
„Sam sobie zrobiłem krzywdę”, mówi Paweł Kapusta, autor „Gada”, reportażu o więzieniach w Polsce
Z pisania o kolejnych golach Roberta Lewandowskiego potrafi płynnie przejść do opisu warunków pracy funkcjonariuszy służby więziennej. Paweł Kapusta, dziennikarz sportowy oraz jeden z najciekawszych reportażystów młodego pokolenia, właśnie wydał książkę „Gad” (wyd. Wielka Litera), wstrząsający reportaż o więziennym życiu z perspektywy strażników
Adam Jastrzębowski*: Pisanie o sporcie to pisanie o rzeczach przyjemnych. Piłkarze dobrze zarabiają, kibice są szczęśliwi, że idą na mecz, a ich drużyna strzela bramki i wygrywa. Za to w twoich książkach na próżno szukać radości.
Paweł Kapusta: „Agonia” jest z pogranicza życia i śmierci, „Gad” też do łatwych książek nie należy. Pracując nad tymi książkami, złapałem dużo dystansu. Mogę się przyznać, że w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że sam sobie krzywdę zrobiłem – zawodowo – zajmując się sportem całe życie i nagle przechodząc do pisania o innych tematach. Jednego dnia rozmawiasz z kobietą, która opowiada ci o śmierci własnego dziecka i płacze, a potem wracasz do bieżącego pisania sportowego. O tym, że ktoś kopnął w lewo, a nie w prawo, o tym, że zwolniono tego, a nie tamtego trenera. Teraz oczywiście celowo trywializuję, ale w pewnym momencie miałem kłopoty ze zmobilizowaniem się. To są jednak dwa inne rodzaje tej pracy.
I oczywiście wiem, że choć bardziej potrzebne społecznie jest zajmowanie się tematyką problemów w ochronie zdrowia, to są również odbiorcy, którzy szukają informacji o Robercie Lewandowskim. Sport to dla ludzi ważny element życia, a ja dostarczam na ten temat odpowiednie treści. Na szczęście udało mi się to sobie poukładać w głowie i nie mam problemu, by funkcjonować dziś w jednym i drugim świecie.
W ilu zakładach byłeś podczas tworzenia „Gada”?
W kilku różnych, zarówno jeśli chodzi o położenie, jak i o panujący w nich rygor. Były to i zakłady półotwarte i zamknięte. Tutaj ważna uwaga: jestem bardzo wdzięczny wszystkim ludziom, którzy ze mną chcieli porozmawiać.
Bo pracownicy więzienni boją się opowiadać szczerze, pod nazwiskiem, o niektórych rzeczach. Zawarliśmy – na gębę oczywiście – kontrakt, że będę strzegł ich anonimowości. Dlatego w kilku miejscach zmieniam nie tylko dane osobowe, ale także pewne szczegóły historii, by utrudnić identyfikację miejsca i czasu. Tylko i wyłącznie dla dobra bohaterów.
Niekiedy twoi bohaterowie popełniają błędy.
Zdarza się, że wprost mówią o nielegalnych kontaktach z osadzonymi. Przemyt, kontakty seksualne, agresja. Dlatego piszę także o grzechach i nieprawidłowościach, o tym, co strażnicy mają za uszami.
Adam Jastrzębowski – dziennikarz, fotograf, redaktor lubimyczytać.pl. Cała rozmowa z Pawłem Kapustą do przeczytania w serwisie: Lubimy Czytać.