
Za co kochamy Jamesa Bonda?
James Bond, nieustraszony agent brytyjskiego wywiadu, powróci na wielki ekran w listopadzie. Światowa premiera najnowszego filmu o jego przygodach „Nie czas umierać” została przełożona ze względu na pandemię koronawirusa, co tylko wzmogło apetyt fanów i fanek na całym świecie. Co jest takiego w agencie 007, że wciąż go kochamy i chcemy oglądać?
Niezaprzeczalny urok i klasa
Jak pisze krytyk filmowy Bill Desowitz w swojej książce „James Bond Unmasked”, seria filmów o Jamesie Bondzie jest najdłużej emitowaną (pierwszy film „Doktor No” zadebiutował ponad 50 lat temu) i najbardziej dochodową serią w historii filmów. Pierwszy raz o agencie 007 usłyszeliśmy za sprawą powieści Jana Fleminga z lat 50. XX wieku. Od tamtej pory fikcyjna postać urosła do rangi globalnej ikony, podziwianej przez miliony ludzi na całym świecie.
I choć mogłoby się wydawać, że seria o Jamesie Bondzie to typowy produkt dla mężczyzn (romanse, przygody, gadżety i pościgi), kobiety też kochają agenta 007! Bond ma „to coś”. Jest szarmancki – to dżentelmen w starym stylu, który poda kobiecie płaszcz i odsunie krzesło. Potrafi czarować. Patrzy głęboko w oczy, mówi to, co chce usłyszeć każda kobieta. Sprawia, że jego kochanki czują się wyjątkowo. I oczywiście jest tajemniczy. Odsłania się tylko na tyle, żeby czuć się bezpiecznie, więc każda jego partnerka (a kobiety przed ekranami jej w tym kibicują) chce być tą, która go rozszyfruje do końca. No i oczywiście James Bond zawsze świetnie wygląda. Do tego jest świetnym kierowcą, znawcą alkoholi i wie, jak zrobić idealne jajko na twardo. „Fleming nasycił postać Jamesa Bonda tym wszystkim, co świat kocha najbardziej w Wielkiej Brytanii” — podkreśla John Cork, autor książki „James Bond: The Legacy”.
Zobacz także: Hollywood? Nasi byli tam pierwsi!
James Bond zawsze wygrywa
Poza tym powiedzmy sobie szczerze – kochamy zwycięzców, a James Bond zawsze wygrywa, niezależnie od tego, czy walczy z nazistami, komunistami, gangsterami, handlarzami bronią, hakerami czy innymi tajnymi agentami. A wygrywa, bo jest nieustraszony i pewny siebie. „W przeciwieństwie do Jasona Bourne'a, James Bond dokładnie wie, kim jest. Jako istoty ludzkie wszyscy czasem wątpimy w siebie. Wszyscy, ale nie Bond” — pisze John Cork.
A za co Jamesa Bonda podziwiają mężczyźni? Na jednym z pierwszych miejsc będzie jego znajomość najnowszej technologii. I nieważne czy chodzi o aktówkę, która była prawdziwym arsenałem śmiercionośnych broni, złoty pistolet (który służył też jako długopis i zapaliczka), jego liczne samochody (z karabinami maszynowymi i osłonami kuloodpornymi) czy telefon służący też do zdalnego sterowanie samochodem, włamywania się do pomieszczeń, porażania prądem i odczytywania linii papilarnych – gadżety Jamesa Bonda zawsze robią wrażenie.
„James Bond był pierwszym prawdziwym bohaterem popkultury, który wykorzystał potęgę technologii. To była prawdziwa rewolucja” — zauważa Cork i przekonuje, że Bond nie byłby tak potężny i tak interesujący, gdyby nie jego plecaki odrzutowe, wybuchające pióra czy podwodne samochody.
Świetna obsada
W postać Jamesa Bonda wcieliło się sześciu różnych aktorów — Sean Connery (sześć filmów), George Lazenby (jeden film), Roger Moore (siedem filmów), Timothy Dalton (dwa filmy), Pierce Brosnan (cztery filmy), Daniel Craig (pięć filmów). Każdy z nich nadał postaci własny rys, a jednocześnie wszystkim udało się zachować charakter postaci. Wszyscy pozostali wierni oryginałowi stworzonemu przez pisarza Jana Fleminga.
„Nie sądzę, żeby ta seria trwała tyle lat, gdyby w pierwszych filmach obsadzili kogokolwiek innego poza Seanem Connery. Był wyjątkowy. Przypominał Cary’ego Granta, z tym że był bardziej szorstki i jeszcze bardziej niebezpieczny” — pisze Bill Desowiz w swojej książce „James Bond. Unmasked”.
James Bond jest ponadczasowy
Bond zawsze jest odrobinę staroświecki, a jednocześnie bardzo współczesny. Twórcy serii wychodzą naprzeciw widzowi, któremu na przestrzeni lat nie raz zmienił upodobania. „Filmy zmieniły się diametralnie w ciągu tych 50 lat. Najpierw dostawaliśmy przygodowe filmy szpiegowskie, potem w latach 70. regularne komedie. W latach 90. historia bohatera rozgrywała się na tle Zimnej Wojny. Stworzyli Bonda na obraz każdego pokolenia” — tłumaczy Cork.