
Taylor Swift: Bardzo długo żyłam tylko po to, żebyście mnie lubiły
Ten rok był dla większości muzyków zawodowym i prywatnym dramatem. Z dnia na dzień stracili możliwość zarobku – trasy koncertowe i występy zostały odwołane, studia nagraniowe zamknięte. Ale Taylor Swift każdą katastrofę potrafi przekuć w sukces. Pokazała to już wielokrotnie. Kilka lat temu wynegocjowała sobie niezależność od wytwórni płytowych i dzięki temu mogła teraz spędzić czas pracując nad nowymi piosenkami, które być może nie będą popowymi hitami okupującymi pierwsze miejsca list przebojów, ale piękną muzyczną pocztówką z czasu lockdownu.
Cztery miesiące temu wydała kameralną płytę Folklore, którą nagrała zdalnie z domu, a 10 grudnia zaskoczyła fanów kolejnym albumem Evermore. „Mówiąc wprost, po prostu nie mogliśmy przestać komponować kolejnych piosenek” – mówi. „Mówiąc bardziej poetycko, czuliśmy się tak, jak byśmy stali na skraju pięknego folkowego lasu i mieli wybór: zawrócić, albo pójść dalej i głębiej”.
Tylor Swift: Miss Americana
Urodziła się w Pensylwanii, a wychowała w Tennessee i od wczesnego dzieciństwa wiedziała, że będzie piosenkarką country. Pierwszą gitarę dostała w wieku 4 lat i od razu zaczęła komponować piosenki. Na archiwalnych nagraniach w internecie możecie zobaczyć małą blondyneczkę w różowej sukience i kowbojskim kapeluszu, która uśmiechnięta dyga przed publicznością, przedstawia się i śpiewa swoje piosenki. „Od dzieciństwa aż do dzisiaj mój cały kodeks moralny opiera się na potrzebie bycia postrzeganą jako ktoś dobry. Tylko o tym pisałam w pamiętnikach, tylko tego chciałam” – mówi w filmie dokumentalnym „Miss Americana” (Netflix). „Wychowano mnie tak, żebym czerpała szczęście z pochwał. Tak bardzo pragnęłam uznania, że stałam się osobą, którą inni chcieli żebym była”.
I rzeczywiście bardzo długo żyła wyłącznie dla pochwał. Zawsze nienaganna: szczupła, uśmiechnięta, pełna energii. Kiedy jej rówieśniczki krztusiły się od pierwszego papierosa i upijały się pierwszym winem, ona doskonaliła się w grze na fortepianie, pisała piosenki i kładła się wcześnie spać. Zawsze na diecie – w dokumencie przyznaje, że pierwsze burrito zjadła w wieku 29 lat. Jej życie było precyzyjnie zaplanowane na dwa lata z rzędu. Wiedziała dokładnie gdzie będzie i co będzie robiła każdego dnia każdego miesiąca przez kolejne dwa lata. I nie było tam miejsca na spontaniczne spotkanie z przyjaciółkami.
„Miałam taką obsesję na punkcie tego, żeby nie spotkać się z krytyką, że na wszelki wypadek wolałam nie robić nic, o czym inni mogliby mówić – nie wychodzić na imprezy, nie spotykać się z nikim, nie mówić o swoich poglądach. Miła dziewczyna się uśmiecha, macha i dziękuje. Ale kiedy żyjesz wyłącznie dla pochwał, kiedy z nich czerpiesz całą radość i poczucie spełnienia, jedna przykrość może sprawić, że cały twój świat runie” – mówi wspominając ceremonię rozdania nagród MTV Video Music Awards we wrześniu 2009 roku. Miała wtedy 20 lat.
Chciałam zniknąć
To była pierwsza ważna nagroda muzyczna do której została nominowana. I jednocześnie duże wydarzenie, bo muzyka country rzadko pojawia się na liście MTV Music Awards. Kiedy prowadzący wywołali ją na scenę nie potrafiła opanować wzruszenia. Cała się trzęsła. „Zawsze marzyłam, żeby zdobyć kiedyś tę statuetkę, ale nie wierzyłam, że to się naprawdę stanie” – zaczęła. I wtedy na scenę wszedł Kanye West. Podszedł do Taylor Swift, wyjął jej z ręki mikrofon i korzystając z zaskoczenia wszystkich powiedział: „Taylor, gratuluję ci i zaraz dam ci skończyć, ale dajcie spokój – klip Beyonce to jeden z najlepszych klipów w historii. To teledysk wszech czasów”. A potem oddał jej mikrofon i wyszedł. Najpierw na sali zapadło krępujące milczenie, a potem wybuchły gwizdy i krzyki. Taylor stała jak skamieniała. „Myślałam, że publiczność właśnie mnie wygwizduje. Dopiero w domu, analizując nagranie zrozumiałam, że gwiżdżą na Kanye Westa. Ale wtedy, na scenie… Dla kogoś, kto całe swoje poczucie wartości oparł na akceptacji innych, buczący tłum jest… kształtującym doświadczeniem. To wydarzenie było katalizatorem zmian, które we mnie zaszły. Ale nie każda z nich była korzystna…”.
Chociaż następnego dnia w zasadzie wszystkie media wystąpiły w jej obronie, a nawet sam prezydent Barack Obama nazwał Kanye Westa „palantem”, pierwsza ważna nagroda już zawsze później kojarzyła jej się z upokorzeniem. Straciła wiarę w siebie, kompleksy urosły do gigantycznych rozmiarów, zaczęła się głodzić i zanim się obejrzała miała anoreksję.
Kanye West co prawda przeprosił, ale kilka tygodni później obraził ją po raz kolejny, tym razem w piosence „Famous”: „Chyba nadal mam szansę przelecieć Taylor, to dzięki mnie ta suka jest sławna”. Twierdził później, że Taylor wyraziła zgodę na to, żeby o niej zaśpiewał, a kiedy zaprzeczyła, Kim Kardashian, żona Westa, udostępniła w sieci nagranie fragmentu jego rozmowy z Taylor: „Dziękuję, że mnie uprzedziłeś” – mówi jak zwykle grzecznie i uprzejmie Taylor. „Zadzwonił, żeby powiedzieć, że zamierza o mnie zaśpiewać. Nie powiedział, że nazwie mnie w piosence suką” – tłumaczyła później. Ale tym razem nikt jej nie uwierzył. Media masowo poparły Westa, pisały o tym, że Taylor z premedytacją kreuje się na ofiarę, że kłamie, że to koniec jej kariery.
Hashtag #TaylorSwiftJestSkończona był przez kilka tygodni najpopularniejszym hashtagiem na Twitterze. „Ile ludzi musiało mnie aż tak nienawidzić?” – zastanawia się w dokumencie „Miss Americana”. „Chciałam zniknąć. I zniknęłam. Przez ponad rok nie pokazałam się publicznie. Kompletnie się wycofałam. Dlaczego? Bo myślałam, że tego ludzie ode mnie oczekują”.
Coś we mnie pękło
Wykorzystała ten rok najlepiej jak mogła. Skoncentrowała się na rodzinie, muzyce i terapii. Przestała oglądać swoje zdjęcia w magazynach, przestała o sobie czytać. „Przestałam myśleć tyle o tym, jak wyglądam. Zresztą, idealna sylwetka jest niemożliwa do osiągnięcia metodami naturalnymi. Kiedy się głodziłam byłam szczupła, ale płaska, nie miałam ładnej pupy. Kiedy trochę przytyłam i nareszcie miałam fajną pupę, okazało się, że nie mam już płaskiego brzucha. I tak w kółko” – wspomina. Ale najważniejszym elementem terapii była dla niej kolejna płyta. A potem kolejna i jeszcze jedna. New York Times napisał: „Tworząc pop bez nawiązań do współczesności, panna Swift celuje wyżej. W ponadczasowość, do jakiej niewielu artystów aspiruje”.
Osiągnęła coś, co wcześniej udało się tylko Beatlesom: jej cztery kolejne albumy były numerem jeden przez sześć tygodni. Ale kiedy w wieku 23 lat odebrała drugą nagrodę Grammy za najlepszą płytę roku, zrozumiała, że nie ma nikogo, ani przyjaciółki, ani chłopaka, z którymi mogłaby świętować ten sukces. „Dosłownie nikogo. Moje życie składało się w całości z muzyki” – mówi. W tym samym czasie podczas trasy koncertowej udzielała wywiadu w lokalnej stacji radiowej, a później, pozując z prowadzącym program DJ-em do zdjęcia, poczuła, jak wkłada jej rękę pod spódnicę, a później w majtki. Zgłosiła to szefowi stacji, okazało się, że zdarzenie widziało kilkoro świadków, DJ został zwolniony, ale kilka dni później pozwał Taylor, żądając od niej wysokiego odszkodowania. Ona w odpowiedzi pozwała go o jednego dolara.
Ale nie spodziewała się tego, co spotka ją w sądzie. Podczas procesu pytano ją dlaczego nie uciekła w trakcie zdarzenia, dlaczego nie krzyczała, dlaczego nie uderzyła DJ-a w twarz. Kwestionowano wszystko, co mówiła. Sugerowano, że „nosi za krótką spódniczkę, a życie gwiazdek pop jest… wiadomo jakie”. Ława przysięgłych jej uwierzyła, wygrała proces, ale jeszcze długo później opowiadała ze łzami w oczach o upokorzeniu, którego doświadczyła w sądzie. „Po tym procesie coś we mnie pękło. Nie zrozumie tego żaden mężczyzna” – mówiła.
Opowiem wam historię
W 2016 roku wydała album Reputation, gdzie śpiewa już odważnie o tym, że się zmieniła: „Świat kręci się dalej, kolejny dzień, kolejna drama. Ale nie dla mnie, jedyne, o czym myślę, to karma. Świat rusza do przodu, jedno pewne jest, może dostałam za swoje, ale wy dostaniecie też!” – śpiewa. Po raz pierwszy w życiu zdecydowała się też zająć stanowisko w sprawie polityki. Kiedy ogłosiła, że w wyborach uzupełniających do Kongresu w Tennessee popiera kandydata Demokratów, w ciągu jednego dnia zarejestrowało się tam więcej wyborców niż przez cały poprzedni miesiąc. Trudno się dziwić, Taylor ma 140 mln fanów na Instagramie, a w rodzinnym mieście traktowana jest jak dobro narodowe.
Od tego czasu Taylor nie liczy się już tak bardzo z opinią innych. W piosenkach śpiewa o tym, że młodzi ludzie i ich rewolucja jest jedyną nadzieją dla świata („Only the Young”), krytykuje Donalda Trumpa, mówi o doświadczeniu molestowania, o perspektywie ofiary, o seksizmie w branży muzycznej.
„Żyjemy w społeczeństwie, w którym kobiety z branży rozrywkowej trafiają na cmentarzysko słoni, mając 35 lat” – mówi. „Kobiety w branży rozrywkowej zmieniają styl 20 razy częściej niż mężczyźni. Muszą. Inaczej stracą pracę. Ciągle musimy się zmieniać, odkrywać swoje inne strony, które przyciągną więcej ludzi. Musimy być nowe i młode. Skończyłam 31 lat i nie wiem, jak długo jeszcze społeczeństwo będzie tolerowało to, że mi się powodzi”. Prywatnie dużo więcej czasu zaczęła poświęcać na budowanie relacji. Jej najlepszymi przyjaciółkami są dziś koleżanka z branży Selena Gomez i projektantka Stella McCartney, ale przez te kilka lat pojawiali się też mężczyźni – Taylor spotykała się z aktorem Timem Hiddlestonem, piosenkarzem Harry Stylesem, a od trzech lat związana jest z brytyjskim aktorem Joe Alwynem, z którym napisała piosenki na dwa ostatnie albumy.
„Każdy muzyk ma swoją własną niszę, coś wyjątkowego, co odróżnia go od reszty. U mnie jest to opowiadanie historii” – mówi. „Wiem, że gdybym nie pisała własnych piosenek, nic bym nie osiągnęła. A teraz jestem zakochana, więc w naturalny sposób mój chłopak stał się bohaterem i współtwórcą tych historii”. Album Folklore wkrótce po premierze stał się pierwszym albumem w 2020 roku sprzedanym w nakładzie powyżej miliona egzemplarzy. Nikt nie pobił dotąd tego rekordu. Ale być może już za chwilę okaże się, że pobije go… Taylor Swift i jej płyta Evermore. Trzymamy kciuki!