
Demi Moore straciła wszystko: miłość, uczucia córek, karierę – i właśnie znów jest na szczycie
Demi Moore zaczęła pisać biografię w poczuciu, że straciła wszystko: miłość, uczucia córek, karierę. „Jak się tu znalazłam, w takim miejscu?”, pytała. Opowiadając o swoim życiu, porządkowała je, odbudowywała. I wyszła z tej próby wzmocniona, znowu wspaniała.
W USA autobiografia Demi znalazła się na pierwszym miejscu bestsellerów „New York Timesa” i została uznana za najlepszą książkę roku w kategorii non fiction. Każdy, kto ją przeczyta, uzna, że nie są to bezpodstawne zaszczyty. „Intymnie” to spowiedź życia, poruszająca i szczera. Trzeba powiedzieć, że Demi miała w tej pracy bardzo dobrą partnerkę. Pisała z pomocą cenionej amerykańskiej dziennikarki „New Yorkera” i feministycznej aktywistki Ariel Levy. Wydawało się, że są z dosyć odległych światów, bo Levy nigdy nie zajmowała się gwiazdami. Ale zbliżyło je kobiece doświadczenie – obie miały za sobą poronienie. Nikt nie miał wątpliwości, że spowiedź należy do Demi, nawet sama Levy podkreślała: „To jej historia i jej język. Ja byłam tylko położną”.
Co ciekawe, Demi mówi w książce więcej o swoich upadkach i niepowodzeniach niż o sukcesach, choć tych ostatnich przecież nie brakowało. W latach 90. znalazła się w panteonie gwiazd – obok Julii Roberts, Meg Rayan, Winony Rider. Filmy „Uwierz w ducha”, „Ludzie honoru”, „Niemoralna propozycja” czy „W sieci” stały się wielkimi hitami i weszły do klasyki kina.
Demi Moore nie była może wielką aktorką na miarę Meryl Streep, ale miała ciepło dziewczyny z sąsiedztwa, urodę, zmysłowość i rodzaj magnetyzmu, który czynił z niej gwiazdę. Za „Striptiz” (1996) dostała 12,5 miliona dolarów i stała się najlepiej zarabiającą aktorką na świecie. Wiele gwiazd, m.in. Gwyneth Paltrow, uważa dzisiaj Demi za protagonistkę walki z dyskryminacją płacową kobiet w Hollywood. Ale w tamtych latach mówiono o niej z przekąsem „Gimme Moore” – daj mi więcej (swoją drogą Bruce Willis za „Szklaną pułapkę” zgarnął 20 milionów i nikogo to nie dziwiło).
Demi Moore torowała ścieżki gwiazdom Hollywood
Demi w ogóle kilka rzeczy zrobiła jako pierwsza. Na przykład pokazała się nago w zaawansowanej ciąży na okładce prestiżowego magazynu „Vanity Fair” w 1991 roku. Uświadomiła dzięki temu wielu kobietom – nie tylko w Stanach, bo sesja była sławna na całym świecie – że ciąża to nie choroba, że przyszłe matki nadal są piękne i seksowne. Okładka stała się ikoniczna, dziś nikt już nie pamięta, jak wielkie kiedyś wzbudzała kontrowersje. Wiele Amerykanek uważało, że to pornografia i bezwstyd. Wielu sprzedawców zakrywało zdjęcie.
Do aktorstwa trafiła, jak wiele gwiazd, z modelingu. Pomógł jej przypadek. Jako młoda dziewczyna poznała Nastassję Kinski, którą Roman Polański przywiózł do USA, żeby przygotowywała się do roli w filmie „Tess”. Przez jakiś czas razem mieszkały. Demi była zachwycona Nastassją i chciała robić to, co ona. Poznała też Romana Polańskiego i była z nim na obiedzie kilka dni przed jego ucieczką z Ameryki. W książce wspomina, że zachowywał się „jak dżentelmen”.
„Intymnie” nie jest jednak spisem gwiazdorskich anegdotek czy ról Demi. Książkę raczej czyta się jak historię skrzywdzonej dziewczynki, która weszła w wielki świat niepewna siebie, przekonana, że zaraz ktoś zapyta: „Skąd ona się tu wzięła?”. Można w niej zobaczyć zapis uzależnień, bo Demi już jako nastolatka imprezowała, piła i ćpała. Można ją też czytać jako opowieść o wielkich miłościach, z których każda skończyła się boleśnie dla Demi. I o tym, jak aktorka potrafiła się za każdym razem odrodzić.
„Uwierz w ducha” z 1990 roku przyniósł jej sławę na całym świecie.
Ta miłość równała się cierpieniu – Demi Moore i matka
Urodziła się w 1962 roku na południu Stanów Zjednoczonych, w miasteczku Roswell znanym z legendy o kosmitach – to tam w 1947 roku miał się rozbić statek UFO. Patrząc z boku, nikt nie powiedziałby, że to był patologiczny dom, raczej przeciętna amerykańska rodzina. Ojciec sprzedawał reklamy w miejscowej gazecie. Demi zapamiętała, że miał łobuzerską iskrę w oczach i duszę hazardzisty. W sklepie zagadywał kasjera: „Rzućmy monetą. Wyjdzie na moje, nie płacę, na twoje – podwajasz rachunek”. Demi po latach wspomina: „Ciągle kombinował”. Jej dzieciństwo to nieustanne pakowanie się i rozpakowywanie. Rodzice przenosili się z miasta do miasta, jakby wierzyli, że w innym miejscu mogą zacząć życie od nowa. Takich przeprowadzek Demi i jej brat w dzieciństwie zaliczyli 40.
Matka, Ginny, skończyła szkołę kosmetyczną, ale nie pracowała w zawodzie. „Była królową mody i wiedziała, jak połączyć wypracowany styl z naturalnym wdziękiem – wspomina Demi. – Zawsze ciągnęło ją do tego, co wyszukane. Imię, które mi nadała, pochodziło od nazwy kosmetyku”. W istocie – pochodziło od nazwy szamponu Demetria Blue. Demi naprawdę nazywa się Demetria Gene Guynes.
To nie był biedny dom. Demi i jej młodszemu bratu niczego nie brakowało. „Nigdy nie żyliśmy byle jak”, pisze w autobiografii. Ale opisuje również, że w domu były awantury, alkohol, leki uspokajające. Samobójcze próby matki, którymi szantażowała zdradzającego ją męża, obciążały córkę. Pewnego razu 12-letnia Demi usłyszała krzyki ojca. Wbiegła i zobaczyła matkę rzucającą się na podłodze „jak dzikie zwierzę”. „Pamiętam jeszcze, jak drobnymi dziecięcymi palcami, poinstruowana przez ojca, wyjmowałam z jej ust tabletki, które usiłowała połknąć. W tamtej chwili coś głęboko we mnie przeskoczyło i nigdy nie wróciło na miejsce. Moje dzieciństwo dobiegło końca”. W innym miejscu wspomina: „Takiej miłości, w której wyrastałam, strasznie było pragnąć. Równała się cierpieniu”.
Nigdy jednak nie pokazywała, że cierpi. Była twardzielką, nie płakała. Relację z matką opisuje jako splot miłości, pogardy i przypływów czułości. Matka traktowała ją jak koleżankę, a nie jak swoje dziecko. Demi miała 15 lat, kiedy rodzice się rozstali. Niedługo później dowiedziała się, że człowiek, którego przez całe życie uważała za ojca, jednak nim nie był. Biologiczny ojciec, uzależniony od kokainy, mieszkał w Teksasie, zostawił Ginny jeszcze przed narodzinami córki.
To niejedyny dramat, który spotykał Demi na progu dorosłości. W tym samym roku jeden z kochanków mamy dopuścił się na niej gwałtu. Potem spytał: „Jak to jest być kur** własnej matki za 500 dolarów?”. Demi nigdy wprost nie powiedziała, że matka dosłownie ją sprzedała, ale głośno obwiniała ją, że dała kochankowi klucze do domu, a to wystarczyło. „Mama zdradziła mnie i wystawiła na niebezpieczeństwo”, mówiła w telewizyjnym programie „Good Morning America”. Przez kolejne lata obwiniała jednak przede wszystkim siebie: że go prowokowała, bo godziła się, by przyjeżdżał po nią do szkoły. „Nie dostrzegałam, że stanowiłam łatwy cel dla tych, którzy chcieli mnie wykorzystać, bo nie miałam w życiu nikogo, kto dawałby mi wsparcie. I nie miałam nikogo, kto by mnie chronił”.
Minął rok. 16-letnia Demi zrobiła jedyną rzecz, której nauczyli ją rodzice – wsiadła w samochód i uciekła. Matka zdradziła ją jeszcze wiele razy, m.in. sprzedając jej prywatne zdjęcia, choć Demi, wówczas już gwiazda, błagała, by tego nie robiła.
Bruce, czemu cię wcześniej nie znałam?
„Zachwycił mnie, zwalił z nóg, rozkochał w sobie. Po czterech miesiącach znajomości byłam już w ciąży”, pisze Demi o Willisie. Gdy zaprosił ją na kolację, odsunął krzesło, by mogła wygodnie usiąść. Nikt wcześniej tak jej nie traktował. Patrzył tylko na nią. Poza tym był pewny siebie, nie przejmował się nikim i niczym. Demi straciła głowę, choć w miłosnej dziedzinie nie była debiutantką. Miała już za sobą wiele romansów, czteroletnie małżeństwo i rozwód. Jako 18-latka poślubiła starszego o 10 lat rockmana Freddy’ego Moore’a, przy okazji rozbijając mu rodzinę.
Można powiedzieć, że Demi i Bruce Willis byli na siebie skazani. Poznali się w 1987 roku na premierze filmu „Zasadzka”. Oboje u progu wielkich karier. Jemu światową sławę przyniosła „Szklana pułapka”, jej melodramat „Uwierz w ducha”. Szybko stali się ukochaną parą Ameryki. Hollywood stawiało na nich – mieli dwa śluby i dwa wesela, które zorganizowały dwie wytwórnie filmowe: Tristar Pictures, a potem Warner Bros. Młodą parę fotografowała Annie Leibovitz.
Oboje bardzo chcieli stworzyć szczęśliwy dom, ale ich rozpędzone kariery pochłonęły większość ich energii. Kiedy byli razem, skupiali się na dzieciach, które pojawiły się szybko po ślubie. Oboje pochodzili z rozbitych domów, być może dlatego rodzina oznaczała dla nich przede wszystkim szczęście dzieci. A może nie wyszło im dlatego, że pobrali się po ledwie czterech miesiącach znajomości i tak naprawdę niewiele o sobie wiedzieli? Nigdy nie usiedli do poważnej rozmowy, Demi na taką nie była gotowa. Gdy tylko pojawiał się cień kryzysu, panikowała. Jak pisze: „wchodziłam w tryb szukania praktycznych rozwiązań”.
Bruce chciał być głową rodziny, żona miała siedzieć w domu i wychowywać dzieci. Dla niej rola wyłącznie żony i matki była nie do przyjęcia, chociaż bardzo kochała dzieci. W autobiografii wspomina: „Macierzyństwo okazało się dla mnie czymś zupełnie naturalnym, jedną z niewielu rzeczy, do których miałam wrodzone zdolności. Opiekowanie się Rumer [pierwszą z trzech córek Demi i Bruce’a – przyp. red.] obdarzanie jej miłością bez żadnych masek czy gier i odczuwanie jej odwzajemnionych uczuć wprawiało mnie w euforię. Przez dwa lata nie zostawiłam jej samej na ani jedną noc i przez cały ten czas karmiłam ją piersią”.
Po roku wspólnego życia Demi usłyszała od męża: „Nie wiem, czy małżeństwo mi odpowiada”. Poczuła się, jakby ktoś ją uderzył z zaskoczenia. „Masz córkę”, przypomniała mu. Ambicja podsunęła jej reakcję: „Nie wiesz? To spadaj!”. On jednak został. Nie chciał uchodzić za faceta, który krzywdzi rodzinę. Szarpali się tak latami, udając idealną parę. Wytrzymali ze sobą 13 lat (dwa ostatnie w separacji). Demi wspomina, że w tym czasie Bruce coraz bardziej przypominał jej matkę. „Ten sam taniec, inny partner”, pisze. Znowu emocjonalnie była nieobecna, zamknięta, „żeby się od niego nie uzależnić i nie czuć zbyt dotknięta, gdy jego ciepło znikało i stawał się zimny”.
Demi w tym czasie nie piła i nie zażywała narkotyków, za to miała obsesję na punkcie ciała i ćwiczeń. Chciała pokazać, że jest silna i samowystarczalna. Gdy w końcu podjęli decyzję o rozwodzie, Bruce podsumował ich relację: „Mam wrażenie, że gdybym nagle zniknął, ty nadal żyłabyś, jak gdyby nigdy nic”.
„Demi Moore. Intymnie” wyd. Agora
Asthon, dla ciebie wszystko!
Zupełnie inna miłość połączyła ją z Ashtonem Kutcherem. Demi zrezygnowała z emocjonalnej rezerwy, weszła w ten związek z pełną ufnością: „Zawsze pragnęłam takiej miłości – czystej, prostej i głębokiej. Wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej byłam świadoma swoich potrzeb i wyglądało na to, że życie właśnie je spełnia – ofiarowując mi prawdziwie intymny związek. Bratnią duszę”, pisze.
Poznali się w 2003 roku, trzy lata po rozwodzie Demi z Willisem. On miał 25 lat, ona – 40. „Uwierzcie mi jednak, to nie miało znaczenia – przekonuje w swojej biografii. – Gdy poznałam Ashtona, poczułam się tak, jakbym dostała drugą szansę od losu i mogła się cofnąć w czasie, żeby ponownie przeżyć młodość razem z nim, i to znacznie intensywniej niż wtedy, gdy miałam dwadzieścia parę lat”.
W 2005 roku wzięli „cichy” ślub na 150 osób, na którym gościł także Bruce. Demi zaszła w ciążę, to miała być dziewczynka, już wybrali imię Chaplin Ray. W szóstym miesiącu poroniła. „Zamiast znajomego: »łup-łup, łup-łup« małego serduszka Chaplin usłyszałam śmiertelną ciszę i dostrzegłam wyraz twarzy lekarza”. Była zrozpaczona. Desperacko próbowała po raz kolejny zajść w ciążę. Nie liczyło się nic prócz tego. Dopiero niedawno Rumer wyznała w programie Jady Pinkett Smith, jak bardzo ona i jej siostry cierpiały, gdy matka mówiła wyłącznie o dziecku z Ashtonem. Jakby one już nie wystarczały mamie, nie liczyły się dla niej.
„Robiłam wszystko, by stać się kobietą, jaką chciał mieć za żonę. Stawiałam go na pierwszym miejscu, choć wcale mnie o to nie prosił – wspomina Demi. – Zadziałały odruchy, nauczyłam się tego od własnej matki, a ona od swojej. Zależało mi na naszym małżeństwie i byłam gotowa zrobić i poświęcić dla niego wszystko. Kiedy więc powiedział mi o swojej fantazji, żeby zaprosić do łóżka trzecią osobę, nie powiedziałam »nie«. Chciałam mu pokazać, że jestem świetna i może przy mnie liczyć na zabawę”.
Podczas związku z Ashtonem wróciły alkohol, narkotyki. Dziewczynki po raz pierwszy zobaczyły mamę nieprzytomną. Choć wcześniej zawsze zwracała uwagę, by jawić się im „jako osoba stabilna, zrównoważona i łagodna”. Po poronieniu pozbyła się zahamowań. Tym bardziej że czuła, iż Ashton się od niej oddala.
Pewnego dnia czekała na fryzjera, gdy dowiedziała się o zdradzie Ashtona. „Jakaś młoda blondynka cytowała komplementy, którymi Ashton podrywa dziewczyny. Dobrze znałam te teksty. Wiedziałam, że ona nie kłamie. Opowiadała, że pytany, czy przypadkiem nie ma żony, odparł, że jesteśmy w separacji. Spędził z nią noc, a rano wrócił, by świętować ze mną rocznicę małżeństwa”. Chwilę później Demi musiała wyjść na czerwony dywan. I wyszła, wyprostowana, z kamienną twarzą, „z każdym krokiem mając coraz większą nadzieję, że informacja jeszcze się nie rozeszła i nikt nie podetknie mi pod nos mikrofonu, pytając, jak się czuję na wieść o tym, że mój mąż przeleciał dwudziestojednoletnią dziewczynę, z którą pluskał się w jacuzzi w weekend naszej szóstej rocznicy ślubu”.
Ashton wyprowadził się w 2011 roku. Przez kolejne miesiące Demi ogłuszała się narkotykami i alkoholem. Rok po rozwodzie, będąc z córką na przyjęciu, zażyła syntetyczną marihuanę, nawdychała się podtlenku azotu i nieprzytomna trafiła do szpitala. Kolejne lata nie przyniosły niczego dobrego. Demi grywała wyłącznie ogony, straciła kontakt z córkami, dramatycznie wychudzona przechodziła kolejne odwyki.
I w końcu się odrodziła. Znowu. Pokonała swoje demony. Wytrzeźwiała – być może na dobre. Dwa lata temu zasiadła do pisania wspomnień. Nie myślała o kolejnym sukcesie, bo – jak przyznała w jednym z wywiadów – do tej pory sukcesy nie przyniosły jej szczęścia. Zrobiła to z myślą o córkach: Rumer, Scout i Tallulah Bell. Jednocześnie pisanie było dla niej częścią terapii. Na premierze książki towarzyszyły jej wszystkie trzy córki, wyraźnie dumne z mamy. Był też Bruce z żoną. I przyjaciółki Demi, które wspierały ją przez lata: Gwyneth Paltrow, Kate Hudson, Liv Tyler, Melanie Griffith. Zabrakło Ashtona, o którym w epilogu autobiografii napisała, że był jej wymarzoną miłością, odpowiedzią na modlitwy. Nie każda gwiazda by to przyznała po takich przeżyciach. Nie każda kobieta. Ale Demi Moore nigdy nie była jak inne.