakceptowania. Ale bardzo wyraźnie widzimy, że dziś Polacy szukają ciekawych smaków w przeszłości. Zaczęliśmy doceniać to, co Włosi nazywają cucina povera. Kuchnię prostą, biedną. To, co kiedyś uchodziło za jedzenie niegodne stołów klasy średniej, dzisiaj stanowi ich ozdobę: kiszka ziemniaczana, rozmaite kasze, pierogi.
Pierogi stały się ważniejsze niż rozbiory?
Są po prostu elementem dziedzictwa. Są kraje, gdzie to kulinarne dziedzictwo jest cenione niemal na równi ze sztuką już od bardzo dawna. W Polsce dzieje się to dopiero od 30 lat.
***
Rozmowa z prof. Piotrem Tadeuszem Kwiatkowskim ukazała się w „Urodzie Życia”3/2020