
Jaki rodzaj jogi wybrać: ashtanga, kundalini czy może jogę wg Iyengara? Pomagamy wybrać
To ważne. Jaką jogę wybrać. Jeśli wybierzesz szkołę, która kompletnie ci nie pasuje – zajęcia mogą cię frustrować, nudzić albo męczyć – psychicznie i fizycznie, i wtedy o dobroczynnym działaniu jogi nie ma co marzyć. Dlatego, jeśli twoje bose stopy jeszcze nigdy nie stanęły na macie, albo (gorzej!) stanęły i nie czuły się na niej dobrze, przeczytaj ten tekst. I wybierz jogę, która najlepiej pasuje do twojego temperamentu, stylu życia, kondycji i etapu, na jakim jesteś.
Rodzaje jogi
Z tych bardziej popularnych:
-
Joga wg Iyengara. Chyba najbardziej dostępna w Polsce. Sam B.K.S. Iyengar, zmarły niedawno guru, zawsze protestował, gdy ktoś mówił o jodze Iyengarowskiej, no ale tak się utarło. Na czym polega ten styl? Asany, czyli pozycje, ustawia się precyzyjnie, z uwagą, często używając rozmaitych gadżetów: klocków, pasków, wałków, koców, krzeseł. Poza tym, że są dostępne w szkole, można je też sobie kupić do domu, albo… jak sam Iyengar na początku swojej nauczycielskiej drogi – skorzystać z cegły czy deski.
Wejście do pozycji zajmuje czasem sporo czasu. Zwłaszcza, że uważny nauczyciel pilnuje szczegółów – na przykład położenia środkowego palca lewej ręki, dolnych żeber, rzepki kolanowej, dużego palca prawej stopy. Gdy już wszystko jest jak należy, trwa się w pozycji i trwa… Czasem kilka oddechów, czasem kilka lub kilkanaście minut. Można więc się zmęczyć. I nauczyć cierpliwości. I poznać anatomię. Ale też wyciszyć. -
Ashtanga. Równie popularna, jak Iyengarowska. W niej z gadżetów korzysta się rzadko. A to dlatego, że nie ma na nie czasu. Poza tym bardziej niż precyzja, położenie środkowego palca lewej ręki liczy się flow, energia, sekwencja, czyli kolejność wykonywanych asan, stan skupienia i tak zwana vinyasa – czyli sposób, w jaki się przechodzi z jednej pozycji do drugiej. W większości asan zostaje się na pięć oddechów.
Można iść na zajęcia prowadzone przez nauczyciela, ale charakterystyczne dla ashtangi są zajęcia mysore, na których każdy praktykuje swoją sekwencję w swoim tempie. Wygląda to zwykle tak, że szkoła otwarta jest na przykład cztery godziny rano i cztery godziny po południu. Przez ten czas nauczyciel jest obecny na sali – asystuje ci w praktyce, poprawia, dociska, wyjaśnia. W swoim czasie (zwykle jest to między godziną a dwiema) wykonujesz swoją sekwencję, opartą na tak zwanej pierwszej serii ashtanga jogi (potem drugiej i, jeśli wystarczy ci wytrwałości i… tego życia, trzeciej). Nauczyciel decyduje, kiedy podnieść ci poprzeczkę i dodać kolejną trudniejszą asanę lub w jaki sposób zmodyfikować praktykę, by była dobra dla ciebie – na przykład po kontuzji, w czasie ciąży lub gdy… bardzo się spieszysz i nie masz czasu na wykonanie całej serii. Dzięki temu praktyka jest dopasowana do twoich możliwości, stanu zdrowia i… ambicji. Inne zalety: nie możesz się spóźnić na zajęcia (wystarczy, że obliczysz, ile czasu ci zajmuje twoja sekwencja), możesz ćwiczyć wszędzie – nie tylko w swojej szkole i w domu, ale też w szkołach ashtangi na całym świecie, bo język nie jest przeszkodą. Po prosty sprawdzasz, kiedy szkoła jest otwarta, rozwijasz matę i już. Korekty fizyczne nie są przecież w żadnym konkretnym języku, a słowne… kilka słów po angielsku i nazwy pozycji w sanskrycie zwykle wszyscy jogini mają opanowane. W Barcelonie, Moskwie, Tokio, na Bali, na całym świecie. -
Kundalini. Nazwa nie wszystkim miło się kojarzy. Z wężem kundalini, ten z kolei z energią seksualną, ale… joga kundalini (jak każda inna zresztą) nie koncentruje się na libido, choć rzeczywiście dodaje poweru. Chodzi jednak o ogólną energię. Z taką myślą została stworzona – nie po to, by wzmacniać, rozciągać czy poprawiać kondycję. Pozycje są dość proste, ale nieraz wyczerpujące, bo czasem trwają długo (na przykład dwie minuty trzymasz wyciągnięte przed siebie ręce) albo robi się dużo powtórzeń (pajacyków czy jogowych przysiadów). Często słucha się w trakcie zajęć mantr, albo je śpiewa – w sanskrycie. Nauczyciel sporo mówi o energiach, czakrach i obiecuje, że sekwencje uzdrowią nie tylko twoje ciało, ale też życie – sferę finansową czy relacje z ludźmi. No i ubiera się na biało. A z czasem jego uczniowie też. To podobno chroni aurę.
-
Regeneracyjna. Właściwie każda joga regeneruje. I ciało, i umysł, ale są takie zestawy asan, które szczególnie dobrze robią osobom wyczerpanym, wypalonym, zestresowanym. Na zajęciach regeneracyjnych można też liczyć na to, że nauczyciel będzie mówił kojącym głosem, włączy muzykę, a w sekwencję wplecie krótką medytację czy pranajamę, czyli ćwiczenie oddechowe.
To idealna joga po ciężkim dniu w pracy lub po dłuższej przerwie w aktywności fizycznej, bo pozycje raczej cię nie zmęczą, zmęczy cię (może) bezruch w asanach, jeśli jesteś typem ADHD. -
Dla kręgosłupa. Jak wyżej: każda joga jest dobra dla kręgosłupa, ale jeśli szkoła czy studio fitness podkreśla, że ta szczególnie, to możesz się spodziewać wielu skrętów, łagodnych wygięć do tyłu, ćwiczeń na równowagę oraz mięśnie wewnętrzne brzucha. Niewykluczone też, że nauczyciel skończył wydział rehabilitacji i ma wiedzę, jak postępować z osobami, które mają skoliozę, wypadający dysk, uszkodzone po wypadku kręgi itp. W niektórych szkołach wręcz znajduje się model szkieletu, żeby można było lepiej zrozumieć anatomię swojego ciała.
Na jogę dla kręgosłupa możesz chodzić profilaktycznie, jeśli dużo czasu spędzasz na siedząco lub stojąco. A już na pewno, jeśli bolą cię plecy, szyja, a także… nadgarstki. To wprawdzie nie kręgosłup, ale częsty problem osób pracujących przy biurku i komputerze. I trochę ma wspólnego z twoją postawą. Asany na pewno przyniosą ci ulgę, a pewnie też odsuną w czasie lub całkiem pozwolą zapomnieć o operacjach w obrębie układu kostnego. -
Vinyasa. Tu płynnie przechodzi się z pozycji do pozycji – trochę jak w ashtandze, tyle że sekwencja jest za każdym razem inna i nie zawsze zostaje się na pięć oddechów. Vinyasa poprawia koncentrację, bo trzeba mieć refleks, żeby podążać za nauczycielem. Poprawia też analizę słuchową, bo nie zawsze można spojrzeć na nauczyciela, czasem muszą wystarczyć jego instrukcje. Jeśli lubisz niespodzianki, nie przeszkadza ci muzyka na zajęciach (niekoniecznie indyjska, można ćwiczyć przy Adele albo ścieżce dźwiękowej z „Gwiezdnych wojen”), jeśli chcesz sprawdzić, do czego jest zdolne twoje ciało, i nie boisz się zmęczyć – wybierz vinyasę. Podobnie, jeśli chcesz się spocić, a bikram i ashtanga do ciebie nie przemówiły.
…i bardziej elitarnych:
-
Bikram. Na zajęciach mocno się spocisz, bo na sali jest gorąco i wilgotno. Ma to odtworzyć klimat w Indiach, a także przyspieszyć proces detoksu, twierdzi twórca metody, Bikram Choudoury, Hindus, mieszkający w… Kalifornii. Kochają go gwiazdy Hollywood i tłumnie przychodzą na zajęcia, które trwają zawsze 90 minut i zawsze robi się na nich po dwa razy 26 tych samych pozycji. Przydają się ręczniki i butelka wody. Oraz czas na prysznic po zajęciach i/lub wysuszenie włosów. Oraz nieprzemakalny worek na ubrania i ręczniki – po zajęciach będą kompletnie mokre. Wady: jest tylko jedna szkoła bikram w Polsce. W Warszawie. I, ze względu na koszty licencji oraz nagrzania sali – zajęcia są droższe niż w innych szkołach.
-
Hot joga. W ciepłym pomieszczeniu, ale nie tak restrykcyjna, jak bikram. Idealna dla osób, które lubią ciepło, ale nudzi je powtarzalność bikram jogi. W hot jodze asany są za każdym razem inne i zajęcia nie muszą trwać 90 minut. Przydają się jednak i ręczniki, i woda. Oferuje ją kilka szkół jogi i klubów fitness w Polsce.
-
Aerial. Nad ziemią. Na hamakach z tkaniny, podwieszonych do sufitu. Taki hamak po zrolowaniu zamienia się w linę, na której wykonuje się różne, niekoniecznie trudne akrobacje. Aerial nie wymaga więc ani specjalnej elastyczności, ani siły, jeśli tego się obawiasz. Sprawia natomiast przyjemność oraz przynosi ulgę dla kręgosłupa (wiszenie na chuście pomaga go odciążyć). Kolejny aspekt, który ma znaczenie: ze względu na przestrzeń, której taka joga potrzebuje, na zajęciach raczej nie ma więcej niż 10 osób, a często są cztery, trzy lub… jedna. Masz więc więcej nauczyciela dla siebie.
-
Acro joga. W parach. A czasami w trójkach lub czwórkach. Bardzo widowiskowa. I wymaga trochę odwagi. Wzmacnia poczucie zaufania, ćwiczy równowagę, empatię, komunikację… Można praktykować z facetem, ale też z przyjaciółką, kumplem, swoim dzieckiem. Do niektórych ćwiczeń dobrze mieć osobę podobną wzrostem i wagą, ale niekoniecznie, bo w innych rodzajach acro jogi układy są właśnie tak dobrane, że jedna osoba jest większa i silniejsza (zwykle mężczyzna), druga lżejsza i bardziej elastyczna (kobieta).
-
Power joga, joga funkcjonalna, joga beat, core strength joga, strala joga i inne, o których jeszcze nie wiemy. Podążają za trendami i potrzebami współczesnego człowieka. Oferowane w szkołach, ale też w fitness klubach. Koncentrują się na zaletach dla ciała: pomagają spalić tłuszcz, poprawić kondycję, wzmocnić i wyrzeźbić mięśnie… Często wspomagane dynamiczną muzyką. Konserwatywni jogini nie traktują ich serio, ale… raczej nie zaszkodzi spróbować. Wykorzystać jako zastrzyk endorfin i etap przejściowy pomiędzy fitnessem a jogą tradycyjną.
***
Agnieszka Passendorfer – uzależniona od ashtangi. Skończyła trzy kursy nauczycielskie i ze cztery tysiące warsztatów i szkoleń (mniej więcej). Autorka książek „13 lekcji jogi”, „10 lekcji jogi. Jamy i nijamy w codziennym życiu” i bloga agapejoga.pl.