
Alina Janowska i Wojciech Zabłocki: „Życie bez miłości jest nic niewarte”
Po raz pierwszy spotkali się na bankiecie pożegnalnym sekretarza włoskiej ambasady. Oboje byli już po rozwodach i odnosili sukcesy – ona na deskach teatru i w filmie, on – w sporcie. Gdy Wojciech Zabłocki jadł kanapki, podszedł do niego pisarz Leopold Tyrmand i powiedział: „Pewna artystka chce pana poznać”. I zaprowadził go do dwóch pań. „Zapraszam pana do kina na film Antonioniego” – powiedziała po chwili rozmowy Alina Janowska. „Ale jestem tutaj z jedną panną” – odpowiedział Zabłocki, na co Janowska stwierdziła: „To niech pan ją zostawi”. „Właściwie miałem taki zamiar” – odparł Zabłocki.
„Zabłocki mnie się jeszcze nie oświadczył”
Jak wspominał Zabłocki w wywiadzie dla Onetu, po seansie Janowska zaproponowała mu kolację. Odmówił. „Wie pani, ja muszę iść o ósmej do pracy, po południu mam trening, a za tydzień ważne zawody. Niech Pani mnie zawiezie do domu” – poprosił, bo miała samochód. Kiedy odwiedziła go w jego mieszkaniu na Hożej w Warszawie, natychmiast zaczęła sprzątać. Zajrzała też do spiżarni, a ponieważ było w niej pusto, zaprosiła go do siebie na obiad.
Od tamtej pory spotykali się regularnie. Jemu podobała się jej siła, energia i zdecydowanie, ona ceniła jego wrażliwość. „Ujęło mnie potem, że Wojtek umie rozmawiać z dziećmi. Zaprzyjaźnił się z Agatą (jej córką z pierwszego małżeństwa – przyp. red). Sam miał syna z poprzedniego małżeństwa. Imponował mi. Sławny, wykształcony, przywoził medale. Do dziś jest trzy razy szybszy ode mnie” – tłumaczyła w jednym z wywiadów Janowska.
Alina i Agata zjawiły się na Mistrzostwach Świata w Szermierce w Gdańsku w 1963 roku (zespół, w którym występował m.in. Zabłocki, stanął na najwyższym podium). Janowska – znana już wtedy aktorka – udzieliła wywiadu dziennikarzowi „Dziennika Bałtyckiego”. Na pytanie redaktora, czy coś łączy ją z medalistą, odpowiedziała: „Zabłocki mnie się jeszcze nie oświadczył”.
Nie dała mu wyboru. Dostał masę anonimowych telefonów od jej fanów z pytaniem, dlaczego jeszcze tego nie zrobił. Niektórzy nawet mu grozili. „Cóż, pomyślałem: »vox populi, vox Dei, głos ludu jest głosem Boga«. Nie miałem pierścionka, więc zabrałem Alinę na łąkę, narwałem kwiatów, oświadczyłem się i zostałem przyjęty. Od tego momentu żona przejęła w naszym związku pełne dowództwo” – mówił w rozmowie z Onetem.
Czytaj też: Irena Jarocka i Michał Sobolewski: gdy wpadli sobie w ramiona, przez 30 lat nie mogli się puścić
Ona chciała być w centrum uwagi, on pozwalał jej „błyszczeć”
Pobrali się jeszcze w 1963 roku w urzędzie stanu cywilnego na Nowym Świecie. Oboje brali już wcześniej ślub kościelny. Ona była wcześniej żoną artysty-plastyka Andrzeja Boreckiego, on mężem Barbary Siemickiej. „Rozstałam się z Andrzejem po siedmiu latach, nasza niezgodność charakterów, usposobień i zainteresowań była wręcz modelowa” – wspominała Janowska. Małżeństwo Zabłockiego skończyło się jeszcze szybciej, bo zaledwie po dwóch latach.
Tuż po tym, jak Janowska i Zabłocki powiedzieli sobie „tak”, przeszli pod szpalerem szabel. Koledzy szermierze postanowili zrobić im niespodziankę. Później, w przystrojonym na tę okazję aucie, udali się wprost na wesele w Hotelu Bristol. „Proszę sobie wyobrazić, że moje dawne sympatie umówiły się i przyszły na wesele ubrane na czarno. Wszystkie życzyły, byśmy się szybko doczekali męskiego potomka i te życzenia się spełniły” – śmiał się w tym samym wywiadzie Zabłocki.
Szybko urodził im się syn Michał, a potem córka Kasia. Kiedy ich drugie dziecko przyszło na świat, Janowska miała 45 lat. Cieszyła się, że znowu została mamą, ale nie chciała rezygnować ze swoich pasji. Nawet w zaawansowanej ciąży jeździła na nartach. Janowska i Zabłocki uchodzili za zgodne małżeństwo, choć różnili się pod względem temperamentu (Alina była energiczna, lubiła być w centrum uwagi, nieważne czy była na scenie, szkła do kościoła, czy siedziała w domu, Wojciech zaś cenił sobie ciszę i prywatność. Pozwolił „błyszczeć” swojej żonie). „Myślę, że pomógł fakt, iż każde z nas było bardzo zajęte swoimi pasjami, miało dużo wyjazdów, a łącznikiem był dom, dzieci i sprawy z nimi związane. Nie można było długo się kłócić czy obrażać. Mieliśmy też wiele wspólnych zainteresowań. […] Alina była kobietą do tańca i do różańca” – mówił o żonie Zabłocki.
Czytaj też: Hanka Bielicka i Jerzy Duszyński: „Dreszcze na plecach miewałam tylko z przeziębienia”
Rodzina była dla niej najważniejsza
Choć na początku znajomości Zabłocki nie miał pojęcia, że umawia się z popularną aktorką (niespecjalnie interesował się kinem, codzienne treningi zajmowały mu wiele czasu), w ich domu regularnie pojawiali się artyści. Janowska przyjaźniła się z Agnieszką Osiecką, odwiedzali ich też Wojciech Młynarski i Zygmunt Kałużyński. Choć prowadzili otwarty dom, cenili sobie też te chwile, w których mogli nacieszyć się tylko sobą. „Żona lubiła momenty, gdy przyjeżdżałem do domu po udanych zawodach. Wieszałem jej medal na szyi, a ona mnie wtedy całowała. Czasem przychodziła na moje turnieje, a ja oglądałem jej sztuki. Angażowaliśmy się w pasję drugiej strony” – podkreślał Zabłocki Onetowi.
Rodzina zawsze była dla niej najważniejsza. Michał Zabłocki mieszka w Krakowie, a obie córki aktorki w Stanach Zjednoczonych. To dla nich zrezygnowała w głównej roli w filmie „Ostatnia akcja”. „Gdybym przyjęła tę rolę, nie spotkałabym się z Agatą, Kasią i wnukami, które przyjechały wtedy zza oceanu. Nie wyjechałabym z nimi nad morze. Ale zagrałam inną postać, też fajną, bo charakterystyczną. […] Mam udaną rodzinę, choć wolałabym ją mieć bliżej, cały czas przy sobie” – mówiła Janowska w jednym z wywiadów, a w innym dodała: „Nie chcę już opowiadać ludziom o swojej martyrologii, że siedziałam w więzieniu na Pawiaku, że cierpiałam, że byłam przerażona. Chcę im powiedzieć, że życie bez miłości jest nic niewarte”.
Czytaj też: Małgorzata Braunek i Andrzej Krajewski: „Chciałam wyzwolić się z tego życia i uciec z nim na koniec świata”
Alzheimer był jak wyrok
Małżeństwo spełniało się w domu i w pracy. Janowska przyjmowała kolejne role, a Zabłocki w pewnym momencie zamienił szable na architekturę. Potem, nagle, wszystko zastygło. Janowska ostatni raz pojawiła się publicznie we Wrocławiu w marcu 2013 roku. Kolejne cztery lata spędziła już w domu. Podobnie jak jej brat Witek, zachorowała na chorobę Alzheimera. „Sporo czasu upłynęło, zanim postawiono diagnozę. Utrudniało ją to, że mama była zawsze bardzo dobrą aktorką i przez długi czas niektóre objawy choroby kompensowała i ukrywała. Pewne sprawy, które nam wydawały się po prostu związanym ze starością przejaskrawieniem cech jej charakteru, okazały się objawami Alzheimera” – mówił Michał Zabłocki w wywiadzie dla „Urody Życia”.
Janowska, zwykle pełna życia i energii, gasła z każdym dniem. Kiedy zaczęła uświadamiać sobie, że nic nie powstrzyma choroby, wpadła w depresję. „Po roku przyszedł kryzys. Mama wpadła w wielką depresję. Wydawało mi się, że koniec przyjdzie szybko. Stało się inaczej. Poradziliśmy sobie z depresją dzięki rodzinnej skłonności do naśmiewania się ze wszystkiego, łącznie z chorobą” – mówił Michał w tej samej rozmowie.
Opiekował się nią do końca
Cała rodzina przeżywała trudne chwile. „W przypadku Alzheimera można mówić o fazach, po jakimś czasie osoba nie jest w stanie powiedzieć, gdzie się znajduje i np. nie potrafi wrócić do domu. Przeżyliśmy takie historie, kilka razy musiałem szukać Aliny. Raz dostałem telefon od znajomych, że żona się znalazła i pojechałem po nią. Od momentu, w którym pierwszy raz się przewróciła, wszystko potoczyło się bardzo szybko” – tłumaczył Wojciech Zabłocki Onetowi.
Ani przez chwilę nie pomyślał, że mógłby oddać żonę do ośrodka. Wspominał w mediach, że pod koniec choroby miała problem z identyfikowaniem nawet bliskich jej osób. Ale jego zawsze poznawała. „Nigdy nie oddam Aliny do domu opieki. Nie mógłbym tego znieść i chyba bym wtedy sam umarł. To dla mnie radość nie do opisania, że mogę na nią popatrzeć, nawet jeśli ona przesypia całe dnie. Gdy żona śpi, a ja za nią zatęsknię i chcę ją zobaczyć z czasów świetności, oglądam jej filmy. Mamy je wszystkie na kasetach. To niezwykła pamiątka” – mówił Wojciech Zabłocki na łamach „Faktu”, dodając: „Robię wszystko, by trzymać chorobę na tym samym poziomie. To najważniejsze, bo o wyleczeniu nie ma już mowy”.
Opiekował się żoną do samego końca. W listopadzie 2017 roku Alina Janowska zmarła w swoim domu na Żoliborzu. Miała 94 lata. W listopadzie 2020 roku w wieku 90 lat odszedł Wojciech Zabłocki. Małżeństwo było ze sobą ponad 50 lat.
Czytaj też: Irena Santor była zakochana dwa razy – oba razy na śmierć i życie