
Rywalki: Maryla Rodowicz i Urszula Sipińska – o ich bójce w Opolu było głośno na całą Polskę!
Obie z tego samego pokolenia, obie blondynki, bardzo utalentowane. Obie zadebiutowały w końcu lat 60. w Opolu – tak się wtedy startowało do wielkiej kariery. Urszula Sipińska zaśpiewała piosenkę „Zapomniałam” [„Zapomniałam twoje oczy, zapomniałam twoje usta”], która natychmiast stała się przebojem. Ludzie podśpiewywali melodyjny refren, a wśród filologów polskich rozgorzała dyskusja, czy użyta w niej forma gramatyczna jest dopuszczalna i czy nie powinno być: „Zapomniałam twoich oczu, twoich ust”. W ten sposób piosenka mimochodem popularyzowała gramatykę języka polskiego.
Z kolei Maryla Rodowicz podbiła publiczność wspaniałą „Balladą wagonową” [„Pamiętam, był ogromny mróz od Cheetaway do Syracuse”].
Ślicznotka Sipińska i hipiska Rodowicz
Jedna liryczna – przy fortepianie wylansowała takie przeboje, jak „Poziomki”, „Teraz za późno jest już” („Nie znaliśmy słów/przepadła gdzieś nam/ ta miłość ze szkolnych lat”). Pięknie śpiewała: „Nim zakwitnie tysiąc róż” i piosenkę „Urszula” odwołującą się do trenów Jana Kochanowskiego.
Druga – hipisowska, przy gitarze, z chrypką jak od papierosów. Przebojów Maryli Rodowicz z tamtego czasu nie trzeba przypominać, wszyscy znają je do tej pory.
Urszula Sipińska była bardziej w typie seksbomby, ślicznotki, miała jeden z pierwszych w Polsce fanclubów, dziewczyny za nią szalały, jeździły z koncertu na koncert – zresztą cały czas na Facebooku jest fanclub Urszuli Sipińskiej. Głośno było o jej romansach, m.in. z Sewerynem Krajewskim (byli ze sobą dwa lata i jak wspomina Sipińska „było fajnie”). Podobno chciała ją uwieść zakochana bez pamięci szwajcarska milionerka, ale piosenkarka odpowiedziała, że „woli mężczyzn bez pieniędzy niż pieniądze bez mężczyzn”.
Lepsze kąski dla Uli?
Czasem je mylono, czego bardzo nie lubiły. Konkurowały na fryzury, stroje, piosenki. Obwiniały się w mediach o kopiowanie stylu i repertuaru. Nawet Agnieszka Osiecka opowiadała, że Maryla ma do niej pretensje, że „najlepsze kąski” daje Sipińskiej. Obie wykonywały ten sam utwór „Komu weselne dzieci” duetu Osiecka/Gaertner. Nie ma chyba do dzisiaj tak popularnych równych sobie konkurentek. Skorzystał z tego reżyser Kazimierz Kutz, który w 1973 roku zrobił głośne show „Nareszcie razem”. Obie wokalistki, identycznie ubrane i uczesane śpiewały, że góra z górą się nie zejdzie, a one jednak tak. Ale za kulisami już tak miło nie było.
W 1977 roku doszło do skandalu. W Opolu obie piosenkarki… pobiły się, podczas przebojowego koncertu piosenek Młynarskiego/Osieckiej/Kofty.
„Urszula, która śpiewała przede mną, małpowała mój styl i nagle wystąpiła z dwiema chórzystkami, których nigdy nie miała, i zaczęła wykonywać takie »taneczki« w moim stylu. Jak skończyła śpiewać, zdjęła swój biały kapelusz i zamachnęła się na mnie, a ja zdjęłam swój i zaczęłyśmy okładać się tymi kapeluszami, jak szpadami” – wspominała Maryla Rodowicz.
Można powiedzieć, że była to burza w szklance wody, a jedyną ofiarą stał się urwany rękaw marynarki Urszuli Sipińskiej. Ale obie piosenkarki trudno było rozdzielić, i nie wyglądało to najlepiej. To było zresztą ich ostatnie spotkanie.
A królową jest ...
Różnie potoczyły się ich drogi. Urszula Sipińska w wieku 40 lat zrezygnowała ze śpiewania i wróciła do swojej profesji architekta wnętrz. Przeżyła straszny wypadek samochodowy. Dzisiaj pamiętane są głównie jej ostatnie piosenki, takie jak „Cudownych rodziców mam”, które niewiele mówią o jej dawnym repertuarze i o niej jako pełnej seksapilu dziewczynie. Maryla króluje na estradzie do tej pory.
Urszula Sipińska pytana, dlaczego przestała śpiewać cytuje piosenkę Perfectu: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, niepokonanym”. I radzi Maryli Rodowicz, żeby też to zrobiła, bo w jej wieku nie czas już na występy.
Ale królowa nie chce abdykować.