
Najbardziej inspirujące biografie kobiet: Osiecka, Jansson, Kossak – my z nich wszystkie!
Jeśli nie teraz, to kiedy? Są takie książki, które mogą naprawdę odmienić życie. Wpłynąć na nasze nawyki, pomóc podjąć ważne decyzje, sprawić, że inaczej spojrzymy na siebie i innych. Czasem skłaniają nas do tego, by powiedzieć wielkie „nie”. Albo zdecydowane „tak”. Otworzyć się na nowe możliwości i spełnić uciszane dotąd marzenia. Biografie mają tę szczególną moc motywowowania, że opowiadają życie, które wydarzyło się naprawdę. Ze wszystkimi swoimi sukcesami i porażkami, radościami i rozczarowaniami. Dają niepowtarzalną możliwość wyciągania wniosków z cudzych doświadczeń. Dlatego warto po nie sięgać.
„Osiecka. Nikomu nie żal pięknych kobiet”, Zofia Turowska (Marginesy)
Rodzinny dom, w którym nie czuła miłości. Matka zarażająca lękiem, bo dla niej wszystko, oprócz leżenia na kanapie, wiązało się z ryzykiem. Ojciec, dumny kompozytor, u którego miłość zamieniała się w tyranię, a dziecku chciał wpoić przede wszystkim dyscyplinę i pracowitość. Agnieszka Osiecka w opowieści Zofii Turowskiej to dziewczyna, potem kobieta zawsze pół na pół: pół przekorna, pół akceptująca, pół wesoła, pół smutna. Pełna życia i nie pozwalająca, by ograniczały ją normy społeczne i konwenanse.
Ostatnie, czego szuka w życiu, to spokój i stabilizacja. Podczas studiów na Wydziale Dziennikarstwa UW ucieka z przesiąkniętych ideologią wykładów i włóczy się nad Wisłą. Wylatuje ze Związku Młodzieży Polskiej za sianie fermentu. W czasach STS-u wchodzi w kręgi warszawskiej bohemy. Kocha się „niemądrze w niemądrych”. Przyjaźni z niezwykłymi kobietami. Rodzi córkę Agatę i ucieka od macierzyństwa.
Biografia Zofii Turowskiej pokazuje kobietę, która nigdzie i u niczyjego boku nie może na dłużej zagrzać miejsca. Której decyzje czasem trudno zrozumieć. Bo – jak mówiła Alina Janowska – „życie ciągle gnało ją w objęcia nowych przeżyć”. A największą ceną, jaką za to płaciła, okazała się samotność.
„Tove Jansson. Mama Muminków”, Boel Westin (Marginesy)
Tove Jansson przez całe życie pracowała nad sobą. Jako artystka, pisarka i jako człowiek. Praca i miłość, wolność i samotność – tego zawsze pragnęła. W latach 50. za sprawą Muminków stała się międzynarodową megagwiazdą. Gdy „Moomin business” wymusił na niej, by z artystki przedzierzgnęła się w negocjatorkę, prawniczkę i kobietę interesu, straszliwie ją to męczyło. „Gazety, telefony, telegramy, poczta, poczta, stosy poczty, góry, lawiny, ludzie, przemówienia, rozmowy i rozmowy, masa słów i miriady dzieci. I nigdy sama. Nigdy, przenigdy naprawdę sama” – pisała w pamiętniku.
Zawsze dbała o to, by nie wyzbyć się pragnień. Uważała je bowiem za najbardziej szczere. Nic, do czego człowiek się zmusza, nie przyniesie zadowolenia ani jemu, ani jego bliskim. Upragnione „samotność i bliskość, otwarcie i wyizolowanie” odnalazła na wyspie Harun, gdzie spędziła wiele lat mieszkając z największą miłością swojego życia, graficzką Tuulikki Pietila. Całymi latami spały w namiocie, domku używając tylko dla gości, do gotowania, czytania i do pracy. W nekrologu po śmierci Tove Jansson zacytowano fragment „Wiosennej piosenki Włóczykija”: „Wolności trzeba mi, by pieśni nowych szukać…”. Biografia Mamy Muminków to książka dla wszystkich, którzy we Włóczykiju zawsze wyczuwali bratnią duszę.
„Becoming. Moja historia”, Michelle Obama (Agora)
Nawet gdy Michelle Obama nie jest już pierwszą damą i nieco zniknęła, przysłonięta nowymi lokatorkami Białego Domu, jej biografia pozostaje jedną z ciekawszych, jakie w ostatnich latach trafiły do księgarń. Nie tylko dlatego, że daje bardzo intymny obraz codziennego życia prezydenckiej rodziny. Ale przede wszystkim opowiada o kobiecie, która od początku bardzo świadomie kształtuje swoje życie, układając je precyzyjnie jak origami.
To imponujące, jak dorastająca w biednej dzielnicy Chicago, w jednym pokoju przerobionym w mieszkanie dla czteroosobowej rodziny, realizuje swój plan. „Nic nie miałam, a może miałam wszystko? To zależy od punktu widzenia”, stwierdza. Ma cztery lata, gdy sama postanawia nauczyć się grać na fortepianie. Potem już zawsze ma listę rzeczy do zrobienia i planów do zrealizowania, które skrupulatnie wypełnia, co doprowadza ją na Harvard, a potem do prestiżowej kancelarii prawnej, gdzie jednym z praktykantów zostaje Barack Obama.
Świetne są opowieści o tym, jak próbowała go umówić z innymi samotnymi kobietami, a on wolał spędzać wieczory na czytaniu o miejskiej polityce mieszkaniowej. I jak zaczął ją podrywać, czując w niej osobę jakoś sobie pokrewną. Stworzyli dobre, pełne miłości i wzajemnego szacunku małżeństwo.
Ale życie pierwszej damy nie jest bajką – jest w nim i dramat poronienia, i samotności życia z mężczyzną, którego poczucie misji często nie pozostawiało miejsca dla rodziny, i terapia małżeńska. Znaczący jest tytuł tej autobiografii: „Becoming ” czyli „Stawanie się”. Michelle Obama podsumowując swoją opowieść pisze, że „Stawanie się jest procesem, szeregiem kroków na ścieżce. Stawanie się wymaga tyle samo cierpliwości, co dyscypliny. Stawanie się to świadomość, że zawsze można jeszcze trochę wzrosnąć”
„Frida Kahlo prywatnie”, Suzanne Barbezat (Marginesy)
Trudno znaleźć inną kobietę, u której talent i kreatywność szłyby w parze z tak wielką siłą i determinacją w przezwyciężaniu życiowych dramatów. W wieku sześciu lat Frida Kahlo zachorowała na polio i przez kilka miesięcy musiała leżeć w łóżku. Jako nastolatka cudem przeżyła potworny wypadek autobusu. Liczne złamania kręgosłupa, miednicy, żeber i prawej nogi, do tego zmiażdżona stopa i przebita macica skazały ją na długi pobyt w szpitalu, potem na miesiące przykłuły ją do łóżka. Leżąc w samotności Frida studiowała historię sztuki, pisała i zaczęła malować. Nigdy nie wróciła do zdrowia.
Już w liceum zafascynował ją Diego Rivera, prowadzący w jej szkole wykłady sławny malarz muralista. Młodzież się z niego naśmiewała, nazywając grubym geniuszem. Ona z jednej strony żartowała, z drugiej oświadczyła koleżankom, że chciałaby mieć z nim dziecko.
Kilka lat później, gdy ponownie się spotkali, stworzyli osobliwą parę. Ona miała 22 lata i półtora metra wzrostu. On był dwa razy starszy i potężny, miał opinię kobieciarza. Gdy Frida została jego trzecią żoną, jej matka orzekła, że to małżeństwo słonia i gołębia. Nie byli sobie wierni, ale kochali się, podziwiali nawzajem swoją sztukę i bezwarunkowo się wspierali. Aż do śmierci, gdy Diego zapisał w testamencie, że chce zostać skremowany, a jego prochy mają być połączone z prochami Fridy.
„Frida Kahlo prywatnie” pokazuje, jak naprawdę wyglądało życie meksykańskiej artystki, która stworzyła wokół siebie legendę, nieraz naginając fakty i przedstawiając własną wersję prawdy. Dziś jest ikoną – praw kobiet, niepełnosprawnych i osób nieheteronormatywnych.
„Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak”, Anna Kamińska (Wydawnictwo Literackie)
Biografia Simony Kossak elektryzuje od pierwszych stron – od śmieszno-strasznej opowieści o tym, jak to w rodzinie Kossaków zamiast upragnionego syna, który miał stać się czwartym Kossakiem, odziedziczyć po przodkach talent, pędzle i paletę z farbami, urodziła się dziewczynka. Ojciec Jerzy na tę wieść tak się wściekł, że strzelił do ryngrafu z Matką Boską. Rodzicielka Simony, słynna krakowska elegantka, wchodziła do pokoju córek tylko wtedy, gdy były chore lub trzeba było je ukarać.
W tej biografi mnóstwo jest historii ściskających za serce. Z dzieciństwa, młodości, a przede wszystkim z dorosłego życia, gdy Simona Kossak jako profesor nauk leśnych zamieszkuje w Puszczy Białowieskiej i staje po stronie drzew i zwierząt, bezkompromisowo broniąc ich przed ludźmi. Często stacza samotne boje przeciwko wszystkiemu i wszystkim, wyszydzana również przez swoje środowisko. Wielkim wsparciem staje się dla niej przyrodnik i fotograf Lech Wilczek, z którym tworzą niezwykły związek – dwojga ludzi o trudnych charakterach, uczulonych na punkcie swojej niepodległości, zakochanych nie tyle w sobie nawzajem, ile w tym, co razem robią. Biografia Simony Kossak pokazuje, jak wielką wartość może nadać życiu prawdziwa pasja i miłość. I jakim pancerzem może się stać dla ludzi zranionych i niekochanych.