
Amy Winehouse, Whitney Houston, Janis Joplin. Ikony, którym talent zniszczył życie
Kiedy to się wreszcie skończy? Bez dragów jest tu cholernie nudno, chciałabym już stąd iść… – szeptała Amy Winehouse do swojego męża, Blake'a podczas 50. ceremonii wręczenia nagród Grammy. To był jej wieczór: zgarnęła właśnie pięć nagród Grammy (z sześciu nominacji), pokonała Beyonce, Rihannę, jedną z nagród wręczał jej idol, Tony Bennet. Triumfowała – i zupełnie jej to nie obchodziło… Nie umiała już się cieszyć, myślała tylko o tym, żeby wyjść i znów odpłynąć w narkotykową podróż.
Kiedy los daje ci wielki talent, jednocześnie zabiera ci szansę na szczęście – taką regułę widać w życiorysach największych diw kultury masowej: Amy Winehouse, Whitney Houston, Janis Joplin. Były piękne, utalentowane i uwielbiane na całym świecie. Ale ani wspaniały głos, ani sława, ani sukcesy, nie były w stanie zapełnić pustki, którą w sobie nosiły.
Whitney Houston: wszyscy ją kochali, tylko ona sama nie
Była fatalną aktorką, ale jednocześnie gdyby nie ona „The Bodyguard”, w którym zagrała w 1992 r., byłby po prostu kolejnym łzawym filmem. Tytułowym ochroniarzem był Kevin Costner, ale to ona, Whitney Houston: piosenkarka, aktorka-amatorka, była tutaj prawdziwą gwiazdą. Kiedy śpiewała do Costnera: „I Will Always Love You” była właśnie u szczytu sławy – soundtrack do „The Bodyguard” podbił cały świat. 1992 rok był przełomowy dla niej jeszcze z jednego powodu – w lipcu wyszła za mąż za Bobby'ego Browna. przez lata będą rozstawać się i godzić, bić się, awanturować, razem się upijać do nieprzytomności i brać narkotyki. Rozwiodą się dopiero w 2006 roku, Whitney zostanie wtedy zaledwie sześć lat życia.
W czasie 25-letniej kariery, artystka sprzedała ponad 200 milionów płyt na całym świecie. Była piękna, sławna i bogata – jednocześnie żyła w piekle. Pochodziła z muzycznej rodziny, jej kuzynką była Dionne Warwick, a matką chrzestną Aretha Franklin. Po wielu latach wyjawiła, że w dzieciństwie padła ofiarą molestowania seksualnego, opowiadała też o wieloletnim nękaniu w szkole. Nieszczęśliwe dzieciństwo zostało w niej na zawsze. Podczas jednej z konferencji prasowych wykrzyczała z furią:
– Nie mogę znieść myśli, że są dzieci wykorzystywane seksualnie! Jestem wściekła: dzieci nie umieją się obronić, zależą od dorosłych, ich miłości.
W ostatnich miesiącach życia zaczęła tracić głos. W 2012 roku, w wieku 48 lat utonęła w wannie w swoim apartamencie w hotelu Beverly Hilton w Beverly Hills. Badania krwi wykazały obecność kokainy, marihuany i leków przeciwdepresyjnych.
Tragiczne życie Whitney już kilka razy było tematem filmu: najpierw powstała telewizyjna produkcja „Whitney” wyreżyserowana przez Angelę Bassett i z Yayą DaCostą w roli głównej, potem dwa filmy dokumentalne: „Whitney” Kevina MacDonalda oraz „Whitney: Can I Be Me” (ten drugi możemy oglądać na Netfliksie).
Jeszcze w 2020 r. będziemy mogli zobaczyć kolejną filmową biografię piosenkarki: „I Wanna Dance with Somebody” – to także tytuł jednego z największych przebojów Whitney Houston. Reżyserią zajmie się najprawdopodobniej Stella Maghie („Ponad wszystko”, „The Photograph”), a scenariusz napisze trzykrotnie nominowany do Oscara Anthony McCarten („Bohemian Rhapsody”, „Czas mroku”, „Dwóch papieży”). Twórcy opowiedzą o karierze Houston, zapowiadają też, że pokażą „jaka jest cena tak wielkiej sławy”.
„Pokażemy w końcu całą Whitney. Jej utwory wywierały wpływ na ludzi na całym świecie, tymczasem ona walczyła z demonami, które ostatecznie miały ją zgubić” — wyjaśnia Clive Davis, który czuwa nad ścieżką dźwiękową filmu i dodaje: „Podzielę się z wami wszystkim, co wiem na temat jej osobistego i zawodowego życia. Od późnych lat nastoletnich po tragiczną przedwczesną śmierć. Wiem, że pełna historia Whitney Houston nie została jeszcze opowiedziana”.
Kto zabił Amy Winehouse?
Amy Winehosue, 20 lat młodsza od Whitney, zmarła niecały rok przed nią. Tak samo piekielnie zdolna, bardzo wrażliwa, niewiarygodnie nieśmiała. Tak samo jak Whitney była dzieckiem rozwiedzionych rodziców. Na wielką scenę – i po wielkie pieniądze – pchał ją ojciec, którego uwielbiała od dzieciństwa aż do samej śmierci (jeden z jej pierwszych tatuaży to były słowa: „córeczka tatusia”). O ojcu, a także o swoich uzależnieniach, śpiewała w swoim przeboju „Rehab” w 2006 r., to właśnie za tę piosenkę dostała z rąk Tony'ego Benneta nagrodę Grammy.
Śpiewała od dzieciństwa. Gdy miała 15 lat, zaczęła komponować. Pierwszy album „Frank” wydała w wieku 19 lat. Po kilku miesiącach płyta zyskała status platynowej, a o Amy zrobiło się głośno. Kolejny album, wydany tuż po pierwszym odwyku narkotykowym „Back to black” tylko potwierdził jej talent – zyskała światową sławę, kolejne single poza „Rehab” – „Tears Dry on Their Own” „Love is a loosing game”, „Back to black”, „Valerie” zdobywały pierwsze miejsca na listach przebojów. Ale Amy żyła już wtedy tylko toksyczną miłością i uzależnieniem od narkotyków – w 2007 r. wyszła za mąż za poznanego dwa lata wcześniej w jednym z angielskich barów, Blake'a Fielder-Civila. To właśnie Blake – bezrobotny asystent producenta wideo, wciągnął Amy w nałóg heroinowy, przez co do dziś jest obwiniany o jej przedwczesną śmierć. Wiele osób w jednym rzędzie z Blake'iem wymienia jednak także ojca Amy, którego krytykowano za chciwość i bezwzględne wykorzystywanie talentu córki, bez zwracania uwagi na jej uzależnienie i problemy psychiczne.
Muzyczna passa trwała niespełna trzy lata. W 209 r. na koncercie po raz pierwszy nie mogła ustać na nogach, nie pamiętała słów piosenek. Wkrótce miało to stać się jej zwyczajem. Miesiąc przed śmiercią, w Belgradzie została wygwizdana przez publiczność, bo była zbyt pijana, by zaśpiewać choć jedną piosenkę na scenie. Gdy próbowała przedstawić członków swojego zespołu, nie była w stanie przypomnieć sobie ich nazwisk. Z butelką alkoholu w ręku i pod wpływem narkotyków bełkotała, chwiejąc się na nogach. Media żerowały na jej nieszczęściu.
Choć pod koniec życia udało jej się wyzwolić od wpływu Blake'a, rozwieść i znaleźć nową miłość, było już dla niej za późno na ratunek. Jej wycieńczony organizm miał dość. Artystka zmarła w 2011 roku, a oficjalnym powodem jej śmierci był szok, wywołany zbyt dużą dawką alkoholu po okresie abstynencji. Po śmierci lekarz sądowy stwierdził obecność ponad 4 promili alkoholu we krwi.
Dramatyczne losy Amy Winehouse przedstawia wybitny film dokumentalny „Amy” w reżyserii Asifa Kapadia (dostępny na VOD.pl).
Janis Joplin – założycielka „klubu 27”
Jeszcze za życia Amy Winehouse nieraz była porównywana do legendy sprzed 30 lat, Janis Joplin. Obie tak samo niepokorne, z takim samym imponującym głosem, długimi włosami, głośnym śmiechem. Obie umiały porwać publiczność – nawet gdy śpiewały pod wpływem alkoholu i narkotyków – tak jak to było w 1969 r., gdy na koncercie podczas festiwalu Woodstock pijana i naćpana heroiną Janis dała wspaniały, godzinny koncert przed 400-tysięcznym tłumem. Obie szukały miłości i wybierały możliwie najgorszych mężczyzn. Obie – na koniec – umarły w tym samym wieku, mając zaledwie 27 lat, podobnie jak Jimi Hendrix czy Kurt Cobain.
Janis, wyjątkowo utalentowana i inteligentna, jednocześnie zmagała się z potwornym kompleksem niższości, spowodowanym nadwagą i kłopotami z cerą. W wieku 20 lat na obozie studenckim „wygrała” w konkursie na najbrzydszą studentkę – zdarzenie wstrząsnęło nią na tyle, że rzuciła studia i wyjechała do San Francisco. To tam po raz pierwszy spróbowała heroiny – i wsiąkła. Po dwóch latach ciągłej narkotykowej imprezy ważyła 40 kg. Zaczęło się kilkuletnie pasmo naprzemiennych odwyków i okresów brania narkotyków.
Karierę zaczęła od występów w klubach nocnych, dzięki charakterystycznemu, ochrypłemu głosowi szybko zdobyła popularność. W gorących latach 1967-69 wsiąkła w ruch hippisowski, miała krótki romans z Leonardem Cohenem, potem z kilkoma kolejnymi muzykami, słynna była jej bójka z Jimem Morrisonem, podczas której rozbiła mu butelkę na głowie – według Janis, broniła się przed jego natarczywością. Z nikim nie udało jej się stworzyć poważniejszego, dłuższego związku. „Na scenie kocham się z tysiącem ludzi, ale do domu wracam sama” – powiedziała kiedyś.
Zostawiła po sobie kilka ponadczasowych utworów: „Cry Baby”, „Piece of My Heart”, „Me and Bobby McGee”, „Mercedes Benz”, „Summertime”. Chociaż kariera Janis trwała jeszcze krócej niż Amy, do dziś jest ona uznawana za jedną z najbardziej wpływowych artystek bluesowych i rockowych.
Zmarła 4 października 1970 r., tuż przed wydaniem swojej drugiej solowej płyty „Pearl”. Podobnie jak Whitney Houston, miejscem jej śmierci był hotelowy pokój. Przyczyną zgonu było przedawkowanie heroiny i morfiny. Ciało piosenkarki zostało skremowane, a jej prochy rozsypano nad Oceanem Spokojnym.
W 2016 roku do polskich kin wszedł film „Janis” w reżyserii Amy Berg, opowiadający o dzieciństwie artystki.