
Jude Law w najwyższej formie: „Gniazdo” już kinach!
Lata 80. XX wieku. Rodzina O'Harów opuszcza bogate amerykańskie przedmieścia, aby zamieszkać w Wielkiej Brytanii, gdzie urodził się Rory (Jude Law – wywiad z aktorem na str. XX). Jego amerykańska żona Alison (Carrie Coon) nie jest pewna, czy to dobry pomysł. W ciągu ostatnich 10 lat przeprowadzali się cztery razy, dwójka ich dzieci ma już serdecznie dosyć tych ciągłych zmian. Ale Rory nie daje rodzinie wyboru: są takie oferty finansowe, na których odrzucenie rodziny O'Harów po prostu nie stać.
Życie pozornie wspaniałe
Rory dostał w Londynie świetnie płatną pracę, o której marzył od lat. Jest maklerem, ale jego ambicje są dużo większe. Chce mieć wpływy, pozycję i zarabiać jeszcze więcej pieniędzy. Dlatego wynajmuje dla rodziny ostentacyjnie olbrzymią wiejską rezydencję pod Londynem – ten niepraktyczny, w trzech czwartych nie używany przez nich dom, ma świadczyć przed wspólnikami o wysokim statusie O'Harów. Rory wie, co robi – środowisko londyńskiej wyższej klasy średniej rzadko wpuszcza do siebie kogoś obcego. A tak się składa, że Rory nie urodził się bogaczem. Robotnicze pochodzenie sprawia, że Rory ma wypaczone wyobrażenie szczęścia i życiowego sukcesu. Chce dać żonie wyższą pozycję w drabinie społecznej, a dzieciom lepszy start w życie. Nie widzi, że jedyne, czego pragnie jego rodzina to cieszyć się jego obecnością.
Alison obserwuje wysiłki męża z rosnącą irytacją – nie dość, że Rory zatraca się w pracy, to jeszcze przestaje przypominać człowieka, którego pokochała. Konflikt między nimi narasta, aby wybuchnąć w finale. Bo pod delikatnością i typowo amerykańskim luzem Alison kryje się naprawdę silny charakter, który pozwoli jej w końcu rzucić mężowi wyzwanie.
„Gniazdo” to drugi film kanadyjskiego reżysera Seana Durkina. Pierwszym, „Martha Marcy May Marlene”, podbił w 2011 roku jury festiwalu Sundance. Zdobył nagrodę dla najlepszego reżysera, a grająca główną Elizabeth Olsen stała się z dnia na dzień gwiazdą pierwszego formatu. Po tak spektakularnym debiucie podekscytowani krytycy i fani Durkina czekali na jego kolejny film blisko 10 lat (w między czasie reżyser nakręcił jeszcze miniserial „Sputhcliffe”). Czy było warto? Zdecydowanie.
„Gniazdo” umyka gatunkowym klasyfikacjom. To dramat psychologiczny, który ogląda się jak Hitchcocka. Tempo filmu jest niespieszne, zdjęcia wysmakowane, dialogi oszczędne, a jednak pod tą elegancką powierzchnią buzują prawdziwe, dzikie wręcz emocje. I chociaż przez chwilę może wam się wydawać, że oglądacie prawdziwy horror osadzony w mrocznym starym domu, to szybko okazuje się, że ten horror jest bardzo ludzki, a zło składa się z chciwości, kompleksów i egoizmu.
„Gniazdo”, reż. Sean Durkin. Wyst. Jude Law i Carrie Coon. Dystr. M2 Films. Premiera 9 października 2020