
Liam Neeson: Wzorowy ojciec z „Uprowadzonej”? Wręcz przeciwnie!
Malownicza wioska w Toskanii, lokalne wino, boskie risotto, słońce i widok na błękitne morze. Czy można wyobrazić dziś sobie lepsze miejsce na scenerię filmu, który oglądać będziemy z tęsknotą i nostalgią w czasie pandemii? Właśnie w takich okolicznościach przyrody rozgrywa się akcja najnowszego filmu „Włoskie wakacje z Liamem Neesonem i jego synem Michaelem Richardsonem. Tym razem brytyjski aktor, znany przede wszystkim z roli Bryana Millsa, wzorowego i walecznego ojca z „Uprowadzonej”, wciela się w przeciwieństwo tamtej postaci – zmęczonego życiem wdowca, który uważa, że najlepsze czasy ma już za sobą, a relacji z synem nie da się już odbudować. I tak, ojciec i syn (w tych rolach Liam Neeson i jego prawdziwy syn Michael Richardson) przyjeżdżają do Włoch, aby jak najszybciej sprzedać rodzinną willę. Okazuje się jednak, że dom wymaga gruntownego remontu, a przymusowe wakacje potrwają dłużej niż obaj przypuszczali. Reszty możecie się już domyślić – to jeden z tych filmów, w których wino, jedzenie, widoki, zapachy i smaki ogrywają role na równi z głównymi bohaterami. I od dawna (czytaj: premiery „Pod słońcem Toskanii”) wiadomo, że Toskania jest najlepszym miejscem na to, żeby zacząć życie od nowa.
Uprowadzona do granic śmieszności
Wystąpił w ponad siedemdziesięciu filmach, ale popularność zdobył – całkiem niespodziewanie dla samego siebie – jako król kina akcji, w wieku 61 lat. „Uprowadzona”, francuski thriller, w którym Neeson zagrał emerytowanego agenta, który ściga porywaczy swojej córki, stał się globalnym fenomenem. Film miał budżet 25 mln dol., a zarobił ponad 250 mln. Sukces był tym większy, że trzykrotny – powstała druga i trzecia część filmu, i wszystkie cieszyły się taką samą popularnością. Ponieważ fabuła była za każdym razem podobna i w ewidentny sposób zaprogramowana na odcinanie kuponów od sukcesu pierwowzoru, na temat „Uprowadzonej” powstała cała seria memów, a Liam Neeson dostawał od tamtej pory niemal wyłącznie propozycje udziału w filmach sensacyjnych. Może dlatego w 2015 roku ogłosił, że zrywa z tym gatunkiem.
Ale przed „Uprowadzoną” Liam Neeson znany z wielu wybitnych ról teatralnych i filmowych. Zagrał m.in. w „Buncie na Bounty” (1984) u boku Mela Gibsona i Anthony'ego Hopkinsa, „Misji” (1986) z Robertem De Niro i Jeremym Ironsem czy komedii Woody;ego Allena „Mężowie i żony” (1992). Przełomem w jego karierze była rola Oskara Schindlera w biograficznym dramacie wojennym Stevena Spielberga „Lista Schindlera”. Za tę rolę otrzymał nominację do Oscara, Złotego Globu i BAFTA. A w tym samym czasie poznał Natashę Richardson, kobietę swojego życia.
Jak oświadczyny, to tylko w Krakowie
Spotkali się w 1993 roku podczas prób nad broadwayowskim spektaklem na podstawie „Anny Christie” Eugene'a O'Neilla. Ona był już wtedy znanym aktorem, świeżo po występie u Allena i chwilę przed występem u Spielberga. Ona znana była przede wszystkim jako córka swoich rodziców – aktorki Vanessy Redgrave i reżysera Tony'ego Richardsona. Oboje mieli za sobą nieudane związki. Neeson miał opinię playboya, a na koncie głośne romanse z Helen Mirren, Barbrą Streisand, Julią Roberts, czy Sinead O'Connor. „O jego złej reputacji przypominali mi nie tylko znajomi, ale też czołówki gazet” – żartowała Natasha Richardson. Sama właśnie rozwodziła się z pierwszym mężem. Neeson oświadczył się jej podobno w Krakowie, podczas zdjęć do „Listy Schindlera”. Miała 30-te urodziny, wysłał jej dość oficjalne życzenia, poczuła się zraniona, o czym natychmiast dała mu znać. „Dopiero wtedy zrozumiałem jakim jestem durniem i jak bardzo ją kocham” – mówił w rozmowie z „Vanity Fair”. Zaprosił ją do Krakowa na plan filmu, gdzie wspólnie z Ralphem Fiennesem zabrali ją wieczorem do małej restauracji, w której wieczorami przy pianinie śpiewali kelnerzy – początkujący aktorzy i muzycy. Po kilku kieliszkach wina Natasha chwyciła za mikrofon i zaśpiewała Liamowi „Maybe This Time”, jedną z najpiękniejszych piosenek z filmu „Kabaret”. Nie miał wyboru, z miejsca się oświadczył.
Śmierć, wiara, Toskania
Kiedy 16 lat później, w 2009 roku, świat obiegła wiadomość o tragicznym wypadku Natashy podczas jazdy na nartach, para wychowywała już wspólnie dwóch synów – 23-letniego dziś Daniela i 24-letniego Michaela. Po ciężkich obrażeniach głowy jej stan nie dawał nadziei. Liam zdecydował o odłączeniu jej od aparatury podtrzymującej życie, a narządy żony przekazał do transplantacji. „Wiedziałem, że tego by sobie życzyła” – mówił. „Jej narządy uratowały życie trzech osób, często wyobrażam sobie, że życie Natashy trwa wraz z nimi”.
Od tego czasu Liam Neeson wychowywał synów samotnie i nie związał się z nikim na dłużej. Zwrócił się ku katolicyzmowi, do czego przeyczynił się na pewno udział w filmie Martina Scorsese „Milczenie”, gdzie aktor zagrał XVII-wiecznego misjonarza. Kilka lat temu opowiedział w wywiadzie dla magazynu „GQ”, że został abstynentem. Po śmierci żony pił bowiem zdecydowanie za dużo i zaczął obserwować u siebie pierwsze objawy alkoholizmu. We „Włoskich wakacjach” gra w jakimś sensie siebie – mężczyznę po przejściach, wdowca, który stracił ukochaną kobietę i poczucie sensu. Jak łatwo się domyślić, filmowy bohater „Włoskich wakacji” odnajdzie w Toskanii radość życia i zacznie wszystko od nowa. I tego samego życzymy Liamowi Neesonowi!
„Włoskie wakacje”, reż. James D'Arcy, wyst. Liam Neeson i Michael Richardson. Dystr. M2 Films. Premiera 7 sierpnia.