
Masz konto na FB, Instagramie czy Twitterze? Musisz obejrzeć ten film – otwiera oczy!
Każda z nas obserwuje na co dzień, jak media społecznościowe wpływają na nasze życie – na to, jak się ubieramy, jakie kosmetyki kupujemy, do jakich restauracji chodzimy, a nawet na to, jakie dekoracje wybieramy na święta i jakie potrawy stawiamy na stole. Posty, które czytamy potrafią wywołać w nas niepokój, frustrację, przygnębienie, a czasem łapiemy się na tym, że straciłyśmy mnóstwo czasu na przeglądanie treści, które kompletnie nas nie interesują. Oglądając dokument „Dylemat społeczny” dowiecie się, jak media społecznościowe wpływają na nasze decyzje i sposób życia, jak przejmują nad nami kontrolę. To dobry punkt startu do tego, żeby zacząć myśleć o bardziej świadomym korzystaniu z tych narzędzi. A może nawet o poście dopaminowym!
Jesteś produktem
Od momentu wrześniowej premiery „Dylemat socjalny” jest najchętniej oglądanym dokumentem na platformie Netflix. Brytyjski dziennik The Independent nazwał go „najważniejszym dokumentem naszych czasów”. W skrócie dokument opowiada o tym, jak Facebook, Instagram, Twitter, TikTok i inne platformy walczą o naszą uwagę i wykorzystują swoje algorytmy do tego, aby jak najdłużej zatrzymać nas w tych aplikacjach. Po co? Żeby jak najwięcej na nas zarobić.
Jeśli nie płacisz za produkt, to znaczy, że sam jesteś produktem – mówi znane porzekadło z Doliny Krzemowej. W tym wypadku produktem jest nasza uwaga, którą media społecznościowe sprzedają swoim reklamodawcom. Czym więcej uwagi poświęcamy mediom społecznościowym, tym więcej mogą jej sprzedać i tym więcej zarabiają. Nasze uzależnienie to ich większy zysk.
Twórcy dokumentu dowodzą, że manipulowanie ludzkim zachowaniem dla zysku jest jedną z podstawowych zasad funkcjonowania firm technologicznych będących w posiadaniu mediów społecznościowych. Możliwość niekończącego się przewijania postów, ciągłego odświeżania tak, że niezależnie od tego ile razy byśmy nie odświeżali, na górze zawsze pojawią się nowe posty, oraz powiadomienia „push” mają utrzymywać naszą uwagę i zaangażowanie jak najdłużej, uzależnić nas od przeglądania treści na tej samej zasadzie, na której ludzie uzależniają się od jednorękiego bandyty – każde odświeżenie to nowe treści, może tym razem trafi się coś ciekawego? Tymczasem spersonalizowane rekomendacje, które podsuwają nam media społecznościowe, wykorzystują nasze wybory (i dane) po to, aby wpływać na nasze kolejne ruchy. A w ten sposób wystawiają nas jako łatwy łup dla reklamodawców.
„Od 35 lat inwestuję w branże technologiczną” – mówi w „Dylemacie społecznym” Roger McNamee, jeden z pierwszych inwestorów Facebooka. „Przez pierwsze 50 lat istnienia Dolina Krzemowa wytwarzała produkty – hardware i software, a następnie sprzedawała je klientom. To był prosty biznes. Ale od dziesięciu lat największe firmy z Doliny Krzemowej nie sprzedają namacalnych produktów, sprzedają swoich użytkowników”.
Coraz większa inwigilacja
To, że media społecznościowe mogą być uzależniające, że czasem przerażają poziomem inwigilacji swoich użytkowników, nie jest nowością dla nikogo, kto korzysta z Facebooka, Twittera, czy Instagrama. Ale co innego, kiedy alarmują o tym psychologowie i aktywiści – do tego jesteśmy już przyzwyczajeni, a co innego, kiedy wprost do kamery mówi to samo grupa osób, które tworzyły media społecznościowe. Bohaterami „Dylematu społecznego” są ludzie, którzy pracowali na wysokich stanowiskach w tych firmach technologicznych – byli ich współzałożycielami, prezesami, dyrektorami do spraw monetyzacji, szefami działów produktów, projektantami. Łączy ich jedno: wszyscy odeszli z pracy z powodów etycznych. Teraz wyjaśniają w filmie, że szkodliwość mediów społecznościowych, ich uzależniający czy dezinformujący charakter, nie jest błędem, czy niepożądanym skutkiem ubocznym, tylko świadomie programowaną cechą.
90-minutowy dokument koncentruje się na pułapkach, w które chcą wpuścić nas firmy posiadające media społecznościowe, aby jak najwięcej na nas zarobić i jak najbardziej nas od siebie uzależnić. Anna Lembke, ekspert ds. uzależnień na Uniwersytecie Stanforda, wyjaśnia, że firmy technologiczne wykorzystują dziś ewolucyjną potrzebę mózgu w zakresie relacji międzyludzkich i na tej bazie budują swój kapitał – na przykład wprowadzając możliwość oznaczania innych osób na zdjęciach. Nam wydaje się, że budujemy i podtrzymujemy w ten sposób relację i przyjaźń z innym użytkownikiem, ale dla firmy technologicznej to prosty zysk – oznaczona osoba dostanie powiadomienie o tym, że została oznaczona i z całą pewnością poświęci czas, aby obejrzeć zdjęcie, przeczytać komentarze itd. A ten czas, to dla nich czysty pieniądz.
„Wszystkie twoje działania są dokładnie monitorowane i zapisywane” – mówi Jeff Seibert, były dyrektor do spraw technologii w Twitterze. „Na jakim zdjęciu się zatrzymałaś? Jak długo na nie patrzyłaś? Na podstawie twoich zachowań algorytm buduje twój model. Wie, czy jesteś samotna, czy masz depresję, a nawet to, jak często oglądasz zdjęcia byłych partnerów. Potrafi rozpoznać jaką masz osobowość, czy zaliczasz się do grupy intro- czy ekstrawertyków, jakie są twoje słabości. Nikt nigdy w całej historii ludzkości nie dysponował taką ilością szczegółowej wiedzy na temat każdego z nas”.
5 zasad świadomego użytkownika
Twórcy dokumentu przedstawiają także dowody na to, że firmy technologiczne nieodpowiedzialnie wykorzystują swoją władzę polaryzując społeczeństwa uzależniającymi dezinformacjami (dotyczącymi m.in. tego, że Ziemia jest płaska, że szczepionki są śmiertelnie niebezpieczne, a COVID tak naprawdę nie istnieje, rozprowadzając tego typu teorie spiskowe, jak Pizzagate) i przyczyniając się do największych tragedii naszych czasów – od ludobójstwa w Birmie po rosnącą falę samobójstw wśród dzieci.
„Wśród amerykańskich nastolatków nastąpił gwałtowny wzrost zachorowań na depresję i stany lękowe” – mówi profesor Jonathan Haidt z New York University. „Zaczęło się to między 2011, a 2013 rokiem. Wcześniej co roku około 100 tysięcy młodych dziewcząt trafiało do szpitali w związku z próbami samookaleczenia. Nagle liczba ta zaczęła drastycznie rosnąć – wzrosła o 62 proc. wśród starszych nastolatek w (wieku od 15 do 19 lat) i o 189 proc. wśród młodszych dziewczynek (w wieku od 10 do 14 lat). Niestety podobnie wyglądają statystyki dotyczące samobójstw. Starsze nastolatki – wzrost o 70 proc. w porównaniu z pierwszą dekadą XX wieku, młodsze – wzrost o 151 proc. Okres, w którym liczba samookaleczeń i samobójstw zaczęła gwałtownie rosnąć pokrywa się z momentem pojawienia się ogólnie dostępnych mediów społecznościowych. Pokolenie Z, urodzone po 1996 roku, to pierwsze pokolenie dzieci w historii, które miało dostęp do mediów społecznościowych już w gimnazjum. Telefon stał się ich sposobem na spędzanie wolnego czasu. Dziewczynki porównują się do nierealnych standardów piękna, używają filtrów, bo nie akceptują swojego naturalnego wyglądu. To pokolenie naznaczone brakiem pewności siebie, bardziej niespokojne, delikatne i przygnębione. Mamy do czynienia z prawdziwą zmianą pokoleniową”.
Przejmujemy się tym, co myślą o nas inni. To nasza naturalna cecha ewolucyjna. Ale czy ewolucja zakładała możliwość, że będziemy przejmować się tym, co myśli o nas 2 tysiące osób? Chirurdzy plastyczni stworzyli już nową jednostkę chorobową, którą nazywają „snapchatową dysmorfią”. Coraz częściej zgłaszają się do nich młodzi ludzie, którzy chcą się poddać operacji plastycznej, żeby upodobnić się do swoich własnych selfie, tyle że wykonanych z pomocą filtrów dostępnych w każdej aplikacji.
Pod koniec dokumentu jego bohaterowie formułują kilka prostych zasad, które pozwolą nam bardziej świadomie korzystać z mediów społecznościowych. Tak, abyśmy uchronili siebie i swoje dzieci przed groźbami, które sami kiedyś stworzyli. Po pierwsze: usuń aplikacje, które bezsensownie marnują twój czas. Po drugie: wyłącz wszystkie powiadomienia, już po kilku dniach zorientujesz się, że wcale ich nie potrzebowałaś do szczęścia. Po trzecie: nie oglądaj filmików podsuwanych ci przez YouTube'a, sama decyduj co chcesz oglądać. Po czwarte: czerp wiedzę z różnych źródeł informacji, weryfikuj to, co czytasz, poznaj inne punkty widzenia. I na koniec: zastanów się, czy twoje dzieci powinny używać mediów społecznościowych i w jakim zakresie. Fakt, że prezesi mediów społecznościowych zakazują korzystania z nich swoim dzieciom wydaje się dość znamienny.